Portal Uwodzicieli
Witryna poświęcona relacjom damsko męskim oraz budowaniu międzyludzkich więzi emocjonalnych.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit END.

Próba sił? Wyścig zbrojeń? Moment prawdy....

Portret użytkownika franzllang

Ciąg dalszy historii z M.

Nie widziałem się z kumplem 2 tygodnie. Zazwyczaj opowiadamy sobie o naszych historiach z lachonami, wymieniamy się spostrzeżeniami, uwagami, radzimy sobie nawzajem. Nie powiem, dobrze jest znać kogoś, kto kuma klimat i z kim można porozmawiać na temat.

Pierwszą uwagą była: "Nie dała CI ?!?! No nie wierze... to pewnie jedna z tych co się mizdrzą, a jak przychodzi co do czego to "nie dla psa kiełbasa" i szkolą sobie pieski". Cholera, jakby nie było to ma trochę racji facet. On był już dawno odpuścił, szukając nowego obiektu. Ale ja to ja, on to on. Poza tym jakby mniej już zależało mi na tym, by ją po prostu pyknąć, a więcej na tym, by po prostu poczuć znów to, czego dawno nie czułem. Bliskości kobiety. Mentalnej bliskości. Cholera, kij z seksem, ja potrzebuje emocji!

Na sobotę plan był następujący. Wstępnie miałem sam pojeździć i poszukać miejsca na oglądanie Perseidów, ale M. chciała się przyłączyć Wink Do zrobienia było ok 120km, ponad 2 godziny włóczenia się samochodem, co nie powiem, sprawia mi przyjemność.

O 18 miała być gotowa do drogi. Kilka godzin wcześniej napisała mi jednak, że wolałaby o 19. Odpisałem, że ok, ale ma uszykować prowiant to sobie zrobimy piknik na koniec przejażdżki.

Podjechałem o 19, ona wpada do samochodu i woła "Jestem pijana!". OK, już wiedziałem, że na 100% nie skończy się to tak, jakbym chciał. No nic. Z prowiantu również nici, bo B. u niej była i piły piwo. Coś mi zaczyna śmierdzieć. Nie ufam B. i więc mam już projekcję, że coś nagadała M. na mój temat. Mówi dalej "Nic nie przygotowałam, więc wstąpmy i coś kupimy po drodze". Fajnie. Rozczarowało mnie to, sądziłem, że potraktuje poważnie to co napisałem.

No OK. Sama jazda bez większych niespodzianek, gadka szmatka o tym i owym, nic konkretnego. Pod koniec się trochę nakręciła, bo lubi burze. Podczas ostatniego postoju stała i patrzyła na błyskawice. To był bardzo dobry moment, żeby ją pocałować. Dlaczego tego nie zrobiłem? Nie wiem. Udałem, że wcale nie mam zamiaru. Gol samobójczy numer 1.

Jedziemy z powrotem. Na pytanie, dokąd, odpowiedziałem bez wahania: Do Ciebie.

W pewnym momencie, podczas jazdy, wstaje z fotela i mnie całuje. Bez kitu... po niej bym się tego nie spodziewał. I nie potrafiłem niestety tego ani ukryć, ani wykorzystać - miast stanąć na poboczu i zacząć ją całować, jechałem dalej, bo mnie zamurowało. Gol samobójczy numer 2.

Nie powiem, sprawiło mi to dużą przyjemność. Od wielu, wielu miesięcy żadna dziewczyna mnie niczym nie zaskoczyła. Niby drobiazg, ale jednak. To naprawdę było fajne...

W jej mieszkaniu, gdy staliśmy na balkonie i patrzeliśmy na burzę, ona do mnie: "Przepraszam, za to w samochodzie". Zaczyna się, bujanie huśtawki. Było wychylenie w jedną stronę, to teraz jedziemy w drugą. Krzesełko pędzi w drugą stronę by osiągnąć nieuniknione tego wieczoru. Odpowiadam: "Za co mnie przepraszasz, masz wyrzuty sumienia? Zrobiłaś coś złego? Nie. Poza tym to było całkiem przyjemne."

Oglądanie filmu, którego ona nie ma ochoty do końca obejrzeć, czuje się zmęczona. OK.

Z korytarza dobiega hałas walenia w drzwi. Myślę sobie - gdzieś jest impreza, i nie chcą kogoś wpuścić Wink Ale walenie nie ustaje, M. wygląda na korytarz, nic nie widzi. Wychodzę ja (na boso) i widzę windę, która utknęła w połowie piętra. W środku 5-6 łebków napierdala w drzwi, żeby ich ktoś wypuścił. Podchodzę i krzyczą coś o jakiejś dźwigni na parterze, żeby ją przestawić w jedno pozycję, a potem z powrotem. Zbiegam na dół i już na dole majstrujemy przy niej z innym kolesiem. Nie dajemy rady, ja się poddaję, a kolo dzwoni na policję, bo na pogotowie dźwigowe nie idzie się dodzwonić.

Finał jest taki, że łebki rozpierdolili drzwi windy i jakoś się wydostali z niej. Wszędzie pełno szkła, a ja na boso. Ała.

Ok, woda utleniona załatwiła sprawę.

Znów leżymy na łóżku i rozmawiamy. Mam wrażenie, że udało mi się z nią zbudować odpowiedni raport. W pewnym momencie sama z siebie się do mnie po prostu przytuliła. Duża dziewczynka...

Wyszedłem na chwilę z pokoju, wróciłem, obróciłem ją na wznak i zaczynam całować. Odwraca głowę, nie chce. Kładę się z boku, a ona do mnie "Nie wiem co mam z Tobą zrobić".

W tym momencie żyłka mi pęka. Niestety mam taką cechę, że raz na jakiś czas tracę kontrolę nad tym co robię i robię rzeczy, które nie do końca chciałem zrobić. Czyli? Śmiejąc się z tego co ona powiedziała, odwracam się plecami do niej i walę w kimę. Jej reakcja? "Nie tego się spodziewałam"

Pewnie, że nie. A niby czego, deklaracji? Obietnic? Zapewnień, że jest jedyna? Że mi na niej zależy takiego wała. Czyli pod pewnymi względami gol samobójczy numer 3, choć moim zdaniem sprawa dyskusyjna.

Ona powoli też zasypia. Budzę się po ok godzinie, wstaję, idę na balkon. Ubieram się i wychodzę. Po 20 minutach sms: "Prosiłam Cię, abyś tego nie robił". Fakt, prosiła. Ale co z tego, skoro nie czułem się leżąc na jej łóżku. Odpisałem "miałem ochotę się przewietrzyć". Po kiego grzyba odpisałem, i do tego od razu? Ech...

Zagwozdka. Mam 2 "plany".

Pół-klasyczny chłodnik, czyli nie kryć się, ale nie okazywać już zainteresowania (mamy wspólnych znajomych itd., duża aktywność na FB do której jestem niejako zmuszony, więc pełny chłodnik nie będzie możliwy raczej). Z resztą po tym wszystkim jakby mniej już mi zależało.

Ale nadal mam mętlik w głowie i mięta nadal pachnie. Jaka jest 2 opcja? Wydrukować napisy, które rozmieszczę w jej bloku, które przeczyta w drodze do pracy. Na pewno nie będzie to "koffffam cię" ani inne przesadne słodzenie. Po prostu, "uśmiechnij się", "miłego dnia", coś w tym stylu, odpowiednio dobrane w słowa.

Wady zalety? Przy pierwszej opcji albo się mocniej zaangażuje i mną zainteresuje, albo odpuści całkiem. Coś mi podpowiada, że odpuści. Przy drugiej opcji nie mam takich obaw, efekt będzie na pewno pozytywny. Z drugiej strony, w ten sposób mogę zaprząc do pracy jej głębsze uczucia, od których później może nie być już powrotu, a ranić jej nie chcę. Nie do końca jestem jej pewien i nie chcę tworzyć czegoś, czego tak naprawdę (jeszcze?) nie ma. No i mogę ją utwierdzić w przekonaniu, że może mnie "odstawiać" kiedy chce, a ja i tak wrócę. A to już na pewno nie będzie dobre.

Do tego mam wrażenie, że B. maczała w tym palce i nagadała jej czegoś na mój temat. Albo zaczynam być nadmiernie podejrzliwy.

Odpowiedzi

he he he tyle błędów na

he he he tyle błędów na jednym spotkaniu laska była chętna wystarczyło to dobrze wykorzystać przecież nie może się na ciebie rzucić bo wyjdzie na łatwą prawda????

 zamiast wychodzić mogłeś ją zacząć całować i by się obudziła Wink a dalej to wiadomo Smile

Ja na twoim miejscu na razie dał jej spokój i zaczął pokazywać się z innymi ;) 

Ale to ja ty nadal możesz robić to co robisz Wink

Portret użytkownika BadGuy20

Nie przełamałeś LMR... pokaż

Nie przełamałeś LMR... pokaż wymagania.... Silny facet jest dziś w cenie.