Portal Uwodzicieli
Witryna poświęcona relacjom damsko męskim oraz budowaniu międzyludzkich więzi emocjonalnych.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit END.

Wartościowanie ludzi, siebie i idące za tym konsekwencje

Portret użytkownika Mendoza

Inner game - uważam, że dobrze zbudowane, solidnie uporządkowane i mało chwiejne myśli w głowie są podstawą w ZDROWYCH relacjach między ludzkich.
Dlatego na tym się ostatnio skupiam. Na uporządkowaniu głowy i stworzeniu naprawdę zdrowego światopoglądu.




Najpierw powiem o wartościowaniu ludzi pod względem "Lepszy" czy "gorszy", później przejdę do mniej chwiejnego i bardziej zdrowemu stanu jakim jest BRAK wartościowania i uznanie wszystkich za równych.




Każdy z nas z pewnością zna emocje towarzyszące wygranej z kimś innym, w jakimś konkursie, wyścigu, rozgrywce, bitwie, "grze". To jest oczywiste, że wygrana z innymi generuje pozytywne emocje z przyczyny bycia lepszym od innych - tudzież najlepszym.

Dążenie do ciągłych wygranych z INNYMI (podkreślam to słowo ponieważ istnieje druga możliwość wygranej) powoduje ogromnie pozytywne emocje które są uwarunkowane od tego co się dzieje na zewnątrz nas - a dokładniej tego, jakie położenie względem nas mają inni ludzie. Warto zauważyć - że te emocje są chwiejne jak domek z kart. Porażka z INNYMI może odwrócić je wprost proporcjonalnie do poprzedniego stanu, z stanu "zajebistości" -> w stan "chujowości".

Wyścig z innymi, wartościowanie siebie względem innych, tworzy ogromne sinusoidy emocjonalne z dużymi amplitudami. Ponieważ JEST się zależnym emocjonalnie od innych.

"Jeżeli wygram - jestem okej"
"Jeżeli nie wygram - jestem nie okej"

Wniosek człowieka który jest zależny emocjonalnie od tego czy jest lepszy od innych czy gorszy jest bardzo prosty.
PRZEGRYWANIE JEST ZŁE.
Taki człowiek będzie się bardzo bronił przed przegraną z innymi, ponieważ wartościuje własną osobę na tle innych.
Będzie sam sobie tworzył iluzje nawet o tym nie wiedząc. Wykorzysta wszystkie możliwe sposoby by dojebać osobie "lepszej" od niego, ponieważ każda taka osoba zagraża jego wartości. Będzie oczerniał, dołki kopał, dupę obrabiał za plerami. To jest jeden wielki strach. Nie ma miejsca na miłość i pozytywne emocje.

Wezmę bardzo prościutki przykład z tego forum - znacie użytkownika "Siki" - tak tego rudzielca z gimnazjum.

Spójrzcie w siebie i zobaczcie jak łatwo można mu dojebać. Toż to aż się prosi... prawda? A teraz zobaczmy jak to działa przykładowo na MOJE własne spojrzenie na swoją wartość. Gdybym go oczernił, wyzwał czy zaszufladkował pod pojęciem "gorszy" - sam uznałbym jednocześnie, że jestem lepszy. Tyle, że to "lepszy" jest zależne od tego, że "Siki" jest "gorszy" Smile.
A co się stanie jeśli "Siki" zapierdoli astronomiczny system naprawczy własnej osoby, ruszy z kopyta z samorozwojem i mnie "wyprzedzi"? Ta minimalna część mojej wartości która uwarunkowała swoją wyższość względem innej osoby runie. Czyli podświadomie stracę na wartości. Życie się zmienia, to nieustanny proces, prawdopodobieństwo, że jutro będzie takie samo jak dziś zawsze jest równe zero. Tak samo z wartościowaniem siebie na tle innych - JEST tylko CHWILOWE.

Pomyśl, że wygrywasz dla wygrywania i w głównej mierze po to, by poczuć się lepiej. Dodatkowo szydzisz, naśmiewasz się w duchu z wyprzedzonych... I nagle noga Ci się powija.
LEŻYSZ i się wkurwiasz, bo PRZEJEBAŁEŚ + Bomba negatywnych emocji.

Wartościowanie siebie, biorąc za matrycę to co o mnie ludzie myślą, jest chwiejne jak najebany w trzy dupy ziomek który wychodzi z dyskoteki. Poleci tam gdzie wiatr mocniej zawieje. Nie ma tutaj stabilności.

Z uważania się za lepszego od innych rodzi się również ignorancja. Czyli kolokwialnie plucie na innych "niższych". Widzenia świat wyłącznie własnymi oczami i zamykanie umysłu na innych ludzi. Powoduję to także obniżanie wartości innym lub podwyższanie własnej dla zachowania iluzyjnego "szczęścia" które tak naprawdę jest zależne od innych.

Dodatkowo, wartościowanie innych utrudnia relacje z tymi ludźmi. Ponieważ do każdego "gorszego" podchodzi się z wyższością, a do każdego "lepszego" ze strachem lub ze zmienieniem strachu w agresję.





Osobiście sam byłem wyżej podanym przykładem, brałem udział w wyścigu szczurów w którym tak naprawdę ZAWSZE znalazł się lepszy. Więc można tak biec do końca życia i nie dobiec do mety jaki pierwszy. Więc po co?
Po co się ścigać?
Nie lepiej truchtać dla siebie własną drogą, własną ścieżką?
Dodatkowo tworzyło to we mnie OGROMNE wahania emocji.
A ja bardzo nie lubię być roztrzepany, więc poszukałem zamiennika. Dodatkowo utrudniało mi to bycie szczęśliwym w każdym momencie, oraz komplikowało relacje z innymi ludźmi. Utrudniało mi bycie happy z byle powodu, ponieważ WARUNKOWAŁEM swoje szczęście od wygranej/przegranej z innymi.




A teraz druga forma spojrzenia na innych ludzi. Bez żadnego wartościowania innych pod względem "lepszy" czy "gorszy". Bez osądzania innych.

Każdy człowiek ma swoją indywidualną przeszłość warunkującą jego teraźniejszość. Dodatkowo, każdy jest inny i inaczej sobie radzi. Dlaczego miałbym oceniać tych ludzi? Przecież radzą sobie jak tylko potrafią.

Bez dzielenia społeczeństwa na lepszych i gorszych, nigdy nie czuję się gorszy ani lepszy od innych. kiedy widzę kogoś kto sobie lepiej radzi ode mnie, gratuluję mu i nie wpływa to w zupełności na moje samopoczucie. Kiedy widzę gorzej ode mnie sobie radzącego w określonej sytuacji - staram mu się jakoś pomóc, jednak jeśli nie jest to możliwe - nie przeszkadzam mu w byciu sobą. Niech jest jaki jest, jego sprawa. Nie zamierzam nikogo zmieniać. Ponieważ każdy jest taki jaki chce być w danej chwili. I to od niego zależy kim chce być i jaki chce być. Nie ode mnie.

Bez podziału i przypinania etykietek następuje równocześnie dystans do własnej osoby i łatwiejsze zrozumienie ludzi. Ponieważ NIE MA etykiet, pozostaje obserwacja i analiza.

Dodatkowo, bez wartościowania CAŁY CZAS jest się okej Smile
Jeżeli coś spierdolę - to tylko czynność została wykonana źle/niewłaściwie. Nie ma to znaczenia dla mojego obrazu własnej osoby.

A teraz perełeczka - EGO (definiowane na tym portalu jako siła pchająca do poczucia się lepszym względem otoczenia, pragnienie poczucia się kimś lub czymś wyjątkowym).
W takim myśleniu (nie osądzającym), ego zanika, usypia. Nie utożsamia się człowiek z tym, co robi. Jeżeli ktoś zwróci mu uwagę, obmyśli czy zwracający się do niego ma rację - jeśli ją ma, to mu ją przyzna. Jeśli uważa wszystkich za równych - w tym siebie to to nie wpłynie na jego wartość i samoocenę. Jedynie zwróci uwagę na jego konkretne działanie a nie na tożsamość.

Kiedyś mnie BARDZO ruszało gdy ktoś mnie oczerniał, ponieważ wpływało to na moje odczucie własnej wartości które było zależne od zewnętrznego świata. Po zmianie systemu nie wpływa na mnie negatywnie to, co myślą o mnie inni. Oczywiście biorę pod uwagę to co mówią. Jednak jak mnie oczerniają - mówię im
"Możesz tak myśleć"
Ja myślę inaczej.

Wiecie co się wtedy dzieje z takim człowiekiem który próbował zaniżyć mi wartość?
Gubi się, przeprasza lub obraca swoje słowa w żart. Taki człowiek nie jest w stanie za bardzo mnie obrazić, ponieważ odebrałem mu jego główne narzędzie do wywierania na mnie wpływu Smile
Żeby jednak odebrać je innym, należy sobie również ten mieczyk oceniania odebrać. Bo jak wiadomo - kto mieczem wojuje, ten od miecza zdycha.

Kiedyś zbierałem punkty pomocy na tej stronie i się bardzo cieszyłem z powiększającej się ich ilości. Wchodziłem co rusz na ten portal i sprawdzałem jak bardzo powiedziałem coś "DOBRZE" oczami innych. I jak wyglądam teraz porównując się do innych na tej stronie.
No cóż... Teraz mnie to zupełnie nie obchodzi czy to co mówię ma ogromną wartość czy znikomą. Chcę to napisać - więc piszę. Jestem tutaj nie po to by się dowartościowywać, a po to, by czerpać stąd wiedzę. Naprawdę lubię czytać wasze myśli przelane przez klawiaturę na tą stronę, polemizować, wymieniać się poglądami, a także czasami konfrontować się z innymi.

A teraz - wygrywanie dla samego siebie bez brania pod uwagę innych. A raczej zdobywanie tego co się chce. Wystarczy zapytać siebie "Czego chcesz?". A następnie zacząć to robić dla samego FUN-u, a nie POKAZANIA się innym. Jesteśmy tylko sumą oddechów. Każdy z nas zejdzie kiedyś pod ziemie. Szkoda czasu na udowadnianie coś innym.

Co się dzieje, bez wartościowania jak dostanę 20 zlewek pod rząd? Co się stanie? NIC ... aaa jakaś chujowa pogoda dzisiaj, albo może śmierdzi mi z buzi? (trzeba było umyć ząbki Mendoza Wink ). Albo po prostu tym dziewczynom się nie podobałem lub źle się zachowywałem (co nie oznacza, że jestem jakiś niedorozwinięty - po prostu źle działałem.).

I jeszcze jedno - trzymając ego na uboczu, dystansując się do opinii innych ludzi oraz własnej opinii. Można się lepiej wsłuchać w swój wewnętrzny głos, łatwiej jest się wtedy zrozumieć i to co się chce.



Długo się zbierałem do tego bloga. Czas w końcu wyrzucić swoje myśli i zabrać się za coś innego. Opisałem to jak tylko umiałem, lepiej - niestety na dzień dzisiejszy - nie potrafię. Dziękuję za uwagę.

+ mała edycja

Wielkie podziękowania dla MrSnoofiego, Frosta, Konstantego, gen-a, TYAB-a, Gracjana, Hedoniza, Hoona, FAN-a, Vłodarza, Hektora, Wunderwafe, BladegoMamuta, LeTombeur-a, Septo, ANDY-ego, Guesta, Saluba, Don Carlo, Henk-a, Ronlouis-a, Walkie101, Brudneskarpeciochy, GrzesznikJa, HeadCrusher-a, Kokoskop-a, Tantos12, mr_Motaba, Starego Capa, Haversham-a, i wielu, wielu innych od których również sobie chociaż jedno jebane zdanie, zgarnąłem do swoich myśli pod analizę a następnie obrobione, wsadziłem do mojego jestestwa.

To nie jest pożegnanie. A zwykłe "dzięki". Do następnego.

Dlaczego to robię? Bo mogę i chcę Smile

Odpowiedzi

Portret użytkownika Mendoza

Również przemijamy, ale

Również przemijamy, ale własną osobę mamy ZAWSZE przy sobie.
Napisałem tego bloga ponieważ za bardzo uzależniałem swoje szczęście od otoczenia. Skrajnością miałem zamiar wyciągnąć się w drugą stronę - czyli odnalezienie tego szczęścia w sobie. Potem sobie już wypośrodkuje według uznania.

I nie chodziło mi o jachty, odjechane furki, sianko na koncie, dupeczek w brud i ogólnie tego na co społeczeństwo mówi "DOBRE!". Chodziło mi o to, by bez tego nie czuć się aż tak źle, i że nie muszę tego mieć co ma drugi człowiek.
I znaleźć to co JA chcę, bez gonitwy za czymkolwiek z innymi ludźmi, by znaleźć COŚ co MNIE uszczęśliwi, i nie iść w kierunku tego, co uszczęśliwia innych ludzi.

Zależy jak taki człowiek sukcesu postępuje i jak traktuje ludzi. Aktualnie dystansuję się od mało rozwojowych ludzi i zmieniam towarzystwo na bardziej idące do przodu. Porzucam tych "gorszych" na rzecz tych "lepszych". I myślę, że zawsze znajdę ludzi pasujących do mnie pasjami. Już mniej pomagam innym - bo to walenie głową o ścianę, a rozwijając się zmieniam miejsce przebywania zamiast zmieniać kształt otoczenia.

I właśnie wyrachowania się obawiam, i nie chcę go.
Na co dzień staram się być serdecznym, otwartym i empatycznym gościem - dbającym jednak przede wszystkim o własne potrzeby.

Portret użytkownika Pierrot

"Na co dzień staram się być

"Na co dzień staram się być serdecznym, otwartym i empatycznym gościem - dbającym jednak przede wszystkim o własne potrzeby".

Jakkolwiek paradoksalnie to brzmi, ale ma podobnie.

Portret użytkownika Mendoza

Powiedz Jak Ty to widzisz?

Powiedz Jak Ty to widzisz? Co jest sensem życia?

Portret użytkownika Pierrot

upsss

upsss

" Wyścig z innymi,

" Wyścig z innymi, wartościowanie siebie
względem innych, tworzy ogromne sinusoidy
emocjonalne z dużymi amplitudami"

To zdanie przepełnione jest językiem technicznym typowym dla elektryki/elektroniki/mechatroniki itp. Miałeś do czynienia w zyciu z tymi lub powiazanymi z prądem dziedzinami?

Portret użytkownika Mendoza

Haha Studiowałem dłuższą

Haha Wink
Studiowałem dłuższą chwile Mechatronikę w Poznaniu.
Ale nie za długo - więc wciąż potrafię mówić zwyczajnym - szeroko rozumianym językiem.