Portal Uwodzicieli
Witryna poświęcona relacjom damsko męskim oraz budowaniu międzyludzkich więzi emocjonalnych.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit END.

Jak tylnymi drzwiami przychodzi do nas gość o nazwie: uzależnienie

Była wczesna jesień 2013 roku. Siedząc zdruzgotany w swoim pokoju, myślałem o swoim życiu. Zrozumiałem, że coś ze mną jest nie tak z racji, że kolejna już moja relacja z kobietą trafiła do koszyka - "nieudane". Postanowiłem poprosić wujaszka Googla o szczerą pomoc. Nie pamiętam już dokładnie jaką frazę wpisywałem w wyszukiwarkę - koniec końców, trafiłem jednak na artykuły związane z uwodzeniem, a następnie rozwojem osobistym. Na brak inteligencji raczej nie narzekam, toteż w miarę czytania, szybko wyciągnąłem stosowne wnioski i stwierdziłem, że to co jest w nich napisane, jest odpowiedzią i to bardzo trafną na poszukiwane przeze mnie pytania. Bardzo szybko przyswajałem nową wiedzę i wcielałem ją w życie łącznie ze, zdumiewającymi dla mnie jak na tamten czas, osiągnięciami.

Dzień za dniem, miesiąc za miesiącem, twardo wcielałem nowe przekonania do życia i stawałem się coraz bardziej świadomy i zadowolony. Zacząłem poznawać mnóstwo interesujących osób oraz nieporównywalną dotychczas ilość kobiet. Świat i społeczeństwo coraz bardziej był dla mnie zrozumiały, zaczynał wydawać mi się jednym wielkim matrixem. Czułem się jak gość, który przypadkiem znalazł klucz, pozwalający mu z niego wyjść.

Z natury jestem bardzo ambitną osobą, toteż pojawiające się efekty motywowały mnie do ciągłego osiągania nowych celów, pokonywania kolejnych ograniczeń. Chodząc jeszcze wtedy do liceum miałem możliwość stałego porównania się do stojących w miejscu moich rówieśników. Byłem dumny z faktu, że to właśnie mi udaje się kroczyć tą wspaniałą ścieżką.

Inne osoby, które żyły w moim otoczeniu i tkwiły nieświadome w doskonale zaprogramowanym matrixie, sprawiały również, że czułem się lepszy od nich. Temat ten dotyczy jednak ego, a poruszyłem go w moim poprzednim wpisie. Jesteśmy jako ludzie próżnymi istotami, to nie ulega wątpliwości. Tutaj chciałbym skupić się jednak na innej sprawie - jak poprzez rozwój możemy uciec od życia.

Jak można się domyślić, stale się rozwijając, zauważałem coraz więcej schematów i coraz bardziej czułem potrzebę tego, żeby dzielić się moimi spostrzeżeniami z innymi. Pierwsi na tej drodze byli mojej rodzice. Zawsze chciałem żeby byli ze mnie dumni, toteż z wielkim zaangażowaniem i pasją sprzedawałem im moje nowe spostrzeżenia. Reakcje zawsze były bardzo podobne i kończyły się protekcjonalnym spojrzeniem z przylepionym do twarzy politowaniem. Z moimi znajomymi bywało różnie, część okazywała się być tym zafascynowana, część w żadnym stopniu nie rozumiała tego fenomenu. Bez poklasku czy z poklaskiem społeczeństwa, z miesiąca na miesiąc, mój nowy światek, w większości niezrozumiały dla innych, coraz bardziej zaczął rosnąć i przejmować lwią część mojego życia.

Nagle orientuję się, że dochodzę do momentu, w którym nowy świat, początkowo mający być moją odskocznią, staje się całym moim życiem. Życie w społeczeństwie, w którym świadomość jest na okropnie niskim poziomie, skutkuje coraz większą frustracją i potrzebą ucieczki. Z tego względu utrzymywałem też kontakt głównie z osobami myślącymi podobnie do mnie. To jest druga strona medalu, jakim jest rozwój osobisty. "Uda Ci się zmienić myślenie na lepsze! Twoje życie stanie się przyjemniejsze!" To powiedzą Ci w każdej książce albo na każdym szkoleniu i po części też jest to prawda. Nikt z autorów nie powie jednak, że wspinanie się coraz wyżej po drabince rozwoju i świadomości skutkuje też sukcesywnym praniem mózgu i stawaniem się dla innych najzwyczajniej w świecie dziwakiem.

To jest cena, którą muszą zapłacić ludzie chcący wnieść swój rozwój osobisty na wyżyny. Ludzie w naszym otoczeniu z biegiem czasu zwyczajnie przestają rozumieć nas i to o co nam chodzi. Zauważyłem, że przekroczyłem granicę, której przekroczyć nie powinienem. Mówi się: "Żyj w matrixie, ale bądź spoza matrixa." Moja ambicja wyprowadziła z niego moje obie nogi, tak że gdzieś w tym całym zgiełku zgubiłem moją poprzednią osobowość. Uzależnienie wzięło górę. Wpadłem w ekstremum, a żadne ekstrema nie są dobre. Sprawdza się to również w tym przypadku.

Potrzebuję przerwy. Potrzebuję wrócić jedną nogą do matrixa i połączyć starą rzeczywistość z moim nowym światkiem, przywrócić moją starą, utraconą po części, unikalną osobowość. Jeśli chce się normalnie żyć i funkcjonować w społeczeństwie, nie można przekraczać pewnego poziomu świadomości, bo tak jak kompletna nieświadomość sprawia, że masz dość życia z uwagi na brak zrozumienia zasad gry, tak zbyt duża świadomość sprawia, że nie jesteś w stanie wytrzymać z powodu ograniczeń narzucanych przez społeczeństwo.

A z tego wszystkiego chciałbym jedynie żebyście wyciągnęli odpowiedni wniosek dla siebie i nie popełnili na swojej drodze tego samego błędu co ja.

Pozostaje mi jedynie życzyć wam wesołych świąt!
Do zobaczenia za jakiś czas. Smile

Odpowiedzi

Świetne! Naprawdę dobre

Świetne! Naprawdę dobre wnioski i nauczka dla innych.

Wesołych, spokojnych i rodzinnych Świąt Bożego Narodzenia! Smile

Portret użytkownika Dominikkow

O tak - znam to! Zaczynasz

O tak - znam to! Zaczynasz się frustrować na kogoś, bo coś przeczytałeś w książce. Frustrujesz się i denerwujesz na kogoś, bo nie jest idealny według twojego widzimisię.

Eh, jakbym czytał o sobie

Eh, jakbym czytał o sobie

Portret użytkownika marine_trooper

Moim zdaniem nie tyle mamy tu

Moim zdaniem nie tyle mamy tu uzależnienie, ile zdrowy sceptycyzm otoczenia. Jeżeli ludzie nie znają dobrze jakiegoś zagadnienia to zachowują wobec niego pewien dystans. Jest to normalna reakcja - gdyby jej nie było to każdy podążałby za jakimiś Rasputinami, cudotwórcami i innymi hochsztaplerami. Moim zdaniem w opisanej sytuacji rację ma zarówno osoba pochłonięta samorozwojem,jak i jej krytycy. Po prostu perspektywa jest trochę inna.

"Moim zdaniem nie tyle mamy

"Moim zdaniem nie tyle mamy tu uzależnienie, ile zdrowy sceptycyzm otoczenia."

Uzależnienie osoby od samorozwoju a sceptycyzm, niekoniecznie zdrowy, otoczenia to dwie różne rzeczy.

Portret użytkownika marine_trooper

Tak, ale treść bloga zdaje

Tak, ale treść bloga zdaje się sugerować, że największym problemem były dla Ciebie nieprzychylne reakcje otoczenia.

To co miałem na myśli pisząc

To co miałem na myśli pisząc ten tekst najbardziej sugeruje tytuł bloga.

,,Jak wchodzisz między wrony

,,Jak wchodzisz między wrony to i kraczesz jak i one''takie jest życie nie ciągnie się tematu komuś kogo to nie interesuje mimo że masz na to ochotę.

Na pewnym etapie samorozwoju,

Na pewnym etapie samorozwoju, czysta chęć pomocy innym jest zbyt duża, żeby patrzeć na to jak inni się męczą na Twoich oczach.

Dlatego jestem indywidualistą

Dlatego jestem indywidualistą Smile
Działasz tak, jak wszyscy. Kiedy przekraczasz granice komfortu czujesz się pewniejszy, lepszy, silniejszy, łatwiej znów pokonać wyzwanie. Jak przejdziesz przez nie wiele razy, granica się zatrze i wyznaczysz nową. Wracając do starego schematu w tym wypadku starych, nieświadomych znajomych widzisz to, czego nie widziałeś i źle Ci z tym, bo oni tego nie widzą, a kiedyś byliście na tyle równi, że patrzyłeś ich oczyma, już tak nie jest. Zastanawiasz się, czy to dobrze, czy źle. Najgorszym jest usiąść i dać się przez nich prowadzić po dziurach, których oni nie widzą.

Indywidualizm w żadnym

Indywidualizm w żadnym wypadku nie da tyle szczęścia, co widok osób, które rosną na Twoich oczach, dzięki Twojej pomocy.

Portret użytkownika Konstanty

To prawda. Zawsze miło poznać

To prawda. Zawsze miło poznać czyjś punkt widzenia. Fajny blog.

.

.