Chwilkę się zastanawiałem jak to w miarę ładnie napisać, ale szczerze mówiąc nie mam do tego teraz głowy i nie będę miał w najbliższym czasie. Napiszę więc krótko i zwięźle.
Ustka->plaża-> kąpiel-> po chwili burza i grono uciekających ludzi, wychodzę z wody, już prawie pusto na plaży, tylko dwie piękne laski biegną i się uśmiechają, nie zagadałem, nie krzyknąłem nie pobiegłem za nimi, szkoda.
Idę gdzieś się schować i widzę, że dziewczyna HB-7 idzie sobie z parasolką, myślę podbiję trochę mocniej- złapię ją za rękę (którą parasol trzyma) i nic nie będę mówić, tylko tak będę szedł przy niej. Nim zacząłem tworzyć wymówki powiedziałem sobie raz się żyje i pobiegłem. Już miałem wyciągać rękę, gdy schowała się pod daszkiem i złożyła parasolkę.
Wkurzony wróciłem do domu, gdzie zrozumiałem, iż muszę podejście zmienić, bo przez to że nie zagadałem do dziewczyny źle się czuję.