Portal Uwodzicieli
Witryna poświęcona relacjom damsko męskim oraz budowaniu międzyludzkich więzi emocjonalnych.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit END.

Tak już jest...

Jakoś zawszę w niedzielę mam te moje dziwne przemyślenia. Nadmiar kofeiny i to, że w niedzielę nie mam gdzie tego wykorzystać, tylko to potęguje. Jakieś 60 % myśli jest poświęcone jej, 30 % pracy, a 10 % to wszystko inne.

Ona:

Jestem nieźle pojebany. Serio.

Kiedy umawiałem się z nią pierwszy raz czułem się spięty jak cholera, motyle latały mi po brzuchu, ale było to akurat coś. Robiłem to pierwszy raz. Poznałem ją przypadkowo, a teraz umawiam się z nią na randkę. Umawiam się na randkę, z dziewczyną, na którą kiedy patrze myślę sobie jesteś idealna ( nie odczytajcie tego dosłownie ). Piękny wiosenny dzień, spotykamy się, mam tyle energii w sobie. Rozmawiamy przez kilka godzin, świetnie się dogadujemy. Zaczynamy się spotykać, bo zaczyna wiele nas łączyć, aż do czasu kiedy oficjalnie jesteśmy razem. Od kiedy nasze języki łączą się.
I wtedy jakoś przestaje być w pełni szczęśliwy w każdym momencie kiedy jestem z nią. A to dlatego, że stwierdziłem jesteś moją dziewczyną, muszę Cię inaczej traktować. Wiecie co, to był błąd.

Wcześniej była mi bardzo bliska, ale nie była na pierwszym miejscu, a nagle wrzuciłem ją na pierwsze miejsce. Stała się najważniejsza. Moim jedynym zainteresowaniem stała się ona, a kolejne etapy naszej znajomości sprawiały, że interesowałem się nią jeszcze bardziej. Zmieniłem się.
Przestałem jej słuchać. Nie jest to jakieś obwinianie się w sytuacji kiedy związek stoi na krawędzi bo tak nie jest, ale takie są fakty. Interesuje mnie tylko to czy będzie miała dla mnie czas. Jeżeli już znajdzie to ja bardzo się ucieszę. Jeżeli nie to będę bardzo smutny. Tak jest po części dzisiaj. Widzieliśmy się w piątek ostatni raz, od tego czasu bez kontaktu, a to jak ją traktuje sprawia, że weekend był chujowy.

Weekend gdzie z nikim się nie spotkałem, gdzie z nikim nie pogadałem, nawet jeden z lepszych kumpli dzisiaj mnie trochę olał i poszedł do jakiejś dupy. A dlaczego taki był ten czas? No bo ona jest na pierwszym miejscu.

Ona to wszystko dostrzega, ktoś tutaj mógłby napisać, że zaraz wchodzi tutaj jakieś pieskowanie z mojej strony, jej zagrywki. Czy ja wiem? Tego nie ma. Ale doskonale wiem, że ona czuję tę sytuacje i nie podoba jej się to.

Do tego dochodzą myśli ' kiedy to się rozpierdoli '

Nie potrafię jej zaufać. Jak to dobrze w końcu powiedzieć. Nie potrafię jej zaufać, bo w takich momentach myślę sobie, że w końcu to co jest między nami się skończy więc boję się. Czuję po prostu lęk.

Ona czuje to, również. To kiedy jestem nieobecny i myślę takimi kategoriami. Ostatnio kiedy spędziliśmy cały dzień razem, zaczeliśmy rozmawiać o przyszłości i nagle zadała mi pytanie ' myślisz, że wtedy będziemy razem? '

Oczywiście to co pomyślałem w tej chwili to jedna wielka niepewność. Ten brak zaufania.

I co jest temu winne? A właśnie ta zmiana traktowania od kiedy jesteśmy ze sobą. To stało się takie sztuczne i naprawdę źle się w tym czuję.

Wniosek? Nie rób z takiej osoby, osoby najważniejszej, bo w ten sposób, krzywdzisz siebie ale i po części ją. Bo co jej daje skoro poza nią nie mam praktycznie nic i głupie umówienie się jest rzeczą najważniejszą.

Praca:

Powiem wam, że nieźle sobie utrudniłem życie. Zawsze wychodziłem z założenia, że moja inteligencja sprawi, że zajdę wysoko. No dobra. Inteligencja + kilka innych czynników takich jak odpowiednia rotoryka, odpowiednie chodzenie na zajęcia. Kombinatorstwo. Faktycznie przez wszystkie dotychczasowe etapy szkoły to wystarczało. Czy to gimnazjum, czy liceum zawsze jechałem na czwórkach bez większej pracy. Oczywiście czas który miałem wolny ewidentnie marnowałem.
Zdolny, ale leń. Jestem mądrzejszy od piątkowej Zosi, ale co z tego? Nagle staje na etapie kiedy muszę potwierdzić to co umiem i wychodzi tutaj nie inteligencja a wiedza. W tym roku matura. Obudziłem się oczywiście bardzo wcześnie. Mam sporo przedmiotów dodatkowych. Mam po prostu mnóstwo pracy, którą sobie odkładałem. Oczywiście próbne matury w przedmiotów dodatkowych były niesamowicie skutecznie działającym kubłem zimnej wody. Jak tak dalej pójdzie to mimo, że mam możliwości skończę na zaocznych na jakimś debilnym zarządzaniu żeby tylko zdobyć papierek, a później pracować chuj wie gdzie idąc codziennie rano do roboty, a nie pracy.

Na szczęście jedna rzecz mi się udała. Mianowicie postawiłem sobie cele, które zrealizuję na pewno. To na szczęście mi się udało. I dlatego też od dwóch dni cały czas się uczyłem, to niezdrowe, ale co zrobić kiedy to jedyna możliwość.

Co masz zrobić dzisiaj, zrób dzisiaj.

Inne:

Jakoś słabo u mnie ze znajomymi. Nie wiem czy poza nią znalazłaby się dziewczyna, do której mógłbym zadzwonić i tak po prostu z nią porozmawiać. Znalazłaby się, ale umawiać się z kimś kogo się olało.

Czy znalazłby się kumpel, z którym mógłbym się ustawić i pogadać? Też słabo.

Zaniedbałem towarzystwo i to bardzo. Kiedy byłem przez dłuższy czas singlem miałem pełen wachlarz możliwości tylko, że wtedy nie wiedziałem jak działać.
A teraz kiedy wiem jak działać po prostu to zaniedbałem.

Nie napiszę, że jutro już będzie inaczej, że wszystko naprawię tak raz, dwa. Pożyjemy, zobaczymy czy to co napisałem faktycznie ma sens, czy po prostu znowu wypisałem jakieś słowa, które nic nie zmienią..

Odpowiedzi

Stary no powiem tak: - z

Stary no powiem tak:

- z panną to ja miałem podobnie jak ty tylko że byłem trochę starszy ale od momentu kiedy doszedłem na jej temat do podobnych wniosków to już tylko czekałem kiedy mnie zostawi bo ja nawet wtedy nie miałem jaj żeby zostawić ją, to było rok temu dokładnie a rozstaliśmy się 3 miesiące później

wg. mnie to już przegrałeś, tylko teraz musisz wyciągnąć z tej porażki odpowiednie wnioski a to nie wszystkim się udaje i uświadom sobie że potrzeba na to dużo czasu i jeszcze więcej pracy nad sobą

a to że olałeś znajomych to zwaliłeś na maxa bo jak z panną skończysz znajomość to wtedy uwierz mi, że potrzebni są znajomi, no chyba że ty wolisz komputer Smile

"Jak tak dalej pójdzie to

"Jak tak dalej pójdzie to mimo, że mam możliwości skończę na zaocznych na jakimś debilnym zarządzaniu żeby tylko zdobyć papierek, a później pracować chuj wie gdzie idąc codziennie rano do roboty, a nie pracy." hallo hallo nie takie debilne , ja skonczylem zarzadzanie wiec nie komentuj ze jest debilne , ,pracuje w dobrej firmie (pracuje a nie robie) takze dla kazdego co innego , mature mialem zdana lepiej w szkole takze nie oceniaj w taki sposob bo krew zalewa ... a co do opisu , ludzie ile mozna sie tak uzalac , jak ja lubie wpisy z akcjami , co sie zrobilo , bo co jak co ale od wszystkich przemyslen to zygac sie totalnie chce ... zrobmy jakis osobny dzial pod tytulem gorzkie zale albo cos i tam niech wszyscy placza jak im ciezko i zle , a bo to a bo tamto , ludzie ! cieszcie sie tym pieprzonym zyciem a nie myslcie milion rzeczy na raz... to co tu Nam opowiadacie to kobiety przeciez czuja ze cos jest nie tak itd , a nie jakies ambitne eseje o tym jak to zle jak to chujowo itd ... no nie wierze

Boski, ale mam na myśli to,

Boski, ale mam na myśli to, że pójdę na kierunek, na który nie chcę, a takiej opcji po prostu u mnie nie ma. Jeżeli już tak miałoby się stać to wolałbym nie iść na studia.

To nie jest użalanie się nad sobą, tylko stwierdzenie faktów, które bolą. Już jakiś czas temu wydawało mi się, że wszystko jest w porządku a tu nic z tego. Daje na wstrzymanie, bez spiny bez czegokolwiek. Faktycznie, jestem w doskonałej sytuacji i po prostu tego nie doceniam.