Portal Uwodzicieli
Witryna poświęcona relacjom damsko męskim oraz budowaniu międzyludzkich więzi emocjonalnych.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit END.

Psychologia Inwestycji cz.2

Portret użytkownika Redds

Inwestycja w relacjach damsko-męskich

Inwestując swój czas, energię i pieniądze w relacje damsko-męskie zawsze musimy mieć przed oczami nasz czynnik inwestycji, czyli inaczej cały wkład, który dajemy drugiej osobie. Najważniejszą zasadą jest fakt, że im wyższa inwestycja tym niższa efektywność w końcowym rozrachunku. Im więcej dajemy od siebie, tym bardziej działa to na naszą niekorzyść – po prostu. Ja, Ty i wszyscy którzy to czytają mogą jedynie odpowiadać za siebie w 100% oraz za swoje myśli, przekonania, za to co robimy i z kim się zdajemy, w kontaktach z innymi ludźmi często chcemy wziąć odpowiedzialność za tą drugą osobę (zwłaszcza w relacjach damsko-męskich), a to prowadzi do wymiany zdań, poglądów, może sprzeczki, albo jedynie rozczarowaniem, bo „coś poszło nie tak jak chciałem…”.

Często objawia się to na spotkaniach z nowo poznanymi kobietami, snujemy wizje całego wydarzenia, co, gdzie, kiedy i jak zrobimy, co zobaczymy lub co będziemy robić, a w rezultacie wychodzi może połowa naszych planów lub jest zupełnie na odwrót. Każdy z nas jest inny, każdy jest indywidualnością jedyną w swoim rodzaju, dlatego im bardziej staramy się myśleć za kogoś, tym gorzej na tym wychodzimy. Stąd właśnie pojawiła się idea „miej wyjebane, będzie Ci dane”, czyli inaczej mówiąc: im mniej inwestujemy w relacjach damsko-męskich tym większą efektywnością możemy się pochwalić.

Artykuł ma trochę inną, niecodzienną formę, bowiem składa się on z 3 części:

1) Opis realnych historii z życia Kowalskiego. W kolejności:
- Inwestycja na początku relacji + reakcja po odrzuceniu;
- Halucynacje związkowe;
- Inwestycja w związku;
- Powrót do ex;
2) Adnotacje wyjaśniające mechanizmy kierujące relacjami damsko-męskimi.
3) Czynniki naszej inwestycji.

Materiał jest dość obszerny, mam świadomość tego, że nie każdy poświęci 30min. na przeczytanie całości i chwilę refleksji, dlatego podzieliłem to na 3 części i ogólny plan artykułu dałem wyżej. Każdy może wziąć coś dla siebie z części 1 i 2, ale gorąco zachęcam do przeczytania części 3, w której wyszczegółowione są czynniki inwestycji w relacjach. Cóż...

Zapraszam!

1)

Historia nr.1

Dostrzegasz ją, uśmiechasz się, podchodzisz, zaczynasz rozmawiać. Reakcja kobiety - pozytywna, znów uśmiech, dobra energia, wszystko przebiega świetnie. Humor, eskalacja, zaciekawienie i zainteresowanie… Musisz już uciekać, bierzesz numer telefonu, bądź inny kontakt, oczywiście chętnie go dostajesz, rozstajecie się. Następnego dnia myślisz sobie „nawet nawet, chce ją poznać” – dzwonisz, ustawiacie się na spotkanie. (..)

Wszystko przebiegło świetnie, prawie tak, jak po Twojej myśli, po prostu kobieta okazała się interesująca, dość ambitna i w miarę inteligentna + atrakcyjna zewnętrznie. Coraz częściej łapiesz się na tym, że o niej rozmyślasz, analizujesz przeprowadzone rozmowy czy to na gg, czy całe ostatnie spotkanie, dochodzisz do wniosków, że chcesz ponownie się z nią zobaczyć. Piszesz, umawiasz się kolejny raz.

Mija 2 spotkanie, które przeszło w miarę gładko, było przyjemnie, ciekawie, chcesz więcej . Coraz mocniej zaczynasz wierzyć, że to relacja długoterminowa, myśli potęgują się na tyle, że stają się halucynacjami na temat waszej przyszłości. Dużo rozmawiacie, głównie przez gg lub telefon, z biegiem czasu, coraz częściej, coraz więcej i bardziej intensywnie wstukujesz literki w klawiaturę telefonu, co przekształca się w długie, rozwinięte zdania. Być może z biegiem czasu pojawiła się idealizacja, może snułeś już wizje związku, ale od 1 spotkania inwestujesz, inwestujesz, inwestujesz i chyba nie masz do końca świadomości jakie konsekwencje to za sobą niesie. Chcesz kolejny raz się z nią spotkać – do tej pory jakoś się „nie składało”, ale teraz masz wolny weekend, więc dzwonisz do niej, jest niechętna, ale w przybliżeniu ustalacie termin. Przychodzi dzień spotkania, wstajesz rano, bierzesz prysznic, ogarniasz się jak najlepiej potrafisz, obcinasz paznokcie, modelujesz fryzurę, ubierasz się w najlepszy możliwy zestaw ciuchów, jakie masz w swojej szafie. Przeglądasz Internet w poszukiwaniu jakiejś złotej recepty na kolejne spotkanie, może zakładasz temat na forum w szukaniu pomocy, a może ktoś już dał Ci spis kroków, jakie masz poczynić, aby cała randka przebiegła w 100% tak jak Ty chcesz. Oczekujesz od tego spotkania czegoś więcej, może większej bliskości, śmielszego dotyku, pocałunku lub w rezultacie obudzenia się w łóżku z tą właśnie kobietą. Chcesz przeżyć coś niesamowitego, uczucie podniecenia rośnie wprost proporcjonalnie do upływającego czasu, który nieubłagalnie przybliża Cię do spotkania Zbliża się wyznaczona godzina, zaczynasz się lekko denerwować, nie możesz za bardzo się na niczym skupić, więc zaczynasz się ubierać i stroić.

Patrzysz ostentacyjnie na telefon, na którym czeka na Ciebie aż od 2min. sms od niej. Pisze Ci, że nie może, bo coś jej wypadło. Kurwa… Przesiedziałeś pół dnia, jak na szpilkach, a teraz 30min. od waszego spotkania, dostajesz informacje, że nic z tego nie będzie. Masz mieszane uczucia, mówisz sobie „może to prawda?”, ale i tak wkurwienie nie ustępuje. . Ktoś Ci podpowiedział „chłodnik stary, chłodnikiem ją potraktuj”. Tak też robisz, mija 3 dni. Od momentu jej wiadomości, cały czas o niej myślisz, analizujesz co zrobiłeś nie tak, winisz siebie za niepowodzenie, którego nie możesz być pewny w obecnym czasie. Widzisz, że pokazała się na gg – piszesz. Parę zdawkowych wiadomości, powiedziała, że po prostu nie mogła „może innym razem”, a Ty czujesz niedosyt, frustrację, nie jesteś już wściekły, ale nadal jesteś zły na siebie i na tą wspaniałą kobietę również, lecz złość do niej mija, a Twoje rozgoryczenie pozostaje – rozgoryczenie kolejną nieudaną relacją. Dzwonisz za kilka dni ponownie, a w słuchawce jakoś nie słyszysz jej głosu, lecz sekretarkę, która informuje Cię o nagraniu wiadomości. Miotasz się z myślami czy napisać, czy nie, czy ponownie zadzwonić, czy odpuścić, pytasz sam siebie, ale nie uzyskujesz odpowiedzi, która Cię satysfakcjonuje, cóż…

Historia nr. 2

Spotykacie się już kilka tygodni może kilka miesięcy, czujesz, że to kobieta, z którą chcesz wejść w związek, ciągle się poznajecie, ale wiecie już o sobie na tyle, aby dostrzec pewne pozytywne i negatywne wartości, dobrze się ze sobą czujecie, macie wspólne tematy do rozmów, Ty pokazałeś intencje np. pocałunkiem, albo może jakąś poważną rozmową w kwestii związków.

Czujesz, że relacja idzie w dobrym kierunku, jest tak jak powinno być, jarasz się tą kobietą… Budujesz w swojej głowie stek oczekiwań i zapewne snujesz fantazje na temat waszej wspólnej przyszłości, tym samym inwestując w tą relację więcej niż normalnie, ale to tylko szczegół. Przychodzi taki dzień, w którym nadal uważasz, że wszystko przebiega świetnie, nagle widzisz sms-a od niej, na wyświetlaczu swojego telefonu, otwierasz go i nie wierzysz własnym oczom. Twoja kobieta, obiekt Twoich marzeń i halucynacji o wspólnej przyszłości pisze, że wasza znajomość jest stricte koleżeńska lub idzie w kierunku przyjaźni i jak myślałeś inaczej to przeprasza. Wpadasz w konfuzję, co przeobraża się w złość, mocne wkurwienie, a same myśli o przeszłości, mocno potęgują negatywne uczucia… Myślisz sobie, że zmarnowała Ci kilka tygodni Twojego życia, winisz ją, mówisz, że jest „niedojrzała”, ale tak naprawdę wina leży po Twojej stronie - niestety.

Historia nr. 3

Jesteś w związku ze świetną kobietą, jest wam razem dobrze, czujecie, że dokonaliście właściwego wyboru. Często się spotykacie, piszecie do siebie, angażujecie się coraz bardziej i bardziej. Do tego dochodzi regularny seks, który jest zwieńczeniem tejże relacji. Czujesz spełnienie, uważasz, że możesz zrobić wszystko. Gdy następuje rozkwit waszego związku, wspólnie przeżywacie wręcz apogeum, ekscytację, a endorfiny w waszym umyślę napierdalają niczym armagedon, co wywołuje solidne uczucie szczęścia, spełnienia i radości. Cieszysz się każdym dniem, jesteś innym człowiekiem, bardziej pozytywnie nastawionym do życia, problemów, relacji, finansów, zdrowia. Jesteś na tak!

Mija pewny okres czasu, nadal czujesz spełnienie i radość i wsparcie, którego Twoja kobieta może Ci udzielić o każdej porze dnia i nocy. Przychodzi taki moment, w którym zaczynasz zauważać, że tylko Ty wychodzisz z jakąkolwiek inicjatywą spotkania, zazwyczaj Ty piszesz pierwszy sms-y, rzadziej ona, wasza interakcja jest oparta głównie o wątki, jakie Ty poruszasz, za to kobieta, rzadziej wychodzi z chęcią poruszenia jakiejś kwestii. Macie tematy do rozmowy, nie ma w waszej relacji nudy, negatywnej energii, czujesz, że wszystko idzie w dobrym kierunku, ale coraz częściej łapiesz się na tym, że tylko Ty chcesz się z nią spotykać, wymyślając jakieś ciekawe miejsca, w które razem możecie pójść i spędzić świetnie czas, chcesz dać jej cały wachlarz emocji, który spowoduje, że zapamięta Cię na zawsze, tak naprawdę tylko Ty się starasz i inwestujesz w wasz związek. Ona zaś tylko Ci przytakuje i potulnie wszędzie z Tobą chodzi, poniekąd wykazuje zainteresowanie, śmieje się, jest zadowolona, widzisz ten błysk w oku i ten uśmiech, który jest skierowany tylko do Ciebie… W pewnym momencie możesz wpaść w zakłopotanie i zastanowić się nad tym, że tylko Ty się starasz, a ona jest taka obojętna. Akceptuje to, co zaproponujesz, ale sama nie chce wziąć na siebie odpowiedzialności i pociągnąć tej relacji do przodu.

Chcesz żeby coś się ruszyło. Informujesz ją o tym, ale to nic nie daje, zaczyna Cię to nurtować coraz bardziej i bardziej, co w rezultacie okazuje się być problemem wręcz nie do rozwiązania. Rozmawiasz z nią o tym, informujesz, że to Ci przeszkadza, ale bez większych rezultatów. Tydzień, dwa i znów to samo… Zaczynasz się coraz mocniej wkurwiać, a każda Twoja inicjatywa potęguje negatywny stan… Ciągle łapiesz się na tym, że Ty pierwszy wychodzisz z inicjatywą, tak jak było kiedyś, na początku waszej znajomości, zaczyna Ci to nie pasować i przeszkadzać, bo chcesz, aby ona ruszyła swoje szare komórki i żeby sama też coś czasami zorganizowała, ale tak się nie staję…

Historia nr. 4

Zerwaliście. Dłuższy, nieokreślony okres czasu byliście razem, a teraz powiedziałeś „pierdole”, które zakończyło teoretycznie związek z Twojej strony. Troche żałujesz, ona również, ale tak niby ma być lepiej, przynajmniej taką masz nadzieje. Mija nieokreślony okres czasu, ciągle masz ją przed oczami, wasze wspólne chwilę oraz sporadyczne sprzeczki, uczucia pomimo braku komunikowania nadal są mocne na tyle, abyś nie mógł przestać o niej myśleć. Widzisz ją któregoś razu na imprezie – ona ma się dobrze, a Ty snujesz się po klubie, może troche potańczysz, popijesz z kumplami, zrobisz 2-3 podejścia, wracasz do domu z kwitkiem i pytasz sam siebie „po chuj mi to było?”.

Chcesz wrócić do ex, piszesz do niej, ustawiacie się na spotkanie, na którym chcesz coś wyjaśnić, naprostować. Siedzicie w kawiarni, rozmawiacie, a po dłuższej chwili zdaje Ci się, że powrót jest niemożliwy, że coś straciłeś i już tego nie odzyskasz, cóż..

2)

Ad. ---1---

W momencie, gdy spotykasz jakąś kobietę, którą najzwyczajniej chcesz poznać, to z początku inwestujesz dość dużo - normalka. Przypuśćmy w klubie - tańczysz z nią, spędzasz z nią czas na loży, aby wziąć numer telefonu i może ustawić się na spotkanie, albo po prostu po to, aby powiększyć swoją listę kontaktów, może stawiasz drinki albo najzwyczajniej dostajesz zlewkę, po której zapewne ruszasz znowu na parkiet, aby świetnie się bawić...
Inwestujesz sporo energii, czasu, po to, aby wejść w kolejną fajną relację, jeżeli wszystko idzie po Twojej myśli, widzisz, że kobieta jest Tobą zainteresowana i przede wszystkim Ty jesteś zainteresowany kontynuowaniem tejże relacji, to bierzesz od niej jakiś kontakt i ustawisz się z nowo poznaną dziewczyną na spotkanie...

Najpierw 1, jeżeli wszystko idzie fajnie, to 2, może później 3. Uważasz, że kobieta jest na tyle interesująca i wartościowa, że chcesz kontynuować tą znajomość. Problemem wielu facetów nie jest to, że nie potrafią podejść, znaczy to też, ale wiele gości w ogóle nie jest efektywnych w dalszych etapach znajomości, najzwyczajniej nie potrafią ciągnąć tego dalej. Gdy w interakcje wkładasz, pchasz, wciskasz tyle „siebie”, co się zmieści, to niestety działa to na Twoją niekorzyść, po prostu przeinwestowujesz.

W momencie, gdy kobieta przestaje reagować na Twoją osobę, staje się oschła i coraz to bardziej niedostępna, to Ty wpadasz w konfuzje i pytasz, „dlaczego?”, ale cały mechanizm takiej relacji jest bardzo prosty i wygląda następująco: Gdy ona przestaje dawać, Ty dajesz coraz więcej. Robisz krok w przód, a ona dwa w tył. Dzwonisz, ona nie odbiera. Mówisz sobie „jebać to” i „mam wyjebane na to” - robisz krok w tył, ale mija jakiś okres czasu i ona znowu odnawia kontakt (push) - krok wprzód, a Ty podjarany udanym zagraniem, znowu zaczynasz inwestować i na nowo popełniasz ten sam błąd co na początku relacji, co powoduje, że ona zaczyna od Ciebie uciekać i ucieka Ci na dobre (pull), a Ty zostajesz na lodzie, z pytaniem „why?”, na które niestety nie znasz odpowiedzi. Kobiety podświadomie stosują Psychologię inwestycji w relacjach z facetami i dobrze wiedzą o tym, że im mniej one będą ingerować w relację, tym taki gość będzie bardziej się starał, angażował, co prowadzi do ciągłej adoracji, aktywności, aż do czystej idealizacji tejże kobiety.

Początkowo zawsze inwestujesz więcej niż kobieta, to normalne w pierwszych etapach znajomości, uśmiechając się, podchodząc, zaczynając rozmowę przebijasz sobą, jej wkład w relacje - ona raczej pierwsza nie podejdzie. Zaczepiłeś ją w konkretnym celu - chcesz ją poznać, wszystko idzie gładko, zaczynacie się spotykać, oswajacie się ze sobą, po prostu się poznajecie, lecz cały wic polega na tym, że wielu gości pomimo tego, że pierwsze spotkanie mają już dawno za sobą, to inwestują w kobietę prawie tyle samo, co na samym początku relacji. Ciągle oni robią pierwszy krok, zaczepiają, piszą popierdolone sms-ki, dzwonią, wyczekują odpowiedniej chwili, aby napisać do niej na gg, a to wszystko wyłącznie dlatego, że za mocno angażują się w relacje z kobietami – zwłaszcza, gdy udało im się poznać jakąś naprawdę atrakcyjną osobę. Wielu gości ma z tym duże problemy... Spotykają się z atrakcyjną kobietą i zaczynają w nią inwestować wiele godzin, w chuj energii, a czasami nawet pieniędzy i co najgorsze nawet tego nie kontrolują. Uważają, że robią dobrze, bo tak gdzieś przeczytali, albo tak im ktoś powiedział - oczywiście do czasu, gdy coś się spierdoli.

Faceci, którzy mają kobiety w swoim życiu, ciągle się rozwijają, codziennie uczą się czegoś nowego, mają wyrobione pewne przekonania na temat nowo poznanych kobiet, automatycznie czują wewnętrzny luz, swobodę i swoistą energię lub jak kto woli - mają po prostu wyjebane na odrzucenie, negatywną reakcje albo nawet na pozytywną! Bowiem wiedzą, że kobieta jest też człowiekiem, a nie żadną idealną istotą, która łaskawie powiedziała Ci swoje imię, mają po prostu świadomość tego, że jutro tej kobiety może już nie być lub mogą spędzić z nią świetne chwile. Akceptują każdą relację na tyle, na ile jest to konieczne i to wychodzi im na dobre.

Natomiast goście, którym udało się zrobić jakieś podejście i poznali w końcu fajną dupę, to zachowują się w jej towarzystwie wprost proporcjonalnie do tego, jak zachowują się z laskami, które znają ze dajmy na to ze szkoły czyt. koleżanki lub z poprzednich wypadów do klubów czy galerii. W swoich głowach montują chore wizje na temat tej zajebistej dupy, a nie oszukujmy się to, że jest atrakcyjna nie oznacza, że jest wartościowa, a jeśli nawet, to i tak nie warto tracić dla niej głowy na płaszczyźnie krótkofalowej, ale wielu gości tego nie rozumie, i nadal będą wkładać w relację z taką kobietą w chuj dużo, automatycznie na tym tracąc - wybór należy do Ciebie. Istotnym czynnikiem jest też to, że taki facet wręcz jara się tą kobietą, z którą spotykał się jakiś okres czasu, wszystko było ładnie, pięknie i cudownie, a tu nagle BOOM – zlewka, ona nie chce kolejnego spotkania, wtf?? Chodzi tu o syndrom jedynej, która stała się ideałem w głowie takiego gościa, który niestety skupiał się tylko na tej jednej relacji wiążąc z tą znajomością nadzieje i przyszłość, inwestował w nią mase czasu i energii i pieniędzy, kompletnie zatracając pozostałe kontakty z innymi laskami.

Najlepsze jest to, że ta jego atrakcyjna kobieta zapewne co imprezę poznawała minimum 2-3 gości, z czego przypuśćmy jeden naprawdę się jej spodobał. Kilka imprez i taka osoba ma w chuj nowych kontaktów z różnymi facetami, może wybierać i przebierać, aż znajdzie tego, który naprawdę przypadł jej do gustu. A ten, który sklecił w swojej wyobraźni genialny obraz świetnego związku z nią, pozostanie z kwitkiem i oczywiście ze swoją halucynacją – to przykre. Koło się zamyka: Ty pozostałeś z negatywnymi emocjami, niedomówieniami, niską energia, kiepskim stanem, może frustracją, a Ona z nowymi możliwościami na przyszłość. Tak wygląda proces u człowieka, który zbytnio inwestuje w relację z kobietą, nadaje jej wygórowaną wartość, idealizuje, uważa, że to genialna znajomość, a ta laska będzie świetną partnerką do związku. Na początku wszystko idzie po jego myśli, jest tak jak zaplanował, później zaś zaczynają się schody w postaci jej bierności lub braku większego zainteresowania, lecz ten facet dalej chce inwestować w tą znajomość, ma wielką ochotę „uratować” to co niby zepsuł, ciągle odnawia z nią kontakt łudząc się, że wszystko będzie tak jak dawniej. Inwestuje swój czas, energię i może pieniądze w coś, co nie ma większej przyszłości. Ma wielką ochotę naprawić tą relację, bo ciągle mu zależy, a jego myśli potęgują jego obecny stan oraz narastającą liczbę pytań – to droga donikąd.

Inwestycja w coś, co nie ma szansy powodzenia jest głupotą. Chcesz wracać i na nowo odnawiać kontakt po odrzuceniu tylko dlatego, że uważasz tą kobietę za interesującą, a nie bierzesz pod uwagę faktu, że zamiast niej, możesz poznać jeszcze kilka innych, może ciekawszych lub atrakcyjniejszych? Wchodzenie kolejny raz w jakąś relację, w której zjebałeś coś albo Ty albo ona jest bezużyteczne, po prostu. Musisz przewartościować sobie pewne sprawy i dojść do wniosku co bardziej Ci się opłaca. Czy ponowna inwestycja w dawniej straconą już relację, czy może wyjście na imprezę i tam poznanie jakichś kobiet? Nie pytaj o nic, po prostu załóż koszulę, jeansy na dupę, kurtkę, buciki i idź do klubu, w którym będziesz miał okazje poznać najwięcej tak seksownych kobiet, których nie spotkasz przez pozostałe dni tygodnia (omijając weekendy). Wtedy, przekonasz się co lepiej wybrać, czy świeżą znajomość, czy babranie się w niewyjaśnioną jak dotąd relację. Warto oddzielić sobie grubą kreską w oparciu o relację damsko-męskie to, co było i wyciągnąć z każdego niepowodzenia coś dla siebie – coś korzystnego.

Ad. ---2---

Może była pełnia księżyca, pewnie leciał Kevin w telewizji, może gdzieś pies gonił kota lub jakaś kometa przeleciała nad Twoim miastem pozostawiając po sobie wyraźny ślad na niebie, a może coś stało się z chomikiem Pani Y i może właśnie wtedy przyszedł czas na olśnienie Twojej kobiety, która nagle wyszła (oraz sama Cie wyprowadziła) z tych halucynacji dotyczących związku, co zmotywowało ją do tego, że powiedziała Ci donośnym, poważnym tonem: „Nie chce związku! Jest dobrze tak jak jest, chce być sama i chuj!”. Cóż, nie wiem, czemu tak powiedziała, ale konfuzja w takim przypadku wydaje się być czymś naturalnym, kto by się nie wkurwił, gdyby zainwestował prawie całego siebie w tą relację, a teraz druga strona mówi potocznie: „spierdalaj” i na dodatek nie ma sensownego argumentu, na potwierdzenie owego przekonania.

Szczerze mówiąc nie zdziwiłbym się, gdybyś teraz, powiedział mi, że planowałeś z nią wyjechać gdzieś na wakacje albo, gdy będziesz z nią nawijał o tym, jak to będzie, gdy wyjedziesz na studia do innego miasta lub po prostu, co będziecie robić jutro, za tydzień, miesiąc, a nawet rok. Wielu gości myśli w ten sposób: relacja idzie w dobrym kierunku, jest fajnie, miło i przyjemnie, nie trzeba już pilnować swojego wkładu w tą znajomość, bo przecież to, co chcieliśmy osiągnąć jest już na wyciągnięcie ręki i godziny, a wręcz minuty dzielą nas od ostatecznego rezultatu…

Iiiiiii jeden wielki chuj z tego wyszedł, bo „diabeł tkwi w tych zasranych szczegółach”… Czynnik inwestycji powinien stać zawsze na piedestale, w każdej ważnej dla nas znajomości zarówno długoterminowej, jak i krótkoterminowej, w związkach i w przyjaźni niezależnie od tego, czy znacie się 2 dni, czy 2 miesiące! To: jak, ile, po co, w jaki sposób inwestujemy, pokazuje nam, na ile możemy akurat sobie pozwolić w danej relacji, a co warto odłożyć na później, rozłożyć w czasie, aby osiągnąć lepszy dla nas rezultat. Przykładowo: po co budujesz napięcie z jakąś nowo poznaną kobietą, dajmy na to na imprezie klubowej, gdzie celowo unikasz pocałunków, na rzecz seksualnego dotyku i energii, jaką wspólnie emanujecie, aby późniejszy etap tejże znajomości, był istnym apogeum, przesyconym falą seksualności i istnej magii.

Kontrolujcie to ile inwestujecie i czy to naprawdę wam się opłaci. Zawsze spróbujcie przewartościować sobie pewne sprawy, abyście mogli dojść do jakichś przemyśleń i właściwych wniosków. „Nie chwalcie dnia, przed zachodem słońca”, to, że relacja z jakąś kobietą idzie w dobrym kierunku i czujecie, że coś z tego będzie, to nie wkładajcie wręcz całego siebie w coś, co jeszcze nie ma pokrycia w rzeczywistości, nie snujcie nie wiadomo, jakich planów na temat waszej wspólnej przyszłości, dopóki nie będziecie razem, w innym przypadku to „robota głupiego”...

To, że relacja idzie do przodu, to nie oznacza, że osiągniemy należyty efekt, nie zawsze wszystko idzie po naszej myśli. Czasami jedno słowo lub zdanie może spierdolić całą relację, zwłaszcza, gdy mamy do czynienia z niedojrzałymi kobietami przystrojonymi w fajne gabaryty. To, że ma fajny tyłek i biust, wygląda dojrzale, to nie oznacza, że w głowie ma to, co kobieta w jej wieku powinna mieć, po prostu może być niedojrzałą laską, która zatrzymała się na etapie związków gimnazjalnych lub licealnych. Tak może być, ale nie musi, najważniejsze jest to, żeby przedwcześnie nie inwestować w coś, co w każdej chwili może się zepsuć. Przekonania na temat kobiet, a zwłaszcza ich tracenia, są bardzo skuteczne i zmienią naszą inwestycje o 180 stopni w każdą laskę, z którą prowadzimy długofalową relację. Musicie kontrolować to co robicie, co myślicie, czy naprawdę inwestujecie dobrze i że to wam się opłaci!

Ad. ---3---

Związek to trwała, długoterminowa relacja, która przynosi obydwu stronom profity, zwłaszcza w etapie prawdziwego poznawania się, oraz wtedy świat przysłaniają wam „różowe barwy”. Oboje czujecie ekscytacje, radość i spełnienie...

Inwestycja w tą właśnie relacje wchodzi na wyższy etap, mamy już inne cele i priorytety, ale mimo wszystko ciągle poznajemy kobietę, zaś kobieta nas samych - to ciągły proces, który chyba nigdy się nie kończy. Związek to etap, w którym Ty i Twoja kobieta poświęcacie sobie podobną ilość czasu, energii i pieniędzy (ale też nie zawsze, co opisze później), to moment, w którym wasza wspólna inwestycja w relację zrównuje się do jednego poziomu. W zależności od weny, nastroju i chęci raz Ty inwestujesz 80% energii w wasz związek, przeznaczasz prawie 80% swojego czasu tylko tej kobiecie, aby było między wami świetnie, a raz to ona poświęca ten czas w 90/100% Tobie, proste. Wzajemnie się uzupełniacie. Tutaj już niema ram, jakichś ograniczeń, które chroniłyby Twoją relację od przeinwestowania. Inwestycja schodzi na dalszy plan, teraz zaś ważne jest to, jak razem spędzacie czas, ile jesteście w stanie poświęcić dla siebie, jakie uczucia sobie dajecie, ile emocji wkładacie w waszą relację. Inwestycja w tym momencie przestaje mieć znaczenie, ale do czasu…

Do czasu, gdy zaczniesz zauważać, że „różowa rzeczywistość” przemija, i orientujesz się, że zostałeś Ty, Twoja kobieta, wasz związek, problemy dnia codziennego + nowe wyzwania, które napotykasz z każdym dniem i miesiącem. Dostrzegasz, że Twoja inwestycja stoi na wysokim poziomie, starasz się, chcesz, aby było między wami świetnie, w ogóle nie skupiając się na tym, że przyzwyczajasz kobietę do tego, że Ty się starasz, a ona wtedy już nie musi. To tak, jak z nawykami, wykonujesz coś dajmy na to 3 tygodnie z uczuciem lekkiej frustracji i niechęci, ale po tych 21 dniach, zaczynasz to akceptować, przyzwyczajasz się do tego. Twój umysł dostosowuje się do tego, co mu narzucisz. Twoje zniechęcenie i frustracja przemieni się w pozytywne emocje, odczujesz swoisty spokój i kontrolę, co spowoduje złapanie motywującej energii na więcej i dobrego stanu. To samo dzieje się w przypadku związku i Twojej inwestycji. Jeżeli ciągle wychodzisz z inicjatywa, to Twoja kobieta to akceptuje i dostosowuje się do tego, automatycznie zabijając swoje pokłady kreatywności i wręcz przestaje się starać, bo Ty robisz to za nią - nazywam to leniwym inwestowaniem w relacji związkowej. Rozmowa, racjonalne argumenty na nic się zdadzą, tego nie rozwiązuje się na poziomie świadomym. Kobieta pewnie zaprzeczy temu, co mówisz, albo w najlepszym przypadku przytaknie Ci do połowy Twojej wypowiedzi, a reszty się wyprze. Ona tego nie kontroluje, narzuciłeś jej pewne ramy, do których jawnie się stosuje. Tu działa mechanizm akceptacji i dostosowania się. Jak temu zapobiec?

Po prostu, musisz to zrobić nie za pomocą rozmowy, w której wytoczyłbyś falę argumentów, ale za pomocą swojej postawy, spokoju ducha i luźnego podejścia do sprawy. Otóż najzwyczajniej przestań inwestować, przestań zagadywać do niej, wybierać terminy spotkań, wyłącz telefon. Swoim zachowaniem masz narzucić nowe granicę swobodnego poruszania się, zmniejsz proporcję inwestycji, a zobaczysz, że prędzej, czy później kobieta sobie o Tobie przypomni. Daj jej swoim zachowaniem do myślenia, wręcz zmuś ją do tego, aby pierwsza się odezwała, spraw, żeby to ona wykazała jakąkolwiek inicjatywę. Przyzwyczajaj ją stopniowo do tego, że nie tylko Ty jesteś w tym związku, ale również ona.

Proporcje inwestycji powinny się uzupełniać, raz Ty dajesz więcej, raz ona – w związku to normalne zwłaszcza na samym początku, ale zawsze trzeba mieć na uwadze drugą stronę, która również powinna wykazywać się odrobiną kreatywności i chęci do wspólnego spędzenia czasu. Nie bój się czasami odpuścić, stanąć na chwilę i „wyłączyć się”, dając automatycznie jej swobodę do dowolnego ruchu, pokaż jej, że Ty też masz swoje życie, czas i energię, którą nie zawsze przeznaczasz na związek z nią. Weź pod uwagę też to, że jak dasz jej luz w tej relacji, będziesz czekał na jej ruch, to może być tak, że się nigdy nienastanie. Po prostu, przestaniecie pisać, odzywać się do siebie, relacja zacznie wygasać, aż w końcu wypali się do cna. Jeżeli tak się stanie, to będzie świadczyć o niedojrzałości kobiety, z którą byłeś oraz o jej lekkim stosunku, co do Ciebie i związków. One lubią odchodzić, ale prawie zawsze wracają… Pozostaje Ci jedynie cieszyć się tym, że wyszło to w momencie, gdy aż tak bardzo się nie zaangażowałeś w tą znajomość, łatwiej jest się z tym pogodzić na początku, niż przeznaczyć nieokreślony okres czasu i później się rozczarować. Nie możesz brać odpowiedzialności za drugą osobę, życie to wybory, a jeżeli jej wyborem będzie odejście, to cóż… Uśmiechnij się do tego, zaakceptuj, odpal sobie stan arogancji, który pomoże Ci usunąć tą kobietę z głowy i następnego dnia ruszyć z kopyta do przodu!

Ad. ---4---

Jeżeli już decydujesz się na powrót do byłej, to miej przynajmniej jakieś sensowne powody, ale to już kwestia indywidualna, do której się nie mieszam – Twój wybór. To co chce, abyś zrobił, to odpowiedział sobie na zajebiście ważne pytanie: „jest sens?”. Czy jest sens wracać i pchać się z buciorami w coś, co ona lub Ty kiedyś zepsuliście z jakiegokolwiek powodu, czy warto inwestować w coś, co już raz, albo więcej okazało się porażką? To jak mówiłem decyzje zostawiam Tobie, lecz apeluje abyś przewartościował sobie pewne sprawy i doszedł do konstruktywnych wniosków. Na jednej szali jest Twoja ex, kobieta, którą zdążyłeś troszkę poznać oraz wasz związek, a po drugiej stronie jest swobodne życie, w którym możesz poznać masę innych kobiet i być może wejść w kolejną długofalowa relację. Wracając do byłej możesz przeżyć coś niesamowitego, pozostając singlem również, to co jednak wybrać?

Proponuje, abyś pobył przez pewien okres sam - tuż po nieudanym i zakończonym związku, abyś wrócił do dawnego życia i naprawdę przekonał się co jest dla Ciebie dobre. Poznaj inne kobiety, poimprezuj, pobaw się, weź jakąś książkę, poczytaj, nie przestawaj się rozwijać, aż dojdziesz do momentu, gdy obejrzysz się za siebie, podsumujesz wszystkie chwile od zakończenia związku, wpadniesz w konfuzję i przemyślisz na nowo swoją decyzje co do możliwego powrotu. Mianowicie dopiero wtedy będziesz mógł wybierać, ale tak naprawdę, bo po jednej i po drugiej stronie będziesz miał równe miary, jeżeli nie skosztujesz na nowo życia singla, a będziesz chciał wejść na nowo w związek z ex, to zapewne coś spierdolisz, albo w ogóle do tego nie dojdzie, bo przeinwestujesz. Wspomnienia, emocje, dawne uczucia, oczekiwania zrobią swoje i z powrotu do ex nici, musisz dać sobie czas i odetchnąć, a najlepszym sposobem na danie sobie dawki luzu i spokoju są inne kobiety – proste.

Przedstaw sobie wszystkie za i przeciw i jeżeli naprawdę uważasz, że powrót jest rozsądnym rozwiązaniem to zrób to, ale nie od razu, lecz po tym jak na nowo zasmakujesz uroków bycia wolnym strzelcem, wtedy zaś będziesz miał „trzeźwy” ogląd na całą swoją sytuacje i wierze, że dokonasz właściwego wyboru i tego Ci życzę.

3)

Interakcja

Bardzo ważnym czynnikiem interakcji jest właśnie Psychologia Inwestowania… Mianowicie, gdy rozmawiamy z kimś, obojętne czy to kobieta, czy mężczyzna to inwestujemy w tą osobę swój czas i energię, dajemy jej coś swojego w zamian za co pragniemy otrzymać to samo od drugiej osoby. Spójrzcie na swoje przeprowadzone rozmowy z kobietami czy to w klubie, czy na ulicy, gdziekolwiek i przypomnijcie sobie ile energii wkładaliście w interakcję z jakąś laską, a ile robiła to ona. Przez jaki czas pewnie to Ty nawijałeś i nakręcałeś gadkę, rzucając nowymi tematami, a ona? Ile poruszyła kwestii, które naprawdę by ją interesowały, czy z takim zapałem prowadziła z Tobą konwersację, czy była zainteresowana tym o czym rozmawiacie?.

Na początku, podczas podejścia, nasza inwestycja jak mówiłem na początku przebija jej wkład w relacje, są to proporcje około 80-90% z naszej strony, czyli zdecydowana większość – co jest całkiem normalne i naturalne (w końcu to my podchodzimy, bo mamy w tym interes/potrzebę (nazwijcie to jak chcecie)). Problemem staje się nie to, że ona może nie być nami zainteresowana, lecz to, że przypuśćmy na 1 lub 2 spotkaniu inwestujemy w tą kobietę tyle samo, co na samym starcie. Czyli to my wychodzimy z inicjatywą, to my piszemy/dzwonimy, to my podtrzymujemy rozmowę, szukamy nowych, atrakcyjnych tematów do gadki, to my się staramy, aby wszystko przebiegło świetnie, a nasza kobieta, która oczywiście poświęca nam swój czas i uwagę (rzadziej pieniądze), potulnie siedzi z nami na tej ławeczce, słucha, gdy ją pytamy o coś - odpowiada, ale sama z siebie nie daje za wiele…

Gdy wkładamy po jakimś czasie tyle samo w interakcje, co na początku relacji to warto, aby jak najszybciej coś z tym zrobić, dlaczego? Bo im bardziej będziemy pogłębiać kontakt z tą kobietą, tym bardziej będziemy przyzwyczajać ją do tego, że to tylko My i wyłącznie My inwestujemy w tą znajomość 80% swojego czasu i energii i tylko my wychodzimy z inicjatywą, chęciami do ciągnięcia tego dalej i tylko My wyszukujemy różnych urozmaiceń, aby spotkania były ciekawsze i przyjemniejsze. Stąd tak dużo tematów na forum odnośnie tego, że laska robi jedno wielkie 0, a wy odwalacie całą robotę, która powinna (w normalnych znajomościach prowadzących do związku) być podzielona na dwie w miarę równe części.

Zawsze, gdy łapiesz się na tym, że tylko Ty się starasz, a ona nie daje z siebie za dużo, to zmuś ją do tego swoją biernością, Jeżeli kobieta będzie Tobą zainteresowana, to szybciej niż myślisz zacznie wymyślać różnego rodzaju tematy do rozmowy, a nawet wyjdzie z inicjatywą spotkania. Jeżeli będzie tak, że mimo naszego biernej postawy, ona nadal będzie zachowywać się tak samo jak przedtem, to uprzejmie radzę Ci, abyś uciekał od takiej panny w podskokach, bo zajebiście i to zajebiście będziesz się z nią nudził. Mit na temat tego, że to facet prowadzi i tylko on ma wychodzić z inicjatywą został już dawno obalony, ale niestety jeszcze tkwi w głowach paru facetów i kobiet. Jeżeli Ty również tak uważasz, to proponuje zmienić to jak najprędzej, a przekonasz się, ile zabawy i przyjemności można wynieść ze zwykłej rozmowy z koleżanką lub z kobietą, z którą prowadzimy długoterminową relację.

Kontrolujcie czynnik inwestycji w każdej rozmowie z kobietami, bo to zaważy na całej waszej późniejszej znajomości. Nie musisz brać na siebie odpowiedzialności za interakcje i cały jej przebieg, bo za przyjemną i interesującą rozmowę odpowiadasz tak samo Ty jak i Ona. Oboje musicie bawić się rozmową, czerpać z tego przyjemność i nie martwić się o reakcje partnera, gdy zapadnie „martwa cisza”, bo zawsze jest o czym rozmawiać i zawsze można nawiązać do czegoś śmiesznego, ciekawego lub czegoś z dupy wziętego.

Oczekiwania

Każdego gościa czyli głównego bohatera tych historyjek łączy jeden fakt – tworzyli oni w swoich głowach masę oczekiwań co do przyszłej wizji relacji z kobietą.

Oczekiwania = Halucynacje

Oczekiwania można skwitować następująco: „bujanie w obłokach”, „halucynowanie”, „pierdolenie o niebieskich migdałach” itp. itd. Wielu facetów snuję oczekiwania co do jakieś kobiety, myślą o tym, co będą robić jutro, za tydzień, w wakacje, wprowadzają się w stan odprężenia, wyobrażają sobie jej piękne ciało, uśmiech, zapach, widzą swoją rękę, która wędruje po jej udzie, coraz wyżej i wyżej, są podjarani samymi myślami o niej, a w rezultacie formują w swojej głowie wielką śmierdzącą kupę, która będzie w nich gnić, aż do kulminacyjnego momentu, którym będzie zderzenie się z okrutną rzeczywistością.
W rezultacie może być tak, że sam dotyk jej ciała będzie ograniczał się do przedramienia lub barku, bo będą za bardzo spięci, aby zrobić coś o czym tak długo rozmyślali, a to świetnie dograne spotkanie spierdoli się czymś błahym lub po prostu nie dojdzie do skutku… Zaiste..

Oczekiwania wprowadzają nas w błogi stan, w którym wiemy, że wszystko nam wyjdzie, że cała interakcja pójdzie świetnie, a spotkanie z jakąś kobietą będzie czymś genialnym, ale niestety może stać się zupełnie inaczej, wbrew temu, co sobie wysnuliśmy. Jeżeli ten błogi stan zostanie złamany przez rzeczywistość to warunkuje on negatywnym samopoczuciem, pustką, niską energią, a nawet lekką frustracją „bo jak to mi się nie udało?!”. Oczekiwania to zło, które szybciej popsuje wam spokój i wewnętrzną harmonię w momencie kulminacyjnym niż cokolwiek innego.

Do dziś łapie się na tym, że snuje wizję świetnej relacji z jakąś kobietą, albo nawet po jednym spotkaniu myślę o związku, lecz robie to krótko, za krótko, abym poczuł negatywny stan, w momencie, gdy coś pójdzie nie po mojej myśli. To naturalny odruch, że układamy krótkofalowy plan jakiejś relacji, czy danego przedsięwzięcia (w relacjach), lecz zawsze, gdy zorientujecie się, że to robicie, to spasujcie, pomyślcie o czymś innym, albo najzwyczajniej zajmijcie się czymś, a na pewno więcej na tym skorzystacie, niż jeżeli będziecie halucynować i układać genialny plan znajomości z jakąś osobą.

Oczekiwania was ograniczają do jednego celu, o którym myślicie, jeżeli pojawią się jakieś przeciwności, to jak mówiłem, warunkuje to waszym wewnętrznym niepowodzeniem i niesmacznym uczuciem porażki. Bądźcie odpowiedzialni za swoje myśli, bo kto ma za nie odpowiadać, jak nie wy sami. Zawsze, gdy zorientujecie się, że zaczynacie halucynować o przyszłości jakiejś relacji, to przerwijcie to jak najszybciej, w zamian za to pozwólcie jej swobodnie płynąć i zobaczycie, co naprawdę jest dla was dobre.

Idealizacja

Każdego gościa z tych historyjek łączy też to, że idealizowali nad wyraz kobietę, tracąc na to masę czasu i energii.

Idealizacja = Przewartościowanie

Idealizacja to nadawanie komuś lub czemuś cech idealnych, upiększanie stanu rzeczywistego, to tzw. „klapki”, które przysłaniają nam świat realny, a tworzą czystą abstrakcję. W naszym przypadku chodzi oczywiście o kobiety, które nazbyt często stają się obiektem naszych westchnień, przemyśleń lub inaczej mówiąc idealizacji.

Przewartościowywanie wyglądu, osobowości, przekonań, tego co mówi lub robi – normalka. To też widzenie laski w samych superlatywach, plusach, pozytywach, czyli można skwitować to jako fałszywy obraz, który nakładamy na mapę rzeczywistości, to wyobrażenie, halucynacja, coś co znajduje się jedynie w naszych umysłach, nigdzie indziej.
Faceci myślą, myślą, myślą, układają świetną wizje znajomości, co zabiera im czas i energię, skupiają się na jej zajebistych kształtach, pięknym uśmiechu, jej boskich oczach, na tym co opowiadała na jakiś temat oraz na jej zajebistych wartościach, automatycznie nie dostrzegając jej wad, mankamentów, a przede wszystkim tego, że ona też jest człowiekiem, a nie bóstwem oraz tego, że oprócz niej istnieje na świecie w pizdu innych kobiet równie wartościowych, które również czekają na to, aby je poznać.

Im bardziej będziemy ją przewartościowywać, tym większy stres przed zjebaniem czegokolwiek się pojawi. Każdy z nas znał to uczucie niepokoju, lekkiego rozdrażnienia zwłaszcza na samym początku znajomości, czy to na spotkaniu, czy w rozmowie przez telefon baliśmy się coś spierdolić, korygowaliśmy wszystko to, co wydawałoby się nam niekorzystne, ale nie dla nas, lecz dla niej, robiliśmy coś pod kobietę, a nie stricte pod nas samych, zwłaszcza, gdy do czynienia mieliśmy z kobietami naprawdę atrakcyjnymi, jak to ktoś kiedyś powiedział „z wyższej półki”.

Gdybyśmy nieidealizowani jej wyglądu, czy osobowości, to zdalibyśmy sobie sprawę, że ta naj naj naj, jest taką samą laską, co pozostałe, a na dodatek jest interesująca, ale nie na tyle, aby sikać po nogach na jej widok i pilnować każdego ruchu i zachowania, aby czegoś nie zepsuć. Ta kobieta w rzeczywistości zapewne nie ma nic wspólnego z tym wyimaginowanym ideałem z naszej głowy, stąd bardzo często pojawia się rozczarowanie, gdy okaże się, że coś poszło nie tak, gdy wyjdzie na jaw coś, co koliduje z naszą genialną halucynacją. Im mocniejsza idealizacja tym stres i napięcie rośnie z każdym kontaktem wzrokowym, rozmową, dotykiem, kontaktem. Zamiast podchodzić luźno do relacji, czyli nie robić sobie złudnych nadziei i po prostu pozwolić płynąć owej znajomości, to przerabiamy nasz umysł w wielkie gówno, które na pewno zaowocuje chujowym samopoczuciem podczas odrzucenia, zlewki lub gdy coś pójdzie nie po Twojej myśli. Cóż, wybór należy do każdego z nas…

Uczucia

Gościa z historyjki o ex lub tego, który halucynował o związku łączy to, że obaj zainwestowali w relacje swoje uczucia, może było to zauroczenie, może zwykłe przywiązanie, ale fakt faktem zaczęli wkładać w znajomość z kobietą aż nadto, więcej niż przewiduje „program”…

Uczucia = Najsilniejszy wkład w relację

Oprócz czasu, energii i pieniędzy każdy z nas może zainwestować w jakąś relację coś więcej, a są to właśnie uczucia. Etap związku, docierania się, prawdziwego, wzajemnego poznawania – wtedy uczucia są czymś naturalnym, to właśnie wspólne emocje spajają i zwieńczają Twoją znajomość z jakąś kobietą. Gorzej jest, gdy uczucia pojawią się powiedzmy na 1-2 spotkaniu, albo co gorsza przed samym spotkaniem! Przedwczesne zauroczenie jest czymś wręcz abstrakcyjnym, ale wielu facetów definiuje swoje uczucia do jakiejś kobiety, właśnie zauroczeniem lub zakochaniem, a tak naprawdę to co czują to nie ma z tym nic wspólnego. Uczucia łączą się z idealizacją i oczekiwaniami, tak naprawdę jedno od drugiego jest zależne, ale efekty końcowe są porażające – niestety.

W momencie gdy coś nie wyjdzie, coś się spierdoli lub po prostu dostaniemy jasno do zrozumienia, że dalsze kontynuowanie znajomości jest bezsensowne, to taka informacja przełoży się na nasz nastrój, nasze samopoczucie 2x bardziej negatywnie niż w przypadku samych oczekiwań lub np. nieudanego wyjścia na spotkanie. Przekazując kobiecie swoje uczucia, dajemy jej coś więcej niż dotychczas, a tym samym więcej niż dotychczas możemy stracić w przypadku odrzucenia bądź niesprzyjającej nam reakcji. To już nie tylko myśli, czy plany, to emocje, które najbardziej oddziałują na nasz umysł i kierują naszymi poczynaniami.

Działając pod wpływem (jak to się nam wydaje) pozytywnych emocji, nasuwa nam się na oczy automatycznie idealizacja tejże kobiety oraz zaczynamy generować różnego rodzaju oczekiwania co do tej relacji, a tym samym tracąc masę energii i czasu w coś, co tak naprawdę nie jest pewne. Warto zawsze postawić sobie pytanie: „czy to długoterminowa relacja?” i „czy warto poświęcić swoją uwagę tej kobiecie?”. Jeśli odpowiedź brzmi twierdząco, to w dozach zdrowego rozsądku wprost do upływu czasu inwestujcie swoją energię i uwagę, a tym samym swoje uczucia w jakąś kobietę, jeżeli będzie wiedzieć, że to naprawdę znajomość długofalowa i chcecie to dalej ciągnąć. Oczywiście ktoś powie, że nie da się tego określić tak „z dziś na jutro” – to prawda, ale to co jest nam dane to nieograniczone pokłady czasu, który nieubłagalnie posuwa się do przodu i to właśnie on będzie tym znacznikiem co do dalszego kontynuowania znajomości (inne znaczniki to czyste gdybanie). Nie inwestujcie swoich uczuć zbyt wcześnie, zachowajcie coś na później, aby najzwyczajniej w świecie było ciekawiej!

The end.

Enjoy!

Pozdrawiam!

Odpowiedzi

Odnośnie proporcji

Odnośnie proporcji inwestycyjnych między kobietą a facetem przemyślałem sobie swój przypadek, do którego nawiązałem i muszę Ci przyznać rację Smile O ile wszystkie spotkania z wyjątkiem jednego wynikają z mojej inicjatywy to na spotkaniu wyraźnie większy wkład ma ona (częstuje mnie wieloma rzeczami, jeśli pijemy alko to główniej jej, czyli inwestycja pieniędzy... pokazuje mi zawsze zdjęcia, co robiła, gdzie była, opowiada o dzieciństwie, o marzeniach sama z siebie, czyli inwestycja czasu i energii w sumie też... do tego baaaardzo dużo inwestycja energii z jej strony w łóżku Wink) Więc suma sumarum znaczna inwestycja wypływa z jej strony

Redds, nie uważam się za mądrzejszego od Ciebie. Podziwiam Cię i Twoją wiedzę o czym już pisałem wcześniej. Doskonale wiesz, że wiele mógłbyś się ode mnie nauczyć, tak samo jak jak wiele rzeczy mógłbym się nauczyć ja od Ciebie.

Nie przyjmuję postawy mędrca czy nauczyciela choć tak naprawdę każdy z nas można powiedzieć taką przyjmuję, gdy udziela komuś rad czy go krytykuje Wink

A propos nauczycieli. Jeden, gdy im ktoś delikatnie wytknie błąd mając nawet świadomość, że uczeń ma rację skarci go i ochrzani, a nierzadko jeszcze skorzysta (perfidnie wówczas) z uwagi. Są też i tacy (rzadko niestety, ale są), którzy przyjmą to na klatę i podziękują. Sam miałem szczęście trafić na takiego i docenił to, że wytknąłem mu błąd. I jeżeli już przyjmę postawę nauczyciela to staram się właśnie takim być. Masz prawie 10 lat mniej ode mnie i mógłbym powiedzieć "Co się mądrzysz gówniarzu?" Tongue Na szczęście nie patrzę stereotypowo na kwestię wieku i doświadczenia jak np. główny filar naszej stronki, czyli "kolega" marso Smile

Jeszcze odnośnie podchodzenia do komentarzy i argumentów...

Jednemu z użytkowników w dyskusji pod tym tekstem napisałeś:

"Regulamin + zwrot "lanie wody" to najlepsza odpowiedź na coś, na co nie ma się sensownych argumentów."

I automatycznie mi się przypomniała Twoja bardzo merytoryczna odpowiedź na fragment mojego komentarza, z którym sobie inaczej nie mogłeś poradzić:

"Naprawdę nie wiem, dlaczego to tak analizujesz. Weź z tego materiału to co dla siebie i wróć do normalności, albo wprowadź zmiany"

Wybacz szczerość, ale to się niestety nazywa hipokryzja...

pozdrawiam Smile

Portret użytkownika Redds

Zacznę od końca "Naprawdę

Zacznę od końca Smile

"Naprawdę nie wiem, dlaczego to tak analizujesz. Weź z tego materiału to co dla siebie i wróć do normalności, albo wprowadź zmiany"

Napisałem to, ponieważ nie mam zamiaru w odpowiedzi na Twojego posta wyjaśniać Ci i argumentować fakt, że nie użyłem tutaj celowo technik manipulacyjnych, czy innego rodzaju perswazji. Poza tym, rozbijałeś jedno zagadnienie na czynniki pierwsze, analizując automatycznie "coś co by było gdyby?", zamiast wyciągnąć sens z tego krótkiego fragmentu, który zacytowałeś i sprawdzić czy to naprawdę ma sens, czy może jest kompletną klapą. Nigdzie nie napisałem, aby nie walczyć ze słabościami lub żeby olać kompletnie swoje wady, a hołubić superlatywy... Przeinaczając moje słowa w swoją wizje tego jak to wygląda najzwyczajniej odpisałem Ci ogólnikowym komentarzem, bo nie mam zamiaru naprowadzać Cię na właściwe tory i wyjaśniać tego, "jak ja to widzę" bo to umieściłem w arcie. Tak jak mówiłem tutaj dokładnie w poprzednim komentarzu, skoro sam jesteś odporny na to, aby przyjąć na moment czyjeś przekonania i sprawdzić czy są one Ci pomocne czy nie w danej kwestii, to ja nie będę tracił czasu na to, aby cokolwiek Ci tłumaczyć czy wyjaśniać, bo i tak mija to się z celem. Zaś Ci, którzy mieli zrozumieć - zrozumieli.

Co do hipokryzji, cóż... Napisałem tą jak to ująłeś mało merytoryczną odpowiedź, ponieważ zarzucono mi (może nie wprost) plagiat lub wręcz kopiowanie czyichś myśli tutaj, na to forum. Odpowiedziałem na wysunięte wnioski przez tą osobę, a feedback był następujący: "lanie wody" + regulamin. Ekscytujące Smile

Podoba mi się to co napisałeś: Doskonale wiesz, że wiele mógłbyś się ode mnie nauczyć, tak samo jak jak wiele rzeczy mógłbym się nauczyć ja od Ciebie. i tego się trzymajmy.

Pozdrawiam!

Portret użytkownika Joker-H

Świetny Blog ;D suupeeeerowy.

Świetny Blog ;D suupeeeerowy. Zawsze wiedziałem, zę u mnie problem polega na tym, że nie potrafię "tego dalej poprowadzić", a nie na podrywie, ale nie potrafiłem powiedzieć w czym tkwi sedno. duuuży plus. Laughing out loud