Portal Uwodzicieli
Witryna poświęcona relacjom damsko męskim oraz budowaniu międzyludzkich więzi emocjonalnych.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit END.

Justyn - blog

Miecz, fujarka i Złotowłosa - dla tych co sie z tym jeszcze nie spotkali

Ponoć kobieta najbardziej obawia się samotności, a mężczyzna – bezsilności. On więc chce mieć ją, by podziwiała jego moc, a ona chce mu tę moc odebrać, by był już jej.
*
Wobec piękna jeden chce uklęknąć, a drugie chce je posiąść. I tak było ze Złotowłosą, że jedni zamierali na jej widok z zachwytu, a inni marzyli, by ją zdobyć, jak trofeum. A ona sama – swobodna jak wiatr – nie chciała należeć do nikogo, no, chyba, że spełniłby trzy jej życzenia. I spośród wielu zjawił się taki – z mieczem u pasa i z fujarką za pazuchą. Doskonale władał mieczem, broniąc nim słabych i skrzywdzonych, a czarowną grą na fujarce leczył chorych i nieszczęśliwych. Miał jeszcze wiernego przyjaciela psa i nie pragnął mieć nic więcej, dopóki spojrzenie Złotowłosej nie opadło mu na serce jak pętla… Wtedy zapomniał wszystkich melodii i marzeń o walce.

Rozkmina nad samym soba... czy aby nie przeginam...przemyslenia tuz po powrocie. lepiej tego nie czytajcie...

Dzisiejszy dzien dał mi zajebiscie dużo do myślenia... Tak czy aby nie aż nazbyt odbijam shit testy... albo odbijam ST nawet jeśli to nie są ST..

Pojebane...

Dzisiaj byłem na plaży z 4 dziewczynami (których nie znałem wogole) i 3 znajomymi... Musiałęm je przyprowadzic sam ze stacji na rynek bo im sie podobno nie chciało niesc tego piwska..

I musze wam powiedziec ze jak zabaczyłem te dziewczyny.. 1..2.. ide

podszedłem... i zkażda sie przywitałem w policzek... stres mnie złapał dopiero po tym jak sie przywitałem... one jeszcze kupiły sobie bilet i poszlismy na rynek... z tamtąd juz całą grupa na plaże... gdzie mielismy zrobic mały pokaz akro (chociaż i tak niewiele umiemy). Więc skaczemy we trójke.. dziewczyny nas wołaja... jeden odszedł, zostajemy ja z kumplem... i skaczemy sobie dalej... drugi raz nas wołaja... ja sobie myśle "w dupie z czymś takim" i mówie to wy chodźcie do nas...

Człowieku!!! nie jesteś szczęśliwy? Spróbuj, to nie boli.

Człowieku!!! nie jesteś szczęśliwy?

Powiedz mi dalczego?

- dziewczyna cie zostawiła,?
- nie masz pieniedzy? samochodu?
- bo życie jest takie zawiłe i trudne?


A teraz sie spytam mój dorgi, kto Ci nagadał takich głupot?

Od kiedy nasze szczescie zależy od otoczenia w którym się znajdujemy?

Fakt ludzie mówia "przy niej jestem szcześliwy, Ona jest boska, jest moim ideałem"

Nie wykluczone że w tym momencie są szczęśliwi..

...ale jest to "przy niej"...

...a co będzie jak jej zabraknie?

Będziesz cierpiał... a wiesz dlaczego?

BO JESTEŚ EGOISTĄ!!!...

Ty nie chciałes jej szcześcia, Ty potrzebowałeś jej aby samemu być szcześliwym...

Rzuciła go dla mnie

Zawsze jak zaczynam coś pisać, to mam problem z zaczęciem...

... więc zacznę od poczatku, będę pisał w wielkim skrócie, bo gdybym miał napisać wszystko tak jakbym chciał zajeło by mi to więcej niz mój pierwszy wpis (lubię bawic się w szczegóły). Ale do rzeczy :

Zaczęło się to z miesiac, moze półtora temu. Kiedy przyszła do mnie do klasy N, podczas gdy byłem skupiony na fortepianie. Stwierdziłą zę przyszła mi poprzeszkadzać, no to w porzadku, (kurwa a miałem poćwiczyć). Stwierdziłą że gram piekną etiude i przystawiął sie do fortepianu. Puściłęm ją na chwilę żeby sobie pobrzdękałą. (pomjam zbędne pierdoły, typu wata nudowa, negi,itp) Nie chciałą mnie puścić do fortepianu, więc wpierdoiłem się jej na kolana i zaczałem grać Smile Poczułem jak przyciska głowę do mnie. Odwróciłem się do niej... chwila zawachania.. spojrzałą mi na usta...pocałunek. Najpierw byłą w szoku. Potem zaczęłą się śmiac...

Wyszliśmy z sali nie odezwała się do mnie więcej tego dnia, i vice versa.

Pierwszy wpis - moja historia

Moje pierwsze kontakty z dziewczynami zaczęły się w wakajcie pomiędzy końcem podstawówki a początkiem gimnazjum. W wakacje, wyjechałem wtedy na dwa tygodnie z bratem na "ranczo", gdzie mieszkaliśmy u babci. Tworzyliśmy tam zgraną grupkę ok dziesięciu osob, juz parę lat wcześniej. Akurat wtedy przyjechała Kasia (Katrhina), niemka polskiego pochodzenia. Pewnego razu gdy mieliśmy sesje D&D zacząłem się z nią bić na poduszki, najwyrażniej to nas do siebie "przyciągneło". Klilka dni później "całowaliśmy" się - jezeli da się to tak nazwać, stykalismy się ustami, ale język na nic się nie przydal. Wtedy nie wiedziałem jak go użyc, miałem wtedy dwanaście lat. Jeszcze urządzili nam harcerskie zaręczyny Laughing out loud Nakladaliśy sobie pierścionki uplecione z gałązek Tongue Zbyt poważnie wziąłem do siebie te zaręczyny, bo stwierdziłem że poczekam na nią rok do następnych wakacji... I tak też było.

Subskrybuje zawartość