Portal Uwodzicieli
Witryna poświęcona relacjom damsko męskim oraz budowaniu międzyludzkich więzi emocjonalnych.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit END.

PODRYW a PODRYW

Cześć,

Mija rok od kiedy jestem na forum.

Dawno zbierałem się do napisania bloga bo szczerze powiedziawszy chciałbym napisać ich tu kilka. Lubie wyzwania, a wiem że łatwo kogoś pochwalić lub skrytykować nigdy nic nie pisząc. Chciałem też dać trochę siebie i napisać coś co będzie poparte wieloletnim doświadczeniem.
Wcześniej skrobnąłem dwa blogi, ale były one bardziej efektem impulsu.

bloga nazwiemy sobie "PODRYW a PODRYW"

Długo zastanawiałem się od jakiego tematu zacząć i stwierdziłem, że w niniejszym blogu przedstawie prostą rzecz, mianowicie czym jest dla mnie PODRYW. Chce to skonfrontować z postępowaniem innych użytkowników, ale nie mam zamiaru w jakikolwiek sposób się wywyższać ani twierdzić, że taki sposób jest najlepszy. Chce zobrazować tylko mój sposób działania, który z oczywistych względów może wydawać się mało interesujący, jednakże całkiem ambitny;).

Dlaczego?? Odpowiedź będzie w podsumowaniu.....

Zacznijmy od tego, że mam za sobą tylko 2 poważniejsze związki, z których ostatnia historia kończy się w wieku 25 lat. Zostawiam wtedy kobietę na której mi wtedy zależało. Powodem oczywiście było jej postępowanie wobec mnie.
Dziś mam 32 lata i za mną dziesiątki kobiet. Były kobiety średnie, ale były też kobiety jak z okładek magazynów, takich za którymi biegali biznesmeni i celebryci, były też te które raniły wielu facetów i były sukami, które manipulowaly i wysysały z Ciebie ostatnią krew. Były piękne Milfy, zagubione menadżerki korporacji, artystki. Napotkałem też kobiety dobre i ładne, idealne na żonę i matkę. Z tych wszystkich historii na które składa się 7 lat intensywnych przeżyć sentymentem darzę tylko cztery kobiety;)
Przerobiłem wiele przypadków, ale gdzieś tam w duszy uważam, że na pewny typ kobiet jeszcze nie trafiłem. Wciąż bezskutecznie szukam ideału którego przecież nie ma!!!
Zanim będziecie to czytać dalej, zaznaczę że nie chcę wchodzić w szczegóły pewnych relacji i mojej moralności. Koncentruje się w tekście na filozofii podrywania i poznawaniu kobiet, a nie prawdziwych związkach i ich budowie.
Moja filozofia podrywu, że tak to ujmę zaczęła kształtować się gdzieś w wieku 26 lat, a była skutkiem ewolucji mojej świadomości, wszechobecnego luzu, doświadczeń i kilku porażek. Gdybym miał ją streścić brzmiało by to mniej więcej tak:

Chodzi o to aby kobietami się otaczać, przebywać z nimi, a nie traktować ich jak typowego targetu. Zdobyć ją także na poziomie intelektualnym, a nie czysto fizycznym.

Mój sposób nie miał na celu grania, manipulacji, ale zakładał obserwowanie i absorbowanie wszystkich kobiecych zachowań. W pewnym momencie życia poderwanie kobiety nie było już celem. Uczyłem się postępowania na kobietach zajętych, potem na wolnych, potem to wszystko mieszałem. Niestety niosło to też ze sobą pewne konsekwencje w postaci złych nawyków, przyzwyczajeń oraz nie najlepszej równowagi psychicznej i duchowej.

W praktyce wyglądało to tak, że powiedzmy ( hipotetycznie, bo nie liczę) na te 80 poznanych kobiet może 3 przypadki to była jednorazowa przygoda. Prawie w 99% budowalem taką relacje z kobieta, gdzie w konsekwencji był regularny sex. Nigdy nie budowałem relacji i nie zagłebiałem się w poznawanie kobiety, gdzie nie kończyło się na sexie. Owszem, zdarzyło się dostać kosza po 2-3 spotkaniu, ale to już inna historia;)
Kiedy powstawała nowa relacja często przerabiałem ja na fucking friends. Nigdy sztuką nie było dla mnie wzięcie numeru od kobiety, lub wyrwanie jej w knajpie, gdzie wszystko konczyło się w hotelowym pokoju na jednorazowej akcji.
Sztuka było poznanie kobiety i oddanie jej siebie w takiej części, gdzie ona chciała sie ze mną spotykać, ale dobrze wiedziała, że o związek będzie ciężko.
Zaznaczę, że były przypadki gdzie im się to udało i czasem się sam angażowałem. Popełniałem błędy i przegrywałem wewnętrznie te relacje, ale z czasem działałem coraz skuteczniej i z powodzeniem utrzymywałem się na byku, który chciał mnie z siebie zrzucić;) ( tylko proszę nie interpretować tego jako uganiania się za kobietą)

Kwintesencją było sprowadzenie relacji do takiej, gdzie kobieta utrzymywała ze mną bezpretensjonalny kontakt, ale podstawą tej relacji zawsze był sex.

To słowo BEZPRETENSJONALNY proszę sobie zapamiętać jak będziecie czytać dalej;)

(Chyba to zdanie bardziej by pasowało jako ujecie tej moje filozofii;)

Często były to relacje trwające miesiącami i dotyczące kilku kobiet równocześnie.

Skończyly się czasy wyrywania dup na jedną noc – choć doświadczeń takich miałem niewiele, dlatego że zaczałem wyrywać panny fajne i ładne z którymi chcialem przebywac i najzywyczajniej w świecie uprawiać sex. W tym wszystkim oczywiście zaczałem dostrzegac gierki i manipulacje.
Był to podryw którego konsekwencja bylo to, żę mialem równoczesnie 6 lasek chetnych na sex i moglem sobie je ustawiać na poszczególne dni tygodnia. Bywało, że chciały coś więcej, zdarzało się też odwrotnie..
Uzmysłowiłem sobie fakt, że przebywanie z nimi uczy mnie ich zachowań. Olewałem ich dziwne zachowania, zacząłem dużo eksperymentować. Fundamentem po mojej stronie, w pewnym momencie stał się brak "obrażania się" i jakikolwiek fochów. Nie stosowałem chłodników, pisałem smsy i dzwonilem jakby nigdy nic się nie stalo. Czasem potrafiłem srać tęczą i prawić tanie komplementy.
Bywało też, że wobec kobiet byłem oschły, zimny i niedostępny. Z czasem przestałem paplać i zauważyłem, że na niektóre przypadki najlepiej działa milczenie. W ogóle taki wręcz filmowy spokój, opanowanie i nie wtrącanie się było moją domeną i uważam, że większości facetów dzisiaj tego brakuje.

W pewnym momencie zauważylem, że wszystkie ich shit teksty tak jakby mnie nie dotyczą. Shit teksty i shit testy jak to nazywacie najzwyczajniej w świecie wygasły. Sluchałem historii o byłych i czasem wypytywałem o nich ( działanie w formie eksperymentowania, bo oczywiście też zwykle pomijam ten temat) tylko po to zeby za chwilę rzucic je na lóżko i zerżnać. Nie bylem żadnym pocieszycielem, nie bylo przytualnek, ani zwierzen kiedy ja tego nie chciałem. Wiekszość rozmów i tematow inicjowalem sam z ciekawości.
Kolejnym podstawowym elementem mojego zachowania stał się brak "kończenia" relacji. Czesto to one mnie olewaly, tylko po to by po tygodniu albo miesiacu powiedziec TAK kiedy nagle zachcialo mi się wpasc do nich na kawe i na sex. W niektórych wypadkach nauczyłem się przestać szanować ich decyzje i słowa. Wiedziałem, że zdania które padały z ust pewnych kobiet nie miały żadnej mocy. One czuły, że w pewnym sensie jestem dla mnich niedostępny na poziomie emocjonalnym i mogę robić co chcę. Żeby to źle nie zabrzmiało, działałem zawsze z klasą.

Takie zachowanie pomagalo mi je poznawac i z nimi przebywać. To że dzis piszę o tym wszystkim to nie do końca wynik moich postanowień, ale naturalnego zachowania, które okazało się strzalem w 10. Zachowania, które chyba nie było zaplanowane, a zwyczajnie ewoluowało, zostało poddane obserwacji i weryfikacji. Było podlewane moją niedostępnością bo tak szczerze to w wiekszości wypadków się nie otwierałem na nikogo. Spodobało mi się to bo poczułem flow i przestrzeń. Nie wiem czy nazywać to grą, ale zawsze w tym wszystkim byłem sobą. Oczywiście będąc sobą naturalnie też musiałem ponosić porażki przy poznawaniu kobiet. Starałem się szybko ocenić sytuację i iść dalej bo wiem dobrze jak wygląda świat i jak ludzie mają nasrane do głowy.

Ważnym elementem był też CZAS. Śmiesznie to zabrzmi, ale z pewnymi "gatunkami" Wink kobiet działałem sobie miesiącami. Tutaj ktoś by mi zarzucił takie postępowanie, bo być może wpadałem dziesięciokrotnie w ramę przyjaciela i dziesięciokrotnie z niej wychodziłem. ALE NIE MOI DRODZY...był sex!! owoc wszystkiego;) było dokładnie tak jak chciałem.

W konsekwencji konsumowałem niektore relacje po 6 miesiącach, czasem po roku. W miedzy czasie robiłem swoje ( czyt. zajmowałem się swoimi sprawami)Dobrze wiedziałem kiedy jakaś kobieta miała mnie na oku.
W większości wypadków nie miałem ciśnienia na kobietę. Pozwalałem im odchodzić kiedy było czuć zapach związku. Jednak najbardziej byłem zadowolony z faktu, że przeżywałem z tymi kobietami dużo radosnych chwil. Czasem było to tylko kilka tygodni lub kilkanaście dni....
Zamiast zadawać pytanie typu " Dlaczego ona tak się zachowała???" zacząłem wchodzić w kolejną relację ,gdzie zdawałem sobie sprawę, że ten typ tak ma i "wszystko się może zdarzyć".
Wiedziałem, że z niektórymi pewne naturalne zachowania nie przejdą. Były też wynalazki w postaci Bordeline i księżniczek które traktowałem jak wyzwanie. Uwierzcie, ale dużo z nich wyssałem i nauczyłem się odróżniać kobietę od kobiety.
Uważam, że wypracowałem w sobie tak wysoki poziom relacji dzięki rozmowom, spedzaniem czasu i poznawaniem - cześciowo intryg, problemów i historii tych kobiet. Nie odnajdywałem się w roli pocieszyciela, ani bawidamka i uważam, że nazwać mnie kimś takim nie można.Moja rola jest całkiem inna. Czułem się jak astronom który bada wszechświat i który z czasem dobrze wie w którym miejscu znajdują się gwiazdy. Uważam, że do tego poziomu nie zaprowadzi Was wymiana tel, ani szybki nr w hotelowym pokoju, ale jeśli od tego trzeba zacząć to ok...

Zawsze miałem dobry bajer i gadane. ZAWSZE BYŁEM SOBĄ i jestem święcie przekonany, że w swoim pierdolonym życiu nie miałem ani jednego dnia kiedy musiałem przed ludźmi udawać kogoś kim nie jestem. Zachowania i elementy gry były zmienne w zależności od kobiet, jednak ograniczały się do prostych rzeczy, daleko im było do teatru aktorów w maskach.

Reasumując zawsze zależało mi, żeby ładna a czasem też dodatkowo interesująca kobieta miała miejsce dla mnie w swojej przestrzeni. To nie byly przyjacielskie relacje, dlatego że 95% kończyło się sexem. Mam tylko jedną przyjaciółkę której nigy nie tknąłem...

Daleko mi do bycia PUA i tym podobnych wynalazków,.. Czasem moi koledzy smieją się, że wszystkie laski są już przeze mnie ruszone i zarzucają mi, że jestem podrywaczem nr 1 w ich towarzystwie. Jednak ja unikam rozgłosu, staram się być dyskretny. Na mieście mnie sporo osób zna, kilka kobiet różnych ploteczek niegdyś już na mój temat puscilo. Nadal jednak uchodzę za grzecznego chłopca z dobrą opinia i tego chce się trzymać. Wiem, że całe życie będę się uczył. Wiem, że sporo kobiet może mnie olać. Wiem, że nie wszystkim dogodzę i przede wszystkim wiem że dużo pięknych kobiet potrafi biegać za facetem, gdy paszteciki nawet za nim palcem nie pstrykną bo mają nasrane w gaciach;)

Wracając do pytania postawionego na początku...

Może mój sposób jest mało interesujący bo są tu tacy którzy poznając kobietę zaliczają ją i NEXT. Może robią to co 2 noc i w zasadzie mają cały świat podrywu u stóp. Jednak w tym momencie zadaje sobie dwa pytania:

Jaki poziom reprezentują te kobiety?? bo wiecie.. mam kilku kolegów, którzy zaliczyli dużo wiecej, ale takich kobiet jak ja to nigdy nie mieli.Było dużo pierdolenia, mędrkowania. Znowu na kobiety które oni mieli ja bym nawet nie spojrzał.

Czy rzeczywiście potrafili by utrzymać tę kobietę w taki sposób aby być w jej przestrzeni życiowej i móc od czasu do czasu czerpać z tego przyjemność zarówno fizyczną jak i intelektualną??

Wiecie że impulsy też kierują kobietami, a to że zaciągniecie je do łózka nie oznacza, że bedą chciały z Wami to kontynuować na waszych zasadach...
Czasem wyzwanie zaczyna się dużo później niż nam się wydaje..

Gdybym chciał nawet działać w podobny sposób to natłok obowiązków, pracy i zwyczajny brak czasu nie pozwala mi na tego typu działanie.
Jednak ostatnie tygodnie mojego życia to właśnie był taki okres zaliczania. Oczywiście honor by mi nie pozwolił żeby skończyło się na jednym razie,więc było ich więcej;). Zmierzam jednak do tego, że takie zaliczanie jest puste. Nie jest dla mnie wyzwaniem i pełnowartościowym podrywaniem.
Nie wiem czy niektórym postawiłem wysoko poprzeczkę, bo może uprawiamy inną dyscyplinę sportu, ale uważam że poznając naprawdę ładne i ciekawe kobiety dwa spotkania nie pozwalają na to aby w pełni skonsumować taką znajomość.
Obecnie np spotykam się z piękną menagerka dużej i znanej firmy. Jakiś czas temu wygrała nawet konkurs piękności. Ma dużo siana i jest naprawdę inteligentą kobietą ( nie chce sie tu chwalić, tak się złożyło). Wiem, że kwestią kilkunastu dni będzie dla niej związek. Ja będę się musiał określić bo to naprawdę fajna i wartościowa kobieta. Jednak całkiem możliwe, że będę też chciał prowadzić tę relację na swoich luźnych zasadach. Cóż poznałem ją jakiś czas temu, trudne to nie było;)

Na koniec

Wszystko to oczywiście ma granice...Na początku może być szybki i niezobowiązujący sex, a potem?? albo każdy idzie w swoją stronę albo kończy się to związkiem. Podryw to nie jest dla mnie ani to pierwsze ani to drugie. Podryw to moim zdaniem coś pomiędzy, takie zatrzymanie się w czasie i przestrzeni, które jest w moim mniemaniu sztuką, aczkolwiek do budowania prawdziwego związku nieporównywalną;)

Pozdrawiam z Krakowa i z góry przepraszam za jakieś błedy...

Odpowiedzi

1. Gdzie poznajesz

1. Gdzie poznajesz najczęściej dziewczyny?
2. Na ile byś swój wygląd ocenił w skali 1-10? Wink

Myślę, że Autor nawet się nie

Myślę, że Autor nawet się nie zastanawiał jak to ogarnąć.
Po prostu robił swoje. I nie czuł się nijak źle z tym, że potrafił odmówić jednego dnia, żeby następnego po prostu tą samą dziewczynę zerżnąć.

Portret użytkownika Dominikkow

Ale o czym Ty mówisz?! Może

Ale o czym Ty mówisz?! Może warto abyś zmniejszył wymagania zamiast utyskiwać na niedolę swą? Przecież żuczek 160 z nadwagą nie poderwie modelki 180. Kiedyś zrobiłem test, łaziłem z miną zbitego psa - ludzie na dystans. Dlaczego? Bo nie chcą przejąć moich emocji. Natomiast ludzie z uśmiechem naturalnie przyciągają innych... Bo uśmiech kojarzy im się z dobrymi emocjami.

"Najciekawsza jest tępota tych dzid które kolesiowi co ewidentnie jest podrywacz i antyzwiązkowy idą na rękę zamiast powiedzieć "chcesz mnie mieć musisz ze mną chodzić"

Bzdury prawisz. Jest mnóstwo lasek, które chcą być najzwyczajniej kochane. Natomiast, taki uprzedzony wymoczek jak Ty oblewa pierwszą kwalifikację.

Portret użytkownika Dominikkow

Większy od ciebie,

Większy od ciebie, malkontencie. 200k to spore miasto. Wszystkich deprecjonujesz, skupiasz się na sobie jak jakiś narcyz.
Radzi mi koleś, który sam ocenia innych w tym laski, żebym przestał żyć iluzją. Godność masz?

Portret użytkownika Dominikkow

To żeby mieć laskę na seks

To żeby mieć laskę na seks trzeba być adonisem? NOT.

Portret użytkownika Neal Caffrey

Psotny, to jak opisałeś swój

Psotny, to jak opisałeś swój "sposób" brzmi jak opis ścieżki, którą również podążam. Mam 21 lat, działam w bardzo podobny sposób. Nikt nie nauczy Cię o kobietach więcej niż one same. Według mnie kwintesencją całego uwodzenia jest działanie na kobiety jak siła grawitacji - niby niezauważalnie, niby delikatnie, ale zdecydowanie i tak, że nie sposób o Tobie zapomnieć. Pozdrawiam NC Smile

Portret użytkownika Christian

Zajebisty wpis. Gratuluję

Zajebisty wpis. Gratuluję wszystkiego co osiągnąłeś.
Jesteś jedną z niewielu osób, która ma "zdrowe"(w moim mniemaniu) podejście do tego wszystkiego Smile.

Portret użytkownika baudelaire

Psotny wiatr, powiedz tak

Psotny wiatr, powiedz tak szczerze co Ci dały te wszystkie przygody z kobietami?
I jeszcze jedno pytanie, tak całkiem serio i niekoniecznie nawet do Ciebie. Takie ogólne pytanie do tych z większą ilością na swoich licznikach- nie zastanawialiście się przypadkiem nad tym że może droga w sexoholizm nie jest taka trudna do osiągnięcia i dużo łatwiej w nią wejść niż się nam wydaje ?

Cześć, 1 Gdzie poznaje

Cześć,

1 Gdzie poznaje dziewczyny??

Powiedzmy, że 30% to są kobiety przewijające się przez szeroko pojętą grupę znajomych, 40% to jakieś koncerty, festiwale, domówki u kogoś, kluby i puby. 10% to znajomości wynikłe z pracy zawodowej, a reszta to chyba portale społecznościowe. To ostatnie miejsce traktuje jako zło i może bardziej z braku czasu ( który też występuje u mnie sezonowo)coś tam bajerze z dziewczynami.

2. Ile dałbym sobie za wygląd?

To dobre pytanie, bo uważam się za bardzo przystojnego faceta ( wysoki brunet 185). Z drugiej strony chyba ze cztery kobiety z jakimi się ostatnio spotykałem zasugerowały mi żebym zrzucił brzuch bo trochę mi urósł. Szczerze wyglądam ok, ale wiem że przydała by mi się siłownia i sporty bo się ostatnio zapuściłem. Raczej młodym bogiem nie jestem, mimo że często się tak czuje;)
Nie porównywałbym się do Danielopodobnych. Jestem mega pewny siebie, zajebiście ambitny, mam też dużo cech badboya mimo iż takiego sposobu bycia unikam.

3. Uważam, że ogarniecie 6 kobiet równocześnie to nie problem pod warunkiem, że nie jest to związek tylko spotykanie od czasu do czasu. Jest przecież pełno samotnych 30stek po przejściach, młodych studentek, kobiet z dzieckiem które na wstępie sugerują, że interesuje ich raczej spokojna i luzna relacja. Krk - Katowice to duże miasta i jest w czym wybierać. Nie latam z nimi do kina i nie angażuję się zbytnio. Na piwo z kolegami rzadko chodzę;) a skoro lewy strzelił 5 goli w 9 minut to dlaczego ja mam być gorszy;0??
Tak całkiem serio to jest to raczej jakiś tam okres w moim życiu, a nie codzienność. Ona jest zupełnie inna.

W kolejnym wpisie odpowiem Heathcliff i Baudelaire...

"Generalnie to koleżka jest

"Generalnie to koleżka jest "Danielopodobny" tzn. laski same na niego lecą jak ćmy"

Do przysłowiowego Daniela chyba mi trochę brakuje;)

Dla przykładu powiem Ci, że dużo obracam się w środowisku artystycznym gdzie spotykać można naprawdę zjawiskowe kobiety, a zupełnie nie są zainteresowane takimi Danielami itp. Kilku moich znajomych, zwykłych typów bez większych zasobów ma przy sobie od lat piękne partnerki. Robią różne ciekawe rzeczy, ale też nie należą do celebrytów;). Można się tu oczywiście powołać na prestiż czy popularność,ale żeby jeszcze bardziej zagłębić się w szczegóły dodam, że wielu z nich prowadzi życie zwykłego obywatela Chce podkreślić, że w moim mieście jest tak dużo różnych ludzi, że naprawdę znajdzie się spora grupa kobiet którą można że tak to brzydko ujmę "przerobić" na całkiem innych założeniach.

Z drugiej strony jak obserwuje bardziej standardowe towarzystwo, czy towarzystwo biznesowe ( bankiety, imprezy firmowe, spotkania biznesowe) to gdyby to przemyśleć to rzeczywiście coś w tym jest...

Myślę, że najlepiej to wszystko w jakiś sposób wypośrodkować.

"Najciekawsza jest tępota tych dzid które kolesiowi co ewidentnie jest podrywacz i antyzwiązkowy idą na rękę zamiast powiedzieć "chcesz mnie mieć musisz ze mną chodzić"

Wiesz każdy ma prawo wyboru. Zdarzały się przypadki, że tak właśnie było. Rodziły się z tego albo nie udane związki albo jakieś hybrydy;)Powiem jeszcze inaczej,
Były kobiety które można było poznać lepiej idąc tylko taką drogą, a sposób myślenia "chcesz mnie mieć musisz ze mną chodzić" to dla nich abstrakcja. Bardzo inteligentne i niebezpieczne stworzenia.
Kraków to też duże miasto i jak napisałem wcześniej są tu różne kobiety. Bywam często w Stolicy i uważam, że mentalność u Was jest inna, bliższa temu o czym piszesz.

Baudelaire...

powiedz tak szczerze co Ci dały te wszystkie przygody z kobietami?

Zadałeś mi naprawdę trudne pytanie (serio). Trochę jak o sens Powstania Warszawskiego:)

Mogę odpowiedzieć prosto, że dały mi dużo niezapomnianych chwil, pozwoliły przełamać bariery, nabrać doświadczenia...brzmi prosto nie?

a tak na poważnie

W głównej mierze chyba uspokoiły mnie totalnie ( bo kiedyś bardzo przeżywałem rozstania) i pozwoliły nauczyć się panować nad emocjami. Wyobraź sobie, że kiedyś przez jedną akcje z kobieta straciłem dobrą prace bo mi siadała psycha na 6 miesięcy. Jeszcze wplatałem się w straszne bagno.
Zaspokoiły moją ciekawość, a jestem bardzo ciekawskim człowiekiem.
Teraz najważniejsze i tak całkiem serio.

Nauczyły mnie poznać samego siebie, bo wiem że byłbym teraz i w przyszłości podatny na wiele zachowań i mógłbym nagle stać się złym człowiekiem - chociażby pod wpływem impulsu. Pozwoliły przejrzeć na oczy i myślę, że uniknąłem wiele błędów, których nie będzie mi już dane posmakować - na całe szczęście. Wiem jaki byłem kiedyś...

Czasem czytając kogoś historie można snuć domysły i rzeczywiście nie dziwie się Twojemu pytaniu. Powiem szczerze, że nie mam z tym problemu i nie myślę ciągle o tym żeby ruchać. Potrafię bez kobiety być 6 miesięcy i jest luz. Duża ilość kobiet bierze się także z mojego wieku. Naprawdę daleko mi do bycia podrywaczem który tylko zalicza.
Cały czas szukam kogoś do związku. Jest to cholernie trudne.

Mam nadzieje, że udzieliłem wyczerpujących odp.

Pozdrawiam

Portret użytkownika baudelaire

Ja myśle ze tez. Tym sie

Ja myśle ze tez. Tym sie różni rozumna istota od myślącego fiutem;)

Ja już 26 lat bez stosunku

Ja już 26 lat bez stosunku żyję. Da się? da Wink.

Tak bez stosunku

Tak bez stosunku również.

Zresztą już mam za sobą taki okres kiedy potrzebowałem się całkowicie wyciszyć i trwało to bodajże 7 miesięcy.

Ciesze się, że blog przykuł uwagę i część z Was go docenia. Nie powiem, jest mi miło. Z góry przepraszam za błędy - wynik zabiegania i szybkiego odpisywania.

Portret użytkownika BarT

Och, Karol! P.S. Brzuch

Och, Karol!

P.S. Brzuch brzuchem, ale pamiętaj, że prawdziwy gospodarz konia pod dachem trzyma ;D

Portret użytkownika Konstanty

Wow, świetny, blog. Wielkie

Wow, świetny, blog. Wielkie dzięki za podzielenie się przemyśleniami starszego kolegi. Piątka. Smile

Ciesze się Konstanty, tym

Ciesze się Konstanty, tym bardziej że bardzo cenie Twoje blogi.