Portal Uwodzicieli
Witryna poświęcona relacjom damsko męskim oraz budowaniu międzyludzkich więzi emocjonalnych.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit END.

Ghost Mode

Portret użytkownika septo

Buszuję ostatnio po starszych wpisach zapisanych na tej stronie, natrafiając na sporo ciekawych blogów. Zaciekawił mnie wpis koleżanki Meangirl "perspektywa waginalna".

Tekst odwołuje się do problemu zniewieścienia mężczyzn, w żołnierskich słowach zwraca uwagę jakie cechy zdaniem autorki powinny charakteryzować prawdziwych mężczyzn, ociekając jednocześnie wkurwieniem, że nie są to cechy nagminnie występujące w obecnych czasach.

Czytając wpis, miałem momentami wrażenie, że oglądam jakiś program w Animal Planet, co nie zmienia faktu, że w wielu kwestiach zgadzam się z autorką co do treści i stylu - może tak właśnie trzeba mówić. Jednak nie we wszystkim się zgadzam.

Rozczarowuje fragment nawołujący facetów do pracy nad sobą, który nie został odpowiednio rozwinięty, jedna nie ulega wątpliwości, że to nie kobieta powinna pokazywać nam jak podchodzić do pewnych spraw. Ona oczekuje gotowego tworu, ukształtowanego faceta więc pozostawiła w nim jedynie swoje oceny i oczekiwania. Jednak jeden szczególnie wymaga analizy:
„ Ja, osobiście, nie trawię, nieudaczników. Nigdy nie szanowałam, nie szanuję i szanować nie będę przegrańców, którzy czerpią natchnienie z porażek. Mężczyzna powinien mieć naturalny ciąg na sukces. ”

Taki punkt widzenia kobiety, może siać zamęt w głowach czytelników, którzy chcą stać się(np. dla niej)mężczyzną. U takich facetów, którzy jeszcze nie wiedzą, co ze sobą w życiu zrobić, może pojawić się następujący ciąg myślowy „chcę być właśnie takim facetem = nie mogę przegrywać”. Chyba wiem o co chodziło autorce i spróbuję to zinterpretować, żeby zaoszczędzić niektórym myślenia o sobie jako przegrańcach i nieudacznikach.

Zgadzam się, że mężczyzna powinien mieć naturalny ciąg na sukces. Jeżeli coś sobie wymyślił, to powinien dać z siebie 100% żeby to osiągnąć. Ale właśnie, co uważać za sukces ? Dla mnie nie jest nim wyłącznie osiągnięcie zaplanowanego celu. Sukcesem jest trud włożony w jego osiągnięcie i danie z siebie maksimum jakie otrzymaliśmy od natury w momencie próby. Czy można powiedzieć, że srebrny medalista na setkę jest przegrańcem skoro wygrał Bolt? Jeżeli facet pobiegł na swoje 100% pobił życiówkę, ustanowił rekord swojego kraju, a mimo wszystko był drugi, to moim zdaniem nie przegrał w sensie swojego „naturalnego ciągu na sukces”, tym bardziej jeżeli chce się zrewanżować.

W mój schemat męskości wpisane jest jak najbardziej ponoszenia porażek i czerpanie z nich natchnienia. Powiem więcej nawet umiejętność ich odnoszenia !

Zapytacie - jak można „odnieść porażkę”? Ano w taki, że znając swoje ograniczenia (przypomnę - dając z siebie w danym momencie 100%) umieć porażkę przewidzieć i zminimalizować jej rozmiary (np. reprezentując w sądzie stronę, która ewidentnie nie ma szans wygrać), traktując ją jako koniec jakiegoś etapu.

Każda porażka, powinna zapisać się w głowie i przejść do znanego z gier wyścigowych trybu „ghost mode”. Powinna być przeanalizowana, w efekcie czego powinny pojawić się wnioski, które następnie należy przepuścić przez sito oddzielające właściwe od niewłaściwych. W kolejnej próbie „duch” z ghost mode musi być cały czas za naszymi plecami. W innym przypadku nie wykonaliśmy pracy poprawnie i trzeba zacząć jeszcze raz.

Stając na starcie półmaratonu, w którym biegnie 600 osób wiem że będę pod koniec 4 setki, jedyne co mnie interesuje to „ghost mode”, facet którym byłem na ostatnim starcie, ma przybiec kilka kroków za moimi plecami. Jeżeli robiłem coś nie tak w związku, więcej nie będę tego robił, jeżeli dałem się wpuścić w umowę następnym razem ją przeczytam itd.

Przypomnę, Michael Jordan nie dostał się do drużyny licealnej, bo był „za słaby”. Na każdym kroku podkreślał, że dzień, w którym wracał z treningu był dla niego momentem zwrotnym, momentem, w którym zdecydował, że zrobi wszystko, żeby sytuacja nigdy się nie powtórzyła. Przez całe życie czerpał natchnienie z tej porażki. Co było parę lat później wszyscy wiemy, nigdy nie przegrał w 6 finałach, ale pierwszy raz zakosztował tej rywalizacji dopiero po 7 latach kariery zawodowej. Dopiero trzecie starcie pod rząd z odwiecznym rywalem dało Bykom awans do finałów. Dopiero trzecie - tak M.J. przegrywał, i czerpał z tego cholerne natchnienie.

Może być też tak, że wierząc w siebie, dając 100% wiodąc żywot skrajnie podporządkowany jakiemuś celowi, tego celu nie uda się osiągnąć, będzie on czymś, co ewidentnie leży poza naszym zasięgiem.
Świadomość tego, że zrobiło się wszystko, co tylko można, ale są lepsi ode mnie, jest również umiejętnością „odniesienia porażki”, która powinna dać natchnienie do szukania czegoś innego lub pogodzenia się z faktem i czerpania satysfakcji z wkładanego wysiłku i przekraczania granic samego siebie za każdym razem, co jest sukcesem mimo braku osiągnięcia celu.

Nie każdy jest Jordanem, czy Lancem Armstrongiem (przywołuję go, bo wiele lat był moim idolem, a poza tym wg mnie wszyscy w peletonie biorą, więc to w sumie „zdrowa” rywalizacja), ale każdy może włożyć tyle pracy w siebie ile oni włożyli żeby osiągnąć sukces, mimo porażek, z których czerpali natchnienie.

Pozdro

Odpowiedzi

Portret użytkownika expat

Wszystko GIT, ale odpowiedz

Wszystko GIT, ale odpowiedz mi gdzie jest rola kobiet i na czym ona polega? Rozłożenie nóg? OK, no problem tylko że wówczas won na drzewo z emancypacją, równouprawnieniem i tego typu bzdetami. Zgoda?

Portret użytkownika septo

To o czym mówisz, trochę

To o czym mówisz, trochę przypomina pytanie o rolę chipsów w żywieniu. Jedząc same chipsy wylądujesz prędzej czy później w szpitalu, nie jedząc ich, omija cię jakaś przyjemność. Chipsy do piwa, są rewelacyjne, jedzone z dżemem fatalne. Niektórzy boją się je wziąć do ust, mając w głowie zakorzeniony strach przed tym co kryje się w ich recepturze, czytając na ten temat fora, inni próbują pełnymi garściami wszystkich smaków, nawet mieszając je ze sobą. Tak czy siak nie powinny mieć rozstrzygającego wpływu na to, jakim jesteś człowiekiem i jaką drogą podążasz. A to czy ktoś uzna, że powinny być od dnia X spożywane na równi z chlebem i mlekiem - bo mają takie same wartości, czy np. obowiązkowo uwzględniane przy każdym większym posiłku, bo wyrównują stan kwasów w organiźmie - to mam szczerze mówiąc w d.. jak każdy inny wyimaginowany w urzędniczych głowach bzdet, który mi każą brać za pewnik "bo oni tak uważają".

Portret użytkownika septo

Leonardo - zgodzę się,

Leonardo - zgodzę się, kobieta może mieć dobry wpływ na faceta jeżeli czuje w niej oparcie (chociażby wspomniany MJ - zawsze to podkreślał, ale już się rozwiódł..), w ogóle dobrze jest czuć jakieś oparcie, no po prostu jest łatwiej. Fajnie wiedzieć, że jak przygrzejesz w drzewo to wyskoczy poduszka powietrzna i pomoże ci przeżyć. To jednak nie powinno zmieniać faktu, że powinieneś się nauczyć przewidywać sytuację na drodze, nie popełnić drugi raz tego samego błędu jeżeli poprzednio cudem uniknąłeś stłuczki, bo przy kraksie może się okazać, że poduszka nie zadziałała, bo ten Henio z warsztatu przy niej ostatnio "podziałał" a taki fajny był z niego gość..

Przykładów na ciągnięcie w dół podałeś mniej. Mnie zawsze zastanawiało to, dlaczego odsetek homo-facetów wśród jednostek wybitnych jest większy niż ogólny ich odsetek na tle całej grupy.. czy odpowiedź nie nasuwa się sama ?

-----

Tutaj pełen szacun. Kilka razy próbowałem się zmusić do rannego biegania. Wolę wieczory. Zima jest ok - krioterapia za free. Nie ma nic lepszego jak się spocić przy -25..

Portret użytkownika septo

Nasi dziadkowie, to w ogóle

Nasi dziadkowie, to w ogóle lektura obowiązkowa. Ostatni prawdziwi faceci w tej części świata. My musimy sobie jakoś radzić - bez wojska, bez ojców, pracując z babami, być w pracy dowodzeni i oceniani przez baby (jak widzę szefową nabuzowaną hormonami 48 latki, to myślę o popełnieniu zbrodni). Dodatkowo dookoła łopoczą czerwone sztandary i hasła, a wśród nich coraz więcej tych w kolorze tęczy..

Dlatego to forum jest dobre, bo można się skonfrontować z dużą ilością męskiej myśli, czego niestety brakuje w normalnym życiu. Nawet głupie myśli i pozornie śmieszne pytania - wracać do byłej, zadzwonić, podejść czy cholera wie co jeszcze, są lepsze wyrażone tutaj i starte w proch przez mądre albo ironiczne komenty, niż rosnące i gnijące w głowie, nie dające się ogarnąć.

Co do gejów, nie pamiętam gdzie to czytałem, ale lista znanych waginosceptyków była naprawdę okazała. Fakt, że kiedyś czymś normalnym w cywilizowanym świecie było mieć żonę do rozrodu i młodego kochanka (np. w starożytnej Grecji, o czym pisze m.in w książce "Stworzenie Świata" Gore Vidal, swoją drogą też waginosceptyk), dzicy robili to jak zwierzęta.. ale ostatecznie triumfowali Wink

Portret użytkownika Ulrich II

Ja bym to rozwinął i napisał,

Ja bym to rozwinął i napisał, że nasz rozwój i porażki-sukcesy to nasza sprawa, a nie kobiety.
Jaka jest rola kobiety ? myślę że taka jak dobrego przyjaciela, wsparcie, zrozumienie, po małej części zagrzewanie do walki o swoje.
Osądy i oceny zostawmy nam, bo zwykle sami wiemy co spierdoliliśmy i tylko czasami jest ciężko sie do tego przyznać i pogodzić.
Ponadto ciekawe zagadnienie:
czego oczekuje kobieta ?
Jak byśmy odwrócili czego oczekuje facet, to też by się kilka "haczyków" znalazło ... dalekich od ideału (równowaga w oczekiwaniach obu stron)

Portret użytkownika Kołboj

„ Ja, osobiście, nie trawię,

„ Ja, osobiście, nie trawię, nieudaczników. Nigdy nie szanowałam, nie szanuję i szanować nie będę przegrańców, którzy czerpią natchnienie z porażek. Mężczyzna powinien mieć naturalny ciąg na sukces. ”

Normalnie jakbym czytał wypowiedż Dody Smile