Portal Uwodzicieli
Witryna poświęcona relacjom damsko męskim oraz budowaniu międzyludzkich więzi emocjonalnych.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit END.

Trening czyni mistrza

Portret użytkownika MrG

Cześć i czołem.
Kto czytał mojego poprzedniego bloga ten mnie pewnie albo lubi albo nienawidzi. I bardzo dobrze. Trzeba być albo gorącym albo zimnym. Nigdy letnim.

Opisuje to wszystko językiem, jakiego używam w rozmowie z dobrymi kumplami, czyli mój naturalny (potrafię się dogadać zarówno z profesorem jak i z żulem, także doceńcie wybór słownika).

Wpis ten dedykuję młodszym czytelnikom oraz początkującym zawodnikom.

Chcę tu opisać jak, naczytawszy się podstaw z podrywaj.org, uczyłem się podejść do kobiet, zagadywania, prowadzenia rozmowy, obserwacji reakcji na różne zagrywki i innych tematów związanych chęcią nauczenia się pordywu. Będą sytuacyjne teksty (nie umiem wyuczonych), będą zlewki, będą przemyślenia, będzie prowadzenie rozmowy, będzie czasem żenująco i głupio oraz czarująco i mądrze.

Mam plan na napisanie jeszcze kilku blogów, ale jak to w moich planach bywa lubię działać systemowo toteż będę opisywał swoje opowieści chronologicznie. Generalnie posiadam umysł ścisły. To wyjaśnia dlaczego nie szło mi domykanie relacji z kobietami. Nie znałem zasad. Adept bardzo jasno, w prostych słowach wyraża bardzo niejasne zagadnienia, za co bardzo dziękuję. Jak bym miał tą wiedzę 15 lat temu sądzę, że moje życie wyglądało by dziś inaczej.

Tego bloga pisałem z przerwami kilka tygodni, po nocach albo w pracy. Wieczorem zazwyczaj najebany. Piszę to wszystko bo rady Adepta dużo mi dały (nie tylko z kontaktach z kobietami, dzięki nim mój szef teraz dwa razy pomyśli zanim się do mnie o coś przypierdoli). Jeżeli choć jeden koleżka zaliczy dzięki temu co u mnie przeczytał to znaczy, że było warto.

Chciałem Wam opowiedzieć o bardzo przyziemnej sprawie: SIŁOWNIA.

"W zdrowym ciele zdrowy duch".
Znam wiele porzekadeł ale w tym tkwi sama prawda.
O bezpośrednich, fizycznych korzyściach płynących z uczęszczania na siłownię nawet nie piszę.

Dawno, dawno temu zacząłem z kumplem chodzić na siłownię. Koszt 5zł/wejście. Coś tam działaliśmy, aż dołączył do nas trzeci koleżka. Razem wyszło 3x5=15zł. Za piętnache można było kupić połówe (pół grama zioła dla niewtajemniczonych). No i skończyła się moja kariera młodocianego pakera. Błąd wielki ale jak masz 15/16 lat to jesteś głupi. Po to o tym piszę żeby przestrzec młodszą część użytkowników przed głupimi wyborami.

Na siłownię wróciłem dopiero ok. trzydziestki. Przez 5 lat zajmowałem się tylko pracą, rodziną i domem. Zero sportu, zero ruchu, kiepskie żarcie - stajesz się parówą. Czułem że mi życie przelatuje przez palce. Trzeba coś z tym zrobić. Ale żeby coś zrobić trzeba mieć siłę. A gdzie się zdobywa siłę (w dosłownym tego słowa znaczeniu)?

Najpierw poszedłem z nowym koleżką na taką najpopularniejszą siłownię w mieście. On tam chodził to poszedłem z nim. Po prostu chciałem się poruszać. Tak się poruszałem, że przez 3 dni nie mogłem wyprostować ręki. Nie ma co się poddawać, czwartego dnia poszedłem znowu. Na miejscu pełno fajnych, zgrabnych dziewczyn, chcących być jeszcze bardziej zgrabne. Wkręciłem się. Do lasek nic nie zagadywałem, ale i tak poznałem D. o której jeszcze opowiem.
Po treningu czujesz się zajebiście. Endorfiny, te sprawy, nie chce ci się palić, nie masz ochoty na melanż a i tak czujesz się dobrze. Ja o nałogach wiem chyba wszystko, a siłownia pozwala na świetne samopoczucie bez tego całego gówna.

Kumpel się wyprowadził, z pewnych przyczyn musiałem przejść do mniejszej, brzydszej, uczęszczanej tylko przez facetów siłowni. Drugi rok treningów, efekty widoczne, przeszły bóle pleców i inne chuje-muje. Nic cię nie boli, sylwetka prosta, łapa jest, klata jest. Brzucha nie ćwiczyłem bo na Karate i tak mnie w brzuch napierdalali, co powodowało samoistne utwardzanie.

Po pewnym czasie zaczęła mnie ta siłownia wkurwiać, nie było to miejsce, do którego masz ochotę uczęszczać. Poszedłem do nowo otwartej w mieście siłowni, takiej z prawdziwego zdarzenia. Zacząłem już wtedy czytać podrywaj.org i aż mnie korciło żeby wykorzystać całą tą przeczytaną teorię w praktyce. Zresztą i tak gdzie mogłem to starałem się wprowadzać zdobytą wiedzę w życie - na przystanku, w sklepie, w pracy, na wywiadówkach (sic!), w autobusie, w knajpie, na spotkaniu starej klasy, w urzędzie itd. Ale nigdzie nie spotkałem takiego zagęszczenia fajnych lasek co na siłowni. Postanowiłem zrobić sobie z najnowszej siłowni plac doświadczalny, jednym słowem POLIGON. Poszedłem tam przede wszystkim zdobywać tężyznę fizyczną, ale z nastawieniem na zdobywanie kontaktu i rozwój relacji z kobietami. Przyjąłem do tego zasadę, że nie idę tam zaruchać, nie liczę na sex. Chodzi o, poza mięśniami przede wszystkim, rozwój w podchodzeniu, rozmowie, podtrzymywaniu zainteresowania płci pięknej. Jak jesteś początkujący to nie nastawiaj się jakoś specjalnie. Po prostu na każdym treningu pogadaj z jakąś laską. To wystarczy.

Już pierwszego dnia na nowej siłowni młode, ładne dziewczę za ladą pyta jaki karnet, a skąd pan o nas wie itd. i inne formułki, jak baba na stacji paliw pyta o hotdoga. Coś tam nie poszło z rejestracją i mówi że nie będzie zniżki na jednorazowe wejście. Mówię, żeby po prostu się przyznała, że ma ochotę żebym został tu na dłużej. Ostatecznie kupuję karnet na miesiąc, obwiniając ją o to (serio chciałem wejść tam jeden raz i spróbować jeszcze na innej siłowni). Serio jest ładna, ćwiczona, a do tego widzę, że nikt jej jeszcze ani razu nie pojechał po majtach. Kolesie na widok takich lasek, nieważne jak napakowani, zaraz zaczynają przytakiwać i przepraszać. Idę na siłownię. Ćwiczę.
Jak to mówią, początkujący ma zawsze szczęście. Spotykam dwie koleżanki z byłej pracy oraz siostrę jednej z nich. Wszystkie spoko. Bez oceniania w skali HB. Po prostu 3 fajne dziewczyny. Też są pierwszy dzień na tej siłowni - przypadek? przeznaczenie? Smile Gadam z nimi parę minut. Inne dziewczyny to widzą. Lecę dalej wyciskać krew, pot i łzy.
Przy kolejnej serii na kolejnej maszynie widzę, że wchodzi moja stara znajoma. Też żadna HB mimo, że niczego jej nie brakuje. Po prostu koleżanka. Moja koleżanka jest ze swoją koleżanką. Właśnie wzbogacam zasób znajomych o nową koleżankę. Gadam z nimi parę minut. Idę na kolejne stanowisko ćwiczeń.
Widzę że bejbe z za lady to widzi. Przychodzi tu pełno pakerów, wyglądających dużo lepiej ode mnie, a tu taki kolo trochę powyżej przeciętnej zamiast ćwiczyć, nic tylko gada z jakimiś dupami.
Kardio. Idę na bieżnię na koniec treningu. Patrzę - zajęte są 3 z 10sięciu. 2 laski i w środku i grubas na końcu. Zastanawiam się jakie miejsce zająć. Mam na świeżo w głowie podstawy Adepta. Po poradzeniu sobie z jakimiś wątpliwościami wynikającymi z dupy oraz złych przekonań, postanawiam zająć bieżnię obok ładniejszej z dziewczyn (czarne włosy, czarne oczy, czarne leginsy opięte na sporej ale kształtnej dupie). Pierwszy dzień na siłowni, nie widziałem jeszcze takiej bieżni. I znowu wątpliwości - zagadać, nie zagadać. Włączam bieżnię ale nie wiem jak ją ustawić. W końcu zagaduję przemyślanym dwukrotnie, polecanym przez PUA ze wschodu i z zachodu, bajecznym textem:
Ja: hej, kurcze, jestem tu pierwszy dzień i nie mam pojęcia jak ustawić prędkość, pomożesz mi?
HB: jasne, tu musisz wcisnąć, tu przekręcić
Ja: Dzięki, pierwszy dzień tu jestem i nie wiem jak to działa. (bieżnia przyspiesza i zaczyna mi się zacinać jakoś dziwnie)
Ja: Hej, coś mi się tnie, Ty też tak masz?
HB: Nie, u mnie spoko, ta twoja jest trochę popsuta.
Ja: A jak chcę ustawić kąt nachylenia pod górkę to też nie działa
HB, ta druga obok: (widze, że już skubana nie mogła wytrzymać żeby włączyć się do rozmowy, żebym jakoś też ją zauważył) prawie krzyczy: tak ta bieżnia jest troche rozwalona, ale tydzień temu na niej biegałam to nie było tak źle.
Ja: (z uśmiechem) Kurcze, całe życie pod górkę, a jak chcę pod górkę to nie działa.
HB: No wiesz, za ciężki jesteś (ważę na pewno więcej niż one dwie razem wzięte, chociaż nikt mi nigdy nie powiedział że jestem gruby, jestem po prostu wielki). Jak ktoś jest taki ciężki to się zacina.
Ja: (z uśmiechem wymieszanym z udawanym fochem) Hej, wal się, właśnie przeszedłem na dietę (zakładam słuchawki i biegam już nie patrząc na nie, chociaż kątem oka widzę że zerkają na mnie)
Przyznam, że na koniec trochę się zesrałem i powiedziałem pierwsze co mi przyszło do głowy, nie miałem pomysłu na kontynuację gadki toteż zrobiłem to, co tam się robi, czyli zacząłem ćwiczyć. Teraz jak tu siedzę i piszę to mam 10 różnych pomysłów co można było powiedzieć. Teraz to sobie mogę pomarzyć. Widziałem zainteresowanie, zagadałem bez stresu, sytuacyjnie, na koniec myślałem, że zjebałem to zrobiłem odwrót – też bez stresu i robienia sobie kichy.
Wychodząc pierwszego dnia z nowej siłowni, nabuzowany endorfinami i interakcjami z tyloma ładnymi dziewczynami, jeszcze w szatni, przygotowałem sobie tekst mający olśnić dziewczynę zza lady. Spierdoliłem, głos mi się w połowie załamał. Tak to jest z super wyuczonymi tekstami. W głowie brzmiało nieźle a wyszło słabo. Najciekawsze jest to, że i tak trochę podziałał. Słuchajcie miszcza:
Ja: Hej, mam świetny pomysł jak możesz dostać podwyżkę, ale musisz mi powiedzieć jak się nazywasz (i wyciągam rękę)
HB zza lady: X Y , ale jak to
Ja: moje dane już masz, znajdę profil siłowni na FB i opiszę jak to mnie sprytnie przekonałaś do zakupu karnetu. Ty dostaniesz podwyżkę od szefa bo on zrozumie że jesteś zajebistym sprzedawcą – taaak cię wychwalę. A twoją podwyżką podzielimy się po połowie. (gdzieś w połowie zacząłem gubić pewność siebie – się nie dziwię, jak sam siebie czytam to mam polewe, chociaż lepiej wykonany manewr mógłby tu coś zdziałać)
HB Z L: (sama jest trochę nieśmiała, mimo zajebistego wyglądu jest dość młoda, na pewno za młoda dla mnie  ) nie no co ty, nie trzeba, nie trzeba
Ja: (gubię wątek, pale buraka, odbieram karte z siłowni): nie no, co ty, dostaniesz podwyżkę – i spierdalam w podskokach.
(HAHAHAHAH kurwa nie mogę  , normalnie debil)
Wychodząc zapominam jak się nazywa i nie znajduję jej na FB.
Ale to nic nie zmienia, kolejnym razem stawiłem się przed nią z podniesioną głową, w dupie mając wcześniejszą kompromitację. Nie powiem żebym ją zaliczył czy coś ale działałem dzielnie, aż ją szefowa (moja teoria spiskowa mówi, że była o mnie zazdrosna , a mam jakieś podstawy tak sądzić bo szefowa zajebista i też jej waliłem texty o aparacie na zębach ) wyjebała z pracy. Jak się dowiedziałem co jest grane to od razu u znajomego zagadnąłem czy nie szuka dziewczyny do roboty. Szuka. Dałem namiar pokrzywdzonej ale nie skorzystała. Finalnie HB zza lady musiała się przenieść na inną siłownię. Tak się składa że dostałem właśnie darmową wejściówkę na tą siłownię, a do tego znalazłem ją na FB. Pomijam fakt że przy tym całym pierdoleniu o znalezieniu dla niej nowej pracy wymieniliśmy się numerami, a na FB żaliła się jaka to jej szefowa jest zła. I naprawdę nic nie znaczy 12 lat różnicy wieku. HB zza lady zamierza zrobić ze mną trening na nowej siłowni (tak to ujęła, jak się uda to też jej zrobię trening).

Siłownia to zajebiste miejsce do nauki podejść dla początkujących z uwagi na:

1. Jest multum zajebistych dziewczyn, z całego przekroju społeczeństwa.
Znajdziesz tam sprzątaczki, sklepikarki, studentki, trenerki fitness, tancerki gogo, księgowe, prawniczki, dziewczyny z biedronki tam znajdziesz i żonę szefa też tam znajdziesz, matki, córki, babcie, koleżankę z pracy, maturzystkę, barmankę której ostatnio słodziłęś najebany w knajpie i SHB 40lat z którą widujesz się na wywiadówkach w szkole swoich dzieci (jeszcze kiedyś wam opowiem). No kurwa wszystkich tam znajdziesz. Ale łączy je wspólny cel. Pracują nad sobą żeby wyglądać lepiej. A to się chwali. Przy czym bądźmy szczerzy. Na siłownie nie idziesz po to żeby być zdrowszym (są nieliczne przypadki). Na siłownie idziesz po to, żeby dobrze/lepiej wyglądać. I to się tyczy kobiet tak samo. A po co wszyscy chcemy dobrze wyglądać? No po co? Bo chcemy żeby płeć przeciwna na nas leciała. Więc z założenia dobrze wyglądające, pracujące nad sobą kobiety chcą przyciągać mężczyzn. Czyli CIEBIE! No to nie odwalaj kaszany tylko idź z nią pogadaj.

2. Jest łatwo podejść zagadać.
W sumie nawet nie musisz podchodzić. I tak prędzej czy później jakaś fajna laska wyląduje obok ciebie na maszynie. To mówisz: mało dziś ludzi, dużo dziś ludzi, duszno tu dzisiaj, ale pada na dworzu, możemy robić na zmiane?, ile ci serii zostało?, jak jej nie widziałeś tu nigdy to mówisz: hej nie widziałem cię tu nigdy, jak widzisz ją za każdym razem to mówisz: hej, zawsze jak przychodzę to cię tu widzę. Pierwsze zagadnięcie – otwieracz jest prosty jak budowa cepa. Nie wysilaj się. Jak ma wejść to wejdzie, a jak nie wejdzie to chuj z tym. Obok jest następna fajna dupa (dosłownie, są ładne i brzydkie ale nawet trenowane kobiety po pięćdziesiątce mają zgrabny tyłek – a to się chwali)

3. Jak spalisz podejście.
Zesrasz się na sekundę przed tym jak zaczniesz mówić, głos ugrzęźnie ci w gardle (przez rok na tej siłowni zdarzyło mi się to może dwa razy, a zagadywałem dziesiątki, może nawet setki ładnych, zgrabnych dziewczyn) to nic się nie stanie. Masz bufor bezpieczeństwa w postaci sztangi, hantla i jakiegoś innego ciężkiego gówna zaraz obok. Mówisz: a nie, chciałem spytać czy korzystasz i łapiesz za najbliższe żelastwo. Wiem, że to nie po męsku, takie robienie uniku, ale spierdalać zachowując twarz to też jakaś umiejętność.

4. Nie ma stresu, jest zapierdol
Podczas ćwiczeń, bo jednak podstawą pójścia na siłownię jest trening fizyczny (nie zapominaj o tym), jest zapierdalanie, krew, pot i łzy, człowiek nie przejmuje się pierdołami. Jak masz 100kg nad głową to naprawdę nie martwisz się, że ta śliczna bejbe przed chwilą chciała albo nie chciała z tobą gadać. Mijają stresy z pracy, zapominasz o problemach. Martwisz się tylko ażeby to 100kg żelaza w piankowej otulinie nie spadło ci na ryja. I to jest prawdziwy problem. Jest TU i TERAZ. To oczyszcza umysł. Nie masz wątpliwości z dupy. Ten stan się utrzymuje podczas treningu. Więc jak spocony, śmierdzący i zziajany podchodzisz do śmierdzącej, spoconej i zziajanej SHB w przepoconych na dupie getrach to na dzień dobry masz wspólny mianownik.
Ty jesteś robolem a ona lekarzem?
Ty jesteś prawnikiem a ona sprzątaczką?
To nie ma znaczenia. Tego nie widać.
Widać kto zapierdala a kto się opierdala. Pogadasz sobie z dziesięcioma pięknymi kobietami o wysokim statusie to jak spotkasz jedenastą na ulicy to cię nie zatka, nie zrobi to na tobie takiego wrażenia, bo wiesz, że to zwykła kobieta jakich poznałeś mnóstwo, tylko że w żakiecie.

5. Na siłownie idziesz ćwiczyć, a nie zgrywać Cassanove
Jak jesteś początkujący to zdejmij z siebie to ciśnienie na sex, przynajmniej na siłowni. Nie od razu Rzym zbudowano. Nie od razu pozaliczasz te wszystkie zgrabne ciałka. Przyjmij sobie zasadę, że na siłowni nie wyrywasz lasek (to jest zasada dla początkujących, jak po roku zmienisz ligę to śmiało). Nie po to tam jesteś. Siłownia to po łacinie pakerus maximus  Po Polsku to Miejsce Treningu Żebyś Nie Wyglądał Na Parówę. Po to tam głównie jesteś, ale ja z natury lubię wykorzystywać produktywnie swój czas. A przerwa między seriami sama się nie zrobi. No to jak masz stać i gapić się krzywo położony styropian na suficie to już lepiej sobie z kimś pogadać. Najlepiej ze stojącą obok koleżanką w leginsach. Zaczynasz gadkę od treningu najczęściej. BO JESTEŚ KURWA NA SIŁOWNI A NIE NA KONCERCIE SLAYER`A (a szkoda). Nie zgrywaj nie wiadomo kogo, nie wiadomo po co. Przyszedłeś poćwiczyć, ona też. Ty przyszedłeś poćwiczyć także rozmowę z kobietami, to ćwicz. Tylko nie wal directów.
TRENUJ:
zagaduj,
podpuszczaj,
drażnij,
przymilaj się,
obrażaj,
chwal,
pytaj,
radź się,
doradzaj,
przepraszaj,
wpieprzaj się w kolejkę,
przepuszczaj w kolejce,
pochwal tyłek,
pochwal figurę ciężką pracą zdobytą na siłowni,
zagadaj o diecie,
zagadaj o fizyce kwantowej,

O B S E R W U J R E A K C J E ! ! !

6. Znajomi z siłowni
Zagadujesz = poznajesz nie tylko dziewczyny. Tych wielkich koksów też zagadujesz. Jak boisz się gościa 2x większego od ciebie to poproś żeby doradził ci w treningu. Jak ktoś poświęca pół życia na jakiś temat to chętnie o tym opowie.
1. Słuchaj co chłopaki mówią o treningu bo wiedzą więcej od ciebie
2. Trenuj gadkę z samcami alfa (alfa na siłowni to prawie nigdy alfa z kobietami, ale zawsze coś) to może cię nie zjedzą
3. Każdy układ dąży do równowagi – jak przebywasz z lepszymi od siebie (tym razem fizycznie) to mimowolnie dążysz do ich poziomu

PODSUMOWUJĄC
1. Gadaj z dziewczynami, gadaj z chłopakami.
2. Wszyscy są tam w tym samym celu więc masz o czym zacząć rozmowę.
3. Jak cię ktoś oleje to nie palisz buraka tylko idziesz dalej ćwiczyć – stres związany z nawiązywaniem kontaktów zredukowany do minimum.
4. Przebywasz wśród kobiet co najmniej powyżej przeciętnej, i to bez makijażu i czerwonej sukienki – już byle laska nie olśni cię swoim blaskiem odbitym od latarni.
5. Widzisz jak zachowują się i poruszają prawdziwi goście (tylko nie wczuwaj się za bardzo ¾ to po prostu napakowane pierdoły)
6. Jak ćwiczysz to masz okazję na spokojnie popatrzeć na laski i jak już bardzo musisz przygotować się do podejścia (nie polecam bo spontan wychodzi najlepiej) to masz czas coś wymyśleć
7. Jak spieprzysz podejście to masz opcję odwrotu
8. Nauczysz się odróżniać pkt. 3 od pkt 7.
9. Zdobywasz mnóstwo dobrze wyglądających znajomych (a kilkoro z nich nawet ma coś do powiedzenia). Spotykasz ich potem czasem na mieście, w knajpie, w urzędzie, w szkole, w restauracji, w kościele itd. Jak pogadasz sobie potem na luzie z ćwiczoną dupą w czerwonej mini (bo w końcu zdjęła przepocone getry) w kawiarni, albo przybijesz piąteczkę znajomemu koksowi na bramce wchodząc do klubu to zobaczysz jaką POTĘGĘ ma dowód społeczny.

Jak dobrnąłeś aż tutaj to za dzielne czytanie parę interakcji:

1. Wygląda jak Gwiazda Porno. Czarne leginsy i taki bluzeczko/staniczek, goły brzuch, nie gruba, nie chuda, taka trochę kluseczka, śliczna, pierwszy raz ją widzę a chodzę tam już parę miechów. Ona ćwiczy krzesełko pod ścianą zaraz obok sztangi prostej, gdzie zawsze zaczynam trening. Jest jeszcze jedno wolne stanowisko, ale wybieram to obok niej, bez pomysłu jak zagadać. Po mału wyrobiłem w sobie odruch, że jak cię ciągnie do dupy to ciągnij do dupy, a nie udajesz, że cię nie interesuje. Patrzę, (nie da się nie patrzeć, nie oszukujmy się, wszystkie koksy na nią zerkają) jest! Ubrudziła się cegłą od ściany na ślicznym, wielkim tyłku. Pierwsza seria na sztandze poszła. Dokładam obciążenie do drugiej serii…
Ja: hej, nie to żebym się gapił ale ubrudziłaś się na tyłku
GP: nie, to pewnie tylko magnezja (biały proszek, kto pakuje ten wie, zacznij tyrać to się dowiesz)
Ja: no sądzę że wątpię, masz pomarańczową dupę (robiła krzesełko przy ścianie z cegły)
GP: (wygina tą śliczną szyję) ojej faktycznie (i zaczyna trzepać się po tyłku)
Robię drugą serię…
Ja: trochę tu już chodzę, a nie widziałem cię tu jeszcze
GP: bo ja jestem z XXX (niedaleka miejscowość), ale w ogóle STUDIUJĘ PRAWO ( HAHAHAHAHA historia prawdziwa  ) w miejscowości YYY
Ja: serio? Właśnie byłem obok YYY na majówce, lekko nie było. To cię trochę na zadupie wygnało. Czemu tam? Jest tysiąc fajniejszych miast w Polsce!
GP: (się rozgadała) a bo tak jakoś wyszło, nie chciałam tam, ale miałam chłopaka i on szedł na studia w YYY to chciałam być z nim (pitu pitu, srutu tutu) i jakoś tak wyszło że……… (zauważalna pauza, zawiesiła się)
Ja: (no kurwa nie wiem skąd mi się to wzięło, ale jak ktoś zapoda lepszym textem to stawiam browara) I co? Rozstaliście się, a miasto zostało? (kiwa głową) …..no wiesz, można zmienić studia, można zmienić chłopaka. Różne rzeczy już widziałem 
Weszło jak w masło. Oczy maślane. Cycki sterczące. Na dupie resztki cegły. Potem trochę gadki szmatki o studiach, jakieś spostrzeżenia na temat charakteru miast (ładnie o tym opowiadam) i sensowności pójścia na niektóre kierunki studiów (delikatnie zachwalam jej wybór). Trochę długo to trwa jak na siłownię. Żeby wyszło naturalnie mówię: dobra, zrobię serię i zaraz pogadamy. Mój błąd (wiem, wiem, na siłowni nie podrywamy ale tutaj bym zrobił wyjątek). Jak tacham żelastwo podchodzi jej przydupas (na pewno nie facet, taki raczej co ją pytał o chodzenie a ona kazała się zawieźć do obcego miasta na siłownię i do tego on stawia  ) i mówi że już jedziemy itd. Zanim skończyłem serię była już przy szatni. Przecież nie będę biegał po siłowni, na kardio za wcześnie.

2. Fajna laska, wysportowana, nieduży biust, niezły tyłek. Ma to coś. Często ją widzę.
Za którymś razem:
Ja: hej, często cię widzę, praktycznie za każdym razem jak jestem
#2: no dużo ćwiczę (i odwraca się plecami – dla mnie to obelga i brak kultury ale dam jej drugą szansę)
Ja: większość dziewczyn które znam chodzą na fitness, a ty zawsze z facetami na hantlach, nie próbowałaś fitnessu?
#2: coś tam pierdoli pod nosem, znowu widzę plecy. Nie to nie. Widziałem, że zerka wcześniej ukradkiem w moją stronę to mówię podejdę. Nie chce gadać to trudno. Nie wnikam czy jest nieśmiała, czy ma chłopaka, czy kąt nachylenia jej stopy względem równika odpowiada aktualnemu położeniu księżyca. Jej strata.

3. Dwu set, moje rówieśniczki, prawniczka i fanka fantasy. Prawniczka ma jeden z lepszych tyłków na siłowni (jak pochodzisz to będziesz wiedział ile to potu kosztuje), z fanką fantasy rozumiem się od razu i bez słów mimo że jest dużo mniej atrakcyjna. Psiapsiółki nierozłączki. Dominuje prawniczka (OBSERWUJ). Prawniczka najpierw traktuje mnie jak intruza, ale jak zobaczyła że wole gadać z fanką (serio, nie mam ciśnienia na sex na siłowni) to sama mnie zaczęła zagadywać (nie wiem jak to działa ale jak widzisz grupę dziewcząt to olej ładne, zagaduj te najbrzydsze. Ładne wtedy same przyjdą ODEBRAĆ CO IM SIĘ NA MOCY PRAWA NALEŻY czyli ciebie)
Na piwo poszedłbym z obiema. Pogadać z fanką, do łóżka z prawniczką. Pyskata suka. Rozmowa z nią stanowi pewnego rodzaju wyzwanie. Lubię nietuzinkowych ludzi. Zapraszałem na piwo obie wspólnie bo serio jak kogoś polubisz na siłowni to nie ma czasu porządnie porozmawiać, a wiem że z nimi miał bym o czym. Nie piją. Nie imprezują. Patologia fit ludzi. Nie to nie. Dwa razy nie zapraszam. A na poetycko vegetariański wieczorek nie mam ochoty. Ale do dziś jak sam nie podejdę, to same przychodzą do mnie zagadać. Robią mi dobrą robotę. Reszta dziewczyn na siłowni to widzi. Nie spuszczam się nad tym. Po prostu je wyszkoliłem. OBSERWUJ i TRENUJ.

4. Mała miss i duża miss
Jak wchodzą na siłownie to nawet jak leżysz ryjem do ziemi to je zauważysz. No nie ma bata. Fizycznie nie mieszczą się w skali dziesiętnej i o tym wiedzą. Matka z córką. Obie występowały w programach telewizyjnych (możliwe że je widzieliście). Raz ćwiczę z koleżką i mówi: patrz jakie dupy. Odpowiadam że nie przyszedłem się tu oglądać za laskami (takie wrażenie chciałem zrobić, mimo że przyuważyłem je chwile wcześniej –świeżo po przeczytaniu podstaw). Obie dostają medale w zawodach sylwetkowych. Widzę je rzadko, ale jednak. Raz jestem na siłowni w niedzielę w południe (rzadki termin) i też były. Młoda idąc do wyjścia przechodzi obok mnie, mimo że mogła iść prostszą drogą do wyjścia. Spojrzenie w oczy. Ja pierdole. Już sobie wkręcam.
Za tydzień jestem w niedziele w południe, mimo że to nie mój termin. Przyszły! Ja pierdole. Wychodzą z szatni. Siedze na krzesełku z hantlem. Ja jestem OK ale to naprawdę nie ta liga. W niedziele jest mało ludzi. Idąc wyglądają jak wiązka lasera przecinająca ciemną piwnicę. Myśle, kurwa co mi tam, nawet nie ma sensu udawać że się nie gapię. Widzę tych paru niedzielnych koksów co sztucznie gapią się w sufit i udają że nie widzą. Idą niedaleko mnie. Obracam się i patrzę się prosto na nie, no obczajam prawie bezczelnie. Ćwiczą. Jakieś tam pierdolamento mam w głowie, ale wyglądają tak że to jest aż niemożliwe, więc moje wpojone lęki też traktuję jako niemożliwe.
Ja: (bezmyślnie, lepiej nie można było) ćwiczycie tu jeszcze?
Stara: (chuja tam stara, w moim wieku, może ciut starsza) nie już wolne (i ćwiczą obok)
Ja: (po chwili) raz was widziałem, wy tylko w niedzielę przychodzicie? Raz w tygodniu?
S: a wyglądamy jakbyśmy ćwiczyły raz w tygodniu?
Ja: nie. Prawdę mówiąc wyglądacie jakbyście mieszkały na siłowni i dlatego się dziwię, że tak rzadko was widzę (lekki banan na mordzie)
S: (no ścieszyła się jak ja pierdolę, aż mi się dziwnie zrobiło. Chyba nikt nigdy z nimi po prostu nie zaczął normalnie rozmawiać, czy chuj wie co, ale serio ucieszyła się) My prawie codziennie jesteśmy, tylko mamy różne treningi i mam siłownię w domu
Ja: fajnie, to wiele wyjaśnia ….( I coś tam gadam ze starszą aż zauważyła że jakaś laska źle ćwiczy i zaraz zrobi sobie krzywdę. Poszła do niej)
Ja: (do młodej) ty też tak dużo ćwiczysz? (i tu się kurwa skup czytelniku, bo to są najlepsze dupy jakie w życiu widziałem a jadę tekstami po prostu tragicznymi, ale zupełnie bez stresu)
Młoda: a ona bez pytania opowiada mi historie swojego życia. Ile ma lat, (niecałe 16), gdzie chodzi do szkoły, jakie ma plany, że to jest jej mama (myślałem że to są siostry), a co, a jak, a gdzie i kiedy (myśle sobie, co tu się kurwa dzieje?)
Wraca stara, coś tam gadam z nią jeszcze pare minut, ale zwyczajnie nie jestem przygotowany na taki sukces. No po prostu nie jestem. Za łatwo to wszystko idzie i to co się dzieje jest dalej dla mnie nie do ogarnięcia, niemożliwe (połowa moich zjebanych przekonań właśnie pękła, druga połowa trzęsie się w posadach). I tu pojawiają się cudowne właściwości siłowni. Nie wiesz co robić? To zapierdalaj. Wyszedłem z całego spotkania, tak jak wszedłem. Zupełnie na luzie. Mówię że już tracę ciepło i wracam do ćwiczeń. Wszystko git, one robią to samo. Widziałem je jeszcze nieraz. Czasem pogadaliśmy. Częściej z młodą. I wiecie co? To jest jedna z najpiękniejszych dziewczyn jakie widziałem. Kijem bym jej nie dotknął. Nie ma nic do powiedzenia poza opowieściami o treningu.
O czym marzysz?
O medalach!
Co lubisz?
Trenować!
Imprezujesz?
Nie!
Lubisz czytać?
Tak, o treningu!
Co robiłaś na wakacjach?
Trenowałam!

Cycki opadają.

Napisałbym coś więcej ale jest 5:20 rano i skończyła mi się whiskey.

Z fartem panowie

Odpowiedzi

Portret użytkownika MrG

Będą kolejne ale nie wiem

Będą kolejne ale nie wiem kiedy. Cholernie długo mi z tym schodzi a ja się nie potrafię wypowiedzieć w jednym zdaniu. Wczoraj jak usiadłem o 23 to myślałem że skończę gdzieś o 1 w nocy. Obaliłem całe 0.7 łychy podczas pisania i nie wiem kiedy zrobiło się po 5. Pod następnego bloga to chyba urlop wezmę Smile

Portret użytkownika Pckr

Jest śmiesznie, jest

Jest śmiesznie, jest dydaktycznie - taki Mark Twain z podrywaj.pl, czekam na więcej Wink

Portret użytkownika shaker

Teraz dopiero trafiłem, styl

Teraz dopiero trafiłem, styl pisania to kozak masz chłopie