Cześć!
Bardzo lubię sport, zajmuje on bardzo dużą część mojego życia. Bieganie, pływanie, nawet szachy, a zwłaszcza kocham sporty walki. Jest tego jeszcze trochę, ale nie o tym ten wpis. Nurtuje mnie coś, co ostatnio bardzo często jestem w stanie zauważyć na forum czy nawet w moim własnym środowisku. Opiszę tu moją własną, subiektywną opinię na ten temat, nie mam zamiaru narzucać nikomu swoich poglądów. Bo ja tak naprawdę skromny chłopak jestem. Po prostu czytając pewne wypowiedzi, mam ochotę pogryźć niektóre osoby niczym Mike Tyson w 1997 roku w pierwszym rewanżu z Holyfieldem. Właśnie po to ten wpis- aby nie ogarniała mnie taka pokusa.
Ostatnio wśród społeczności (nie lubię tego określenia, kojarzy mi się z komercją), a więc wśród ludzi dążących do opanowania do perfekcji (?) sztuki podrywu, interesujących się zagadnieniami relacji damsko-męskich oraz dążących rzekomo do obdarzania siebie i kobiet pełnią szczęścia, urosło niezdrowe podejście do sprawy wiążące się z traktowaniem Pick Up’u jako sport, dawkę adrenaliny, czy krótkotrwały dreszczyk emocji objawiający się tylko podczas rozmowy z kobietą.
Wyraża się to hurtowym podchodzeniem do kobiet, z różnym skutkiem. Ok, te uczucie jest wspaniałe. Ja również kocham podchodzić do obcej kobiety, odczuwać lekką niepewność, wzrost adrenaliny, to mnie nakręca. Przerażający jest jednak fakt, że dla wielu zwłaszcza początkujących „podrywaczy”, właśnie ta dawka początkowych emocji jest priorytetem, po czym następuje ich spadek i jedynie chęć odczucia ich jeszcze raz. Sam kiedyś to przechodziłem, a nawet Gracjan pisał w jednym z artykułów o tym, że w swoim czasie był uzależniony od podrywania.
Ja skupiam się w tej chwili na samym podejściu i pierwszej rozmowie. Tak, od tych emocji można się uzależnić. Poniekąd jest za to odpowiedzialna również nasza natura, zdobywcy. Podchodzimy do kobiety, czujemy to wszystko na raz, aż prawie eksploduje w nas przyjemność owego procesu. Zgarniamy wtedy numer, następuje spadek emocji i... no właśnie, często nie mamy ochoty już spotkać się z daną kobietą ponownie. Biegniemy poznać następną, a koło się zamyka.
Czasem spotkamy się jeszcze z osobą, która wydała się wyjątkowa, jednak... to nie jest to. I nie chodzi tu o to, że rzeczywiście spotkanie jest mniej ciekawe (no chyba, że wolisz brać numery, niż uprawiać seks. W takim wypadku udaj się prosto do lekarza, może da się Ciebie jeszcze jakoś wyleczyć). Nie umiemy po prostu cieszyć się dalszą znajomością. Te uczucie zdobycia numeru... (które wcale nie decyduje o powodzeniu dalszych etapów podrywu) i chęć rozpoczęcia wszystkiego od nowa.
Opisane wyżej działanie prowadzi do zdobywania dziesiątek i setek numerów, które tak naprawdę zapychają tylko naszą komórkę. I nie, wyprzedzam myśl mówiąc ogólnikowo dzieci gimnazjalnych, bezmózgich małp ślepo naśladujących innych oraz pseudofilozofów- rozwiązaniem problemu NIE JEST kupno karty pamięci o większej pojemności. Takimi działaniami psujemy wartościowe istoty, które dając Wam swój numer, początkowo dowartościowane, nie zostają łaskawie poinformowane o fakcie, że dany idiota tylko wykorzystał ją do podniesienia sobie poziomu adrenaliny we krwi. Co im wtedy pozostaje?
Otóż pozostaje im wyciągnąć naukę na przyszłość i mniej ufać takim frajerom.
To był opis sytuacji, gdy otrzymacie ten swój pierdolony, będący jedynie formą kontaktu, nic w rzeczywistości nieznaczący numer. Inną sprawą jest jednak fakt, że podchodząc do kobiety z takim nastawieniem, jesteś okropnie niespójny z tym, co myślisz, a mówisz. Kobiety, jak powszechnie wiadomo, mają radar w postaci intuicji i często wyczuwają takie niespójności lepiej niż byś się tego spodziewał. Próbujesz dawać jej fałszywe nadzieje na dalszą znajomość, nie mając w rzeczywistości zamiaru tak sytuacji rozstrzygnąć.
Chciałbym nie mieć również obowiązku wspomnieć o fakcie, że samo spotkanie może być DUŻO ciekawsze. Zależy to w dużym stopniu od Ciebie.
Pragnę poruszyć też aspekt podrywania na raz wielu kobiet w celu (cytuję pewną osobę w celu dokładnego zobrazowania) nie wjebania się w gówno zwane miłością i przywiązaniem do jednej. Bycie pieskiem biegającym za swoją panią jest złe. To całkowita prawda. Ale pytam się: po jaką cholerę podrywać nawet milion kobiet na raz, nie mając na celu poznania takiej, która zawróci Ci w głowie, wywróci Twój świat do góry nogami, czytaj: tej, w której się zakochasz?
Napięcie seksualne można rozładować równie dobrze waląc gruchę przed monitorem i nie wykorzystując w tym celu uczuciowych istot (czasem rozbrykanych, mających chęć się zabawić, ale piszę ogólnikowo, więc- wciąż uczuciowych i emocjonalnych istot).
Polecam wpis Saluba: http://www.podrywaj.org/ty%C5%9B.... Nie potrafię tego lepiej zobrazować.
Kiedyś na jakiejś stronie czytałem opinię, komentarz lub artykuł o PUA. Leciało to mniej więcej tak: „To tylko ludzie, którzy żyją w iluzji twierdząc, że można tak z gotowymi tekstami podchodzić do kobiet, wykorzystywać je i wciąż skakać tak z kwiatka na kwiatek. Nawet jeśli to działa, to nie chciałabym nigdy spotkać takiej osoby.” Można, jednak właśnie takiemu sposobowi postępowania jestem przeciwny. Kobiety mówią jedno, a myślą drugie. Poczucie zazdrości u kobiety również jest dobre, to działa. Wydaje mi się jednak, że w tym przypadku była to w pełni szczera wypowiedź.
Chciałbym, aby kobiety dla wszystkich podrywaczy były prawdziwą pasją. Wątpię, że tak się stanie, ale mam na to szczerą nadzieję. Nie najważniejszą, nie poświęcając im całego swojego czasu, ponieważ oczywisty jest fakt, że kobiety nie mogą być w naszym życiu najważniejsze. Jest o tym napisane więcej po lewej stronie, więc nie będę się w temat zagłębiał. Podrywajcie dziewczyny, cieszcie się tym procesem PO CAŁOŚCI, a nie zdobywając numer i lecąc dalej. Tak czynią frajerzy, którzy nie wydobywają z kobiety jej prawdziwego piękna i głębi.
Ty jesteś lepszy, wyjątkowy i wiesz czego jej potrzeba...
Na koniec cytat by Aleksander Fredro: „Ach, kochaj, kochaj! Boskie to rozkosze!”
Nie narzucam nikomu zmuszania się do miłości. To byłoby krzywdzenie samego siebie...
Ale może daj po prostu szansę rozkochania siebie kobiecie? ...Dla Twojego własnego dobra...
Miłość, niebezpieczne to uczucie, ale jakże piękne!
Na koniec gorąco pozdrawiam,
Kwaytcha.
Odpowiedzi
Zdrowe podejście do tematu
śr., 2011-02-16 16:41 — LukeZdrowe podejście do tematu którego brakuje wielu z tej strony, a które powinno być rozwijane od samego początku zagłębiania się w tematykę PUA bo na początku każdy chce przełamać strach i zdobyć jak najwięcej podbić na swoim koncie gdy przekona się, że to działa. Moim zdaniem złe, bo dłuższa relacja z kobietą uczy nas dopiero i weryfikuje to czy jesteśmy prawdziwymi mężczyznami czy tylko pozornie, gramy i udajemy żeby zdobyć.
Pozdrawiam
Świetnie rozumiem przesłanie
śr., 2011-02-16 16:45 — GDPŚwietnie rozumiem przesłanie Twojego wpisu przyjacielu i sam propaguję taką postawę swoim zachowaniem.
Nie chodzę do klubów w każdy weekend po to, żeby w niedziele wieczorem policzyć czy udało mi się pobić rekord w liczbie numerów od lasek. To bez sensu, jak sztuka dla sztuki.
Ja natomiast za prawdziwą sztukę uważam, poderwanie kobiety i danie jej szansy przeżycia czegoś niesamowitego. Czegoś co nigdy więcej w jej życiu się nie powtórzy.
Jak już pisałem kiedyś satysfakcję z relacji z kobietą osiągam, kiedy ona powie coś w stylu:
"Wiesz GDP, dobrze, że się poznaliśmy, niezależnie od tego co będzie dalej"
Dlatego też, zwykle nie spotykam się z więcej niż jedną kobietą w tym samym czasie, nie dlatego że mi za bardzo zależy. Po prostu uważam, że trzeba każdej dać czyste konto i czystą pościel .
Dlatego też już kiedyś wspominałem, że nie jestem i nie będę PUA w rozumieniu 90% userów tego serwisu
Elegancki wpis. Jeden z nie
śr., 2011-02-16 16:55 — ModboyElegancki wpis.
Jeden z nie wielu, który nadaje sie na głowną..
Do mnie trafił - wiem to jest częsty błąd
tzw "nie marnowanie okazji" aby tylko wyciągnąć numerek i to koniec...
pozdrawiam.
NA GŁÓWNĄ!
Ładny wpis. Dużo ostatnio
śr., 2011-02-16 22:37 — JacekDrwalŁadny wpis. Dużo ostatnio tworzysz.
Ale.. Pisałeś o mnie
Trochę mi nawrzucałeś, ale chill Nie przeszkadza mi to, bo zdaje sobie z tego sprawę oraz robię to świadomie. Aktualnie niestety nie mam ani czasu, ani głowy do wiązania się z jakąkolwiek kobietą. Nawet krótko i intensywnie. Dlatego czerpię przyjemność z samego poznawania. Zawsze poznawanie ludzi dawało mi mnóstwo frajdy. Nawet jeśli nie spotkałem kogoś nigdy więcej. Bardzo często flirtuję z kobietą, a ostatecznie nie biorę numeru, bo po prostu nie chcę. Ba, biorę numery bardzo sporadycznie. Flirtuję na uczelni, w pociągu, albo rzucam szybki komplement, uśmiech mijanej dziewczynie. Ot, sztuka dla sztuki.
I prawda również, że nie mam przez to seksu. Ale jak mam czas na jedna imprezę miesięcznie, na jedno-dwa spotkania z przyjaciółmi (z innych szkół, kierunków) i to koniec zasobu mojego wolnego czasu, więc po prostu robię "podryw" na tyle na ile mi aktualna sytuacja oraz ochota pozwala.
A Twój wpis uważam za naprawdę porządny. Po prostu przedstawiłem inną stronę medalu.
GDP - sztuka dla sztuki jak najbardziej ma sens
Edit: Zgłaszam na główną, bo się starasz
Mówiąc sztuka dla sztuki
pt., 2011-02-18 13:58 — GDPMówiąc sztuka dla sztuki miałem na myśli branie kilku numerów na imprezie od dziewczyn, do których wiesz, że nawet nie zadzwonisz... We flirtowaniu nie ma nic złego... Po prostu ja spotykając się z jakąś tam dziewczyną, też bawię się z innymi laskami, co niniejszym wczoraj uczyniłem, ale po prostu nie ma kontynuacji znajomości. Potańczymy, pogadamy, pośmiejemy się i to wszystko.
branie numerow to taka iluzja
czw., 2011-02-17 20:41 — aligatorbranie numerow to taka iluzja podrywania.
Bardzo dojrzałe spostrzeżenie
pt., 2011-02-18 11:37 — emerytBardzo dojrzałe spostrzeżenie !
Pytanie jest, co oczekuje podrywacz od kobiety ? Jeżeli celem jest tylko ilość zdobytych numerów telefonów , to tak jakby kupować ciągle nowe ciuchy i ich nie nosić .
Liczy sie przecieć jakość a nie ilość. Jeżeli np. za dziesiątym razem zdobędziesz numer ciekawej (pod każdym względem) kobiety, to dlaczego nie kontynuaować tej znajomości, a podryw odsunąć na bok.
Może i celem jest seks, ale sam zauważyłem ,ze jakosc seksu z laską do której nic nie czuję (oprócz, ze fajna dupa) był nieporownywalnie gorszy od ukochanej. Inny komfort psychiczny.
Podrywanie ładnych kobiet jest pewnym rodzajem wyzwania, bo ilu jest na swiecie facetów, co bez oporu może podejsc do SHB i zacząć bez problemu nawijać ? W gronie moich znajomych znałem tylko takiego jednego.
A mi się wpis nie
pt., 2011-02-18 20:03 — saveriusA mi się wpis nie podoba.
Takie tam gadanie o zasadach itp. Kobiety są w większości złe. Lepiej brać nry hurtowo żeby nie wychodzić z wprawy. ŻAŁUJE, ŻE MIAŁEM ZASADĘ, GDY JESTEM W ZWIĄZKU, ODSUWAM NA BOK PODRYW.
TO BYŁ BŁĄD. Teraz go nie powtórzę. Kilka tak razy z rzędu i jest co raz gorzej.
Laski nie mają żadnych zahamowań. Ja biorąc od dziewczyny nr nie obiecałem jej złotych gór. Poza tym ostatnio się przekonałem, że lepiej być zimnym draniem na zapas. Któraś z nich i tak zagra wobec Ciebie nie fair, a i wtedy aż tak nie zaboli.
A ja zauważyłem Saverius, że
pt., 2011-02-18 22:15 — salubA ja zauważyłem Saverius, że ostatnio przejawiasz bardzo niesmaczną skłonność do generalizacji..... chyba nie ochłonąłęś jeszcze po ostatnim...
Saverius- ty zimny draniu!
pt., 2011-02-18 20:50 — KwaytchaSaverius- ty zimny draniu! Musisz skrytykować każdy mój wpis? ;p Ale dobrze, dobrze Mimo wszystko mamy inny pogląd, ja kocham kobiety i szanuje, gram fair dopóty, dopóki one grają fair. Nie uważam, że są złe, a już na pewno nie generalizując.
Jednak z tym flirtowaniem w
pt., 2011-02-18 20:53 — KwaytchaJednak z tym flirtowaniem w związku i nie wychodzeniem z wprawy masz dużo racji (według mnie). Ja pisałem o samym braniu numerów i obiecywaniu tych złotych gór. Flirt jest dobry, jak najwięcej.
Krótko na stronie jesteś i
pt., 2011-02-18 21:00 — saveriusKrótko na stronie jesteś i nie wiesz... że ja krytykuje 90% wypowiedzi tutaj... Swoje też bym chętnie skrytykował, ale mi się nie chce ;f
Za każdym razem jak czytam swój wpis "proste zasady..." czuje, że czegoś tam brakuje...
Hehe Krytyka wprowadza nowe
pt., 2011-02-18 21:09 — KwaytchaHehe Krytyka wprowadza nowe poglądy i może powstać ciekawa konwersacja ;)Na stronce jestem 2 lata, teoria, praktyka i dopiero niedawno założyłem konto. Zawsze twierdziłem, że powinienem najpierw zdobyć pewną wiedzę i doświadczenie i dopiero wtedy się nimi dzielić i komentować lub wyrażać swoje zdanie. No iii... mam tu dług wdzięczności... ;)Mimo, że chyba jako jedyny wszedłem tu z ciekawości (kumpel podał linka), a nie po tym jak rzuciła mnie dziewczyna. Może to źle?... Czasem nad tym myślę, że może powinienem najpierw upaść na dno, żeby powstać. Jednak jest to jedna z moich pasji i to się liczy. Trochę chyba masło maślane, wyrzucenie myśli ;p
Już nie pisz jaki wyjątkowy
pt., 2011-02-18 21:17 — saveriusJuż nie pisz jaki wyjątkowy jesteś, bo wielu tu trafiło z innych powodów niż rzucenie przez dziewczynę. W tym i ja. Ale tę historię znają tylko nieliczni
Aha... i mam Cię na oku...
Heh, nie tak to miało wyjść
pt., 2011-02-18 22:08 — KwaytchaHeh, nie tak to miało wyjść Mniejsza o to.
Z tym "mam Cię na oku" poczułem się jakbym zrobił coś złego. Powinienem się bać? Powiało trochę grozą
Idę spać, bo łeb opada mi na klawiaturę, a to nie chat.
Btw. szkoda, że na chacie prawie zawsze pusto.
Nie nie z tym waleniem gruchy
sob., 2011-02-19 15:55 — Knight RiderNie nie z tym waleniem gruchy się nie zgadzam. Laski może i są uczuciowe, ale też mają swoje potrzeby. Można być z nimi szczerym i tylko się z nimi kochać (lub aż kochać), nie obiecując nic więcej.
"A ja zauważyłem Saverius, że
sob., 2011-02-19 19:50 — saverius"A ja zauważyłem Saverius, że ostatnio przejawiasz bardzo niesmaczną skłonność do generalizacji..... chyba nie ochłonąłęś jeszcze po ostatnim..."
Po prostu teraz patrzę inaczej na pewne aspekty.
Jakby nie było.. Ona to nie
sob., 2011-02-19 20:24 — salubJakby nie było.. Ona to nie każda kobieta na tej planecie..
Nie patrzę przez to na
sob., 2011-02-19 20:41 — saveriusNie patrzę przez to na pryzmat pojedynczego przypadku, tylko sumy przypadków z mojego otoczenia, doświadczenia i obserwacji.
A ona to rozdział zamknięty. Nie ma co jej do tego mieszać. Nie było i nie będzie mi smutno ani przez chwilę. Tak musiało się stać i właśnie przez te dodatkowe aspekty nie potrzebowałem ochłonąć, bo nie było powodu, dzień jak co dzień, sinusoida i do przodu.
Poza tym, jeszcze wiele zamków zbuduje i wiele mostów spalę...
No widzicie, nie warto z tego
ndz., 2011-02-20 02:01 — salubNo widzicie, nie warto z tego rezygnowac, ale ograniczyc jednak trzeba, jesli mamy nieco powazniejsze intencje.
Ja to nadal kultywuje, jednak jestem wierny i chce taki byc, mimo ze ostatnio mialem kilka sytuacji., jak musialem splawiac dziewczyny, badz je olewac, ktore zapraszaly mnie do siebie.
Wszystko zajebiście, tylko
pon., 2011-02-21 18:23 — LentroNWszystko zajebiście, tylko zdanie "nie wjebania się w gówno zwane miłością i przywiązaniem do jednej" mnie troszeczkę rozśmieszyło... Każdy ma jakiś cel, czy to "zabawa", romans, związek czy zbliżenie, w 98% zaczyna się od podrywu, a ta strona raczej nie jest poświęcona temu żeby wpajać ludziom głupoty o tym że związek jest kurwa zły i chuj wie co... Tak samo jak wszyscy, wielcy "naukowcy" podrywu, którzy wpajają Ci "DĄŻ DO SEKSU, NIECH ONA DĄŻY DO ZWIĄZKU" - Będę dążył do czego mi się kurwa podoba i chuj to komu do tego, że chcę związku, to nie znaczy że jestem piesiem... Gdyby istnieli sami tak myślący debile jak Ci, którzy to napisali, to Świat by powoli ginął, bo brakowało by ludzi, nie było by związków, a dzieci rodziłyby się tylko z przypadku (dyskoteka i te sprawy...)
Dlatego dodałem do tego
pon., 2011-02-21 18:46 — KwaytchaDlatego dodałem do tego zdania mój komentarz: "Ale pytam się: po jaką cholerę podrywać nawet milion kobiet na raz, nie mając na celu poznania takiej, która zawróci Ci w głowie, wywróci Twój świat do góry nogami, czytaj: tej, w której się zakochasz? "