Portal Uwodzicieli
Witryna poświęcona relacjom damsko męskim oraz budowaniu międzyludzkich więzi emocjonalnych.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit END.

Wszystko na ten temat

Portret użytkownika Departed

Witajcie.

Dzisiaj mój wpis będzie zalatywał trochę egoizmem, marudzeniem i przydługa treścią, ale będzie miał za to jedna ważna cechę - będzie cholernie szczery.

Pisze, bo czuje, że muszę się wygadać, a zamiast truć kumplowi i zepsuć mu nastrój, może tutaj znajdzie się ktoś, kto zobaczy tu część siebie i da mu to coś dobrego.
Chcę odpowiedzieć o sobie i co się u mnie działo przez te parę lat.

Zacznę od początku

To będzie dobre 18 lat temu się urodziłem. Wiadomo, rodzina się cieszy... nie. Tylko jedna osoba była szczęśliwa z tego powodu - moja mama.
Nigdy nie zrozumiem faceta, który deklaruje wspólne życie z kobietą i potem zostawia ją tylko dlatego, że jest dziecko. Dla mnie taki człowiek nie znaczy nic.
Żeby to jeszcze był szybki koniec i powrót do normalności, ale nie, tatuś zadbał, żeby tak nie było.
Straciliśmy mieszkanie, kasę i masę nerwów. Standard.
Trochę ciężko jest żyć bez pracy, bo trzeba przecież wychować dzieciaka, bez normalnego mieszkania i bez paru innych „luksusów” ale jakoś się udało.
Przez to zawsze czułem się trochę gorszy, a ludzie to widzą i baardzo to lubią.

Podstawówka

Miałem tam patrząc z dzisiejszej perspektywy jednego kumpla. W sumie to lepiej mieć jednego prawdziwego, niż masę wartych nic.
Wtedy tego tak bardzo nie doceniałem, no ale trudno jest doceniać, dostając codziennie wpierdol Smile.
Wtedy miałem okres, paru zauroczeń, głównie platonicznych. Co poryło baniak, to moje!

Lata 2008-2011

Tutaj trochę lepiej. Zaczynałem się otwierać do ludzi, ale nadal nie mógłbym o sobie powiedzieć, że byłem otwartym chłopakiem.
Nadal uważałem, że nic dobrego mnie nie spotka i widocznie tak musi być. Zabawne, bo sam się coraz bardziej wpędzałem w rutynę codzienności. Wstać, zjeść, iść się uczyć, przeżyć, wrócić, zjeść, odpalić muzykę, pogadać z ludźmi z neta ,iść spać. Powtórzyć x5. Weekend pomniejszony o szkołę, reszta ta sama.

Właśnie w tamtym okresie miałem akcję, którą opisałem w swoim pierwszym blogu. Wyglądało to tak, że po roku wspólnej szkoły napisała do mnie dziewczyna, z którą bałem się wcześniej pogadać. Już tak miałem, że się bałem. W ogóle nie wiedziałem, jak rozmawiać z dziewczynami, więc musiałem się jakoś uczyć. Więc, jeśli pisała, to odpisywałem. Tak po kilka godzin dziennie. Wspólne tematy, pasje, więc gadka się kleiła, a ja się coraz bardziej cieszyłem na tę znajomość. Pisała, ze rozeszła się z chłopakiem, więc myśląc, że spełniam swój harcerski obowiązek pocieszałem ją tak, że w końcu zaczęła się uśmiechać. Widziałem, jak chodzi szczęśliwsza i ja też taki byłem. Nadal miałem nadzieję, że coś z tego będzie, więc było więcej gadki przez neta. Pisaliśmy, a jak mieliśmy okazję normalnie się do siebie odezwać, to tylko „cześć”. Po pewnym czasie zaczęła mnie wyciągać na wypady za miasto z jej rodzicami – myślałem, spoko, coś z tego będzie. W końcu doszło do tego, że traciła zainteresowanie mną i szedłem w odstawkę. A ja zamiast zostawić to szambo, pytałem, co ze mną nie tak. Hahaha.

Ta strona i liceum.

Jakieś pół roku później, po wyleczeniu swojego łba z tych wrażeń, znalazłem tę stronę i byłem w niezłym szoku czytając podstawy.
Dodało mi to trochę pewności siebie i pomogło w ruszeniu do przodu.
Później poznałem wydawało mi się urzeczywistnienie tego, za czym latałem w myślach. Nazwijmy ją A. Była (w sumie jest, bo jej nie zabiłem) szczupłą brunetką, około 170cm, południowe rysy twarzy – śliczna. Było zainteresowanie, bo sama inicjowała spotkania i cieszyła się na kontakt ze mną. Tutaj zjebałem, bo czaiłem się ze wszystkim jak kuna. Zamiast działać rozmyślałem jak zrobić wszystko najlepiej. Nie na tym to polega.
Chcesz się z nią spotkać, to dzwonisz i się spotykasz. Chcesz całować, to całujesz. Chcesz się poradzić/wyżalić, to to robisz. Sami sobie stawiamy bariery i zrzucamy nasze niepowodzenia np. na to, że za dużo o sobie powiedzieliśmy i dlatego się spieprzyło. Taaa, jasne. Jeśli stawia się sprawę jasno – nie chodzi mi o słowa – ale jeśli jest ten flirt, domknięcie itp. to nie ma co się bać, że przez takie bzdury coś się popsuje. Bo jeśli ona Cię całuje, to znaczy, że się jej podobasz. Oczywiste, a jednak powoduje czasem niepotrzebne nerwy.

Jak to wygląda teraz?

Od pewnego czasu spotykam się z M. Poznałem ją w dosć przypadkowy i negowany tutaj sposób. Uhuhuhu cóż to może być?
Tak! Poznałem ją przez internet. Co gorsza – na portalu do tego przeznaczonym. Pewnie teraz wyglądacie tak: http://wallpoper.com/images/00/2... , ale zrobiłem to z ciekawości.
Czemu miałem nie spróbować? Cisnę szkołę zaocznie + praca + dodatkowe zajęcia, więc czasu na poznawanie ludzi jest naprawdę niewiele.
No i napisała. Od słowa do słowa i zaproponowałem spotkanie. Spotkaliśmy się w parku. Tak w skrócie po 2 minutach tematem była budowa białek, a po kolejnej minucie tańczyła ze mną koło skrzyżowania. Sącząc piwo przegadaliśmy jakieś 2 godziny, które nie wiem, kiedy zleciały. Dużo kontaktu wzrokowego, droczenia się... No dla mnie super! Nie lubię oceniać w skali, bo nie jestem Beatą Tyszkiewicz, ale przyznam, że co jak co, ale gust to ja mam Smile.
Do domu to ja wracałem tak: http://www.youtube.com/watch?v=z....
Widzę się z nią w tym tygodniu i czuję, że wreszcie idę w dobrym kierunku.

Poza tym robię niedługo prawo jazdy, planuję wyjechać na trochę do Norwegii, żeby otworzyć coś swojego i się uniezależnić. Polecam każdemu przemyśleć swoje plany na przyszłość. Od nich zależy wszystko Smile.

Jestem szczęśliwy. Tak, bo zrozumiałem parę rzeczy.

Po pierwsze – konsekwentnie ******* opinię ludzi na mój temat. Oczywiście, konstruktywna krytyka jest mile widziana, bo bez niej nie ma postępu, ale jak ktoś mi mówi, że jestem do niczego, albo robię coś źle, bo tak, to mówiąc delikatnie tłumaczę, żeby osoba ta udała się szybkim krokiem w nieokreślonym kierunku.

Po drugie – nie warto nadużywać słowa przyjaciel. To tylko boli Wink.

I najważniejsze, nie ma co się bać robić rzeczy o których się myśli przed zaśnięciem, bo to tak, jakbym bał się żyć. Nic nie będzie na nas czekać, a wszystkich nas czeka na końcu to samo. Kwestia jest taka, czy zdążymy wziąć z życia to, na co mamy ochotę.

Pamiętaj, nawet jeśli nie jest łatwo, to nie można sobie dokładać, odbierając sobie chwile szczęścia. Jeśli robisz coś, co powoduje radość, to to rób i olewaj, co ktoś sobie pomyśli. Nikt za nikogo nie będzie żył i nikt za nikogo nie umrze.

Pozdrawiam i życzę powodzenia!

Odpowiedzi

Portret użytkownika Faraon92

hmm plany na przyszłość? Mają

hmm plany na przyszłość? Mają niestety to do siebie że się komplikują albo nie wypalają,ale to jest może kwestia jak mocno w nie wierzymy i jak bardzo chcemy je wykonać