Jestem 9 miesiecy w związku.
Kiedy kocham się z dziewczyną, ona często mówi do mnie jak ją podniecam, jaki cudowny jestem i tym podobne. Ja mianowicie rzadko się odzywam.
Generalnie, jestem dosyć powsciagliwy, jeśli chodzi o wszelkie rodzaju komplementy. Wolę nie powiedzieć nic niż banalny komplement taki jak np. Jesteś Piękna! U mnie kobieta musi naprawdę długo czekać na komplement z mojej strony. Wolę niedosolić niż przesolić.
Przechodzac do meritum, obawiam się, że gdy będę prawił jej w łóżku komplementy może odebrać, że zależy mi tylko na seksie. Czy słusznie?
Napiszcie swoje przemyślenia i spostrzeżenia.
Napiszcie swoje przemyślenia i spostrzeżenia na temat komplementów w związku.
Kobieta powinna czuć się wyjątkowa, ale nie niezastąpiona.
Powinnismy dać jej nie za dużo, ale i nie za mało poczucia wyjątkowosci, kobiecości.
Co o tym myślicie?
Ryzyko jest takie jak piszesz bo kobiety sa wyczulone na tym punkcie. Ale jestem pewna ze komplement zucony niespodziewanie od czasu do czasu jest naprawde bardzo mily:)
Gdy rzadziej ją komplementujesz wtedy komplementy mają większą moc, ale nie mogą być banalne, możesz ją pochwalić np. za jakieś zachowanie
http://www.podrywaj.org/komplementy
Wszystkim dziewczynom czegoś brakuje,grubym odchudzania, zdziecinniałym dorośnięcia,głupim edukacji, a tym pięknym i inteligentnym, mnie.
Komplement to nagroda...
Dajesz wtedy jak zasłużyła
Mój były nie (osiągnięty :/) target kiedyś usłyszał ode mnie, że
powiem jej coś miłego, ale muszę poczekać. Bo mi w piórka urośnie
Target narazie zawiesiłem, bo trochę zjebałem swego czasu w tej kwestii. Zaczęło mi zależeć, a wtedy sobie nie radzę :/
Tak czy inaczej do dziś jak się z nią widzę to mówi, że czeka na piórko
Już rozumiesz o co chodzi z komplementami?
Nie ma różnicy czy w łóżku czy nie!
Tak jak Bruno napisał. Komplementy muszą być wyważone. Jak dla mnie to komplementy muszą być nietypowe, niesztampowe, mogą być trochę dziwne. Np. zamiast powiedzieć że ma ładne piersi powiedz że podniecają Cię dźwięki jej rozkoszy, albo lubisz jak się wije z rozkoszy, taka cała rozpalona. Jeżeli nie potrafimy wyważyć ilości komplementów to kobieta będzie się o nie domagać, gdy ma ich za mało. Jeżeli będzie je miała za dużo to zasadniczo nic nie powie, także z tych dwóch lepiej mówić za mało niż za dużo. Jeżeli Ci to wypomni, np. "nie mówisz mi że jestem piękna" to mówię jakiś krótki tekst, że np. trzeba sobie zasłużyć, albo dzisiaj już wykorzystałem limit wypowiedzeń słowa piękna. Nie mówię wtedy żadnego komplementu. Dopiero za jakiś czas (następnym razem najczęściej) mówię komplement tak jakby to było przypadkowo i niespodziewanie. Efekt gwarantowany.
Używam też komplementów na zasadzie zaprzeczeń. To dobrze sprawdza się w miejscach publicznych, ale nie tylko. Powiedzmy, że np. coś w ubiorze jakieś kobiety mi się nie podoba, albo zachowanie, albo podejście to mówię mojej kobiecie że to lub tamto mi się nie podoba. Mówię to konkretnie i mocnymi słowami, żeby wywołać określone emocje, a następnie mówię do targetu, "dobrze że ty tak nie masz", albo "za to lubię cię lubię że tak nie masz".
Tak ogólnie odnośnie komplementów.
Raz się żyje...
Nie pierwsza i nie ostatnia...
Nie spotykaj się z jedną kobietą, bo to niezdrowe...