Portal Uwodzicieli
Witryna poświęcona relacjom damsko męskim oraz budowaniu międzyludzkich więzi emocjonalnych.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit END.

Czy to był podryw?

Portret użytkownika glinx11

Z góry przepraszam wszystkich, którzy łudzili się, że skończyłem z wylewaniem na blogu żali za swoje niepowodzenia. Choć dziś raczej nie jest tak źle. Przyznam się szczerze, że nie wiem, czy mój podryw okazał się udany, czy nie... no i czy to w ogóle był podryw. Ale zachowajmy chronologię.

Tylko jedne zajęcia dzisiaj - konkretniej wykład z filozofii. Nudy, ale tak dla spokoju sumienia co jakieś dwa tygodnie chodzę, normalnie mogę robić sobie cały poniedziałek wolny. W kolejce siedziałem obok naprawdę niczego sobie blondyneczki. Naprzeciwko mnie była jednak siostra, zresztą rzeczona laseczka nie wysiadała na naszej stacji. No nic. Będąc już na wydziale i czekając na otwarcie sali wykładowej, dostrzegłem ekstra dupeczkę (powiedzmy, że HB9), niestety zanim zdążyłem się przełamać, przysiadła się do koleżeństwa. Obiecałem sobie, że spróbuję złapać ją za półtorej godziny, kiedy skończą się zajęcia. Tymczasem musieliśmy już wchodzić do sali.

Tuż przede mną weszła jakaś laska. To znaczy sądząc tylko po figurze, bo była odwrócona. Postanowiłem, że przyjrzę się jej bliżej. Szła sama i usiadła w jednym z tylnych rzędów (było naprawdę mało luda). Zerknąłem na jej twarz - okej. Nie żaden sexlachon, ale dałbym jej HB6, a może nawet 7. Usiadłem obok i przedstawiłem się. Nazwę ją Natalia, choć tak  naprawdę miała dużo seksowniejsze imię (nie uwłaczając wszystkim Nataliom). Okazało się, że jest z tego samego roku i rocznika (co, jak już zdążyliście zauważyć, jest dla mnie dosyć ważne), choć z innego kierunku. Podgadywaliśmy sobie przez cały wykład, który nie interesował za bardzo ani mnie, ani ją. Laska była bardzo sympatyczna, szeroko uśmiechała się na wszystkie moje komentarze, ale sama jakoś niespecjalnie zagajała pogawędkę. Trochę mnie zdemotywował widok jej ekranu w telefonie - zdążyłem na nim zobaczyć dwie przytulone osoby. Może to ona z chłopakiem, acz nie mam pewności - równie dobrze mogła to być ona z przyjaciółką.

Koniec końców, wykład również go dobiegł. Schodząc w kierunku wyjścia, zapytałem "To co, dasz telefon?". Wyraźnie się zawahała, ale jednak dała. Ja puściłem od razu do niej sygnał, żeby sobie zapisała (nie wiem, czy dobrze zrobiłem, napiszcie). I na tym nasze drogi się rozeszły. Zanim przejdę do moich wątpliwości, zakończę jeszcze epizod z dziewczyną, którą dostrzegłem przed wykładem. Tym razem przyuważyłem ją przy automacie z kawą. Zagaiłem ją (nie mogłem się zmusić na directa):

Ja: Co pijesz?
Ona (po chwili wahania, wyraźnie zaskoczona): Białą. Polecam.

Już miałem zamiar kontynuować naszą pogawędkę, lecz nagle nadeszła najgorsza plaga wszystkich podrywaczy: koleżanka. Z wściekłością obserwowałem, jak kierowały się do bufetu. Sam musiałem przedłużyć jeszcze książkę w bibliotece, jednak kiedy wróciłem, one wciąż tam siedziały. Nie miałem zamiaru czekać chuj wie ile czasu, kiedy lasencja zostanie w końcu sama. Wróciłem do domu nie podejmując już żadnych akcji (aczkolwiek byłem bliski powiedzenia blondynce czekającej po drugiej stronie peronu "Wiesz, podobasz mi się", ale stchórzyłem w ostatnim momencie).

No więc wróćmy do Natalii. Mam jej numer. Oczywiście nie może to być wyznacznikiem udanego podrywu - już niejeden raz wyciągałem od ładnych koleżanek telefony pod pretekstem kontaktu w sprawach szkolnych. Ale tym razem było jednak trochę inaczej: ona nie jest z mojego kierunku, nie prosiłem jej o to w ten czy inny sposób tłumacząc, do czego niby jest mi potrzebny. Tak więc: czy doszło do podrywu (udanego, rzecz jasna)? Może mi ktoś na to pytanie odpowiedzieć? Bo jak tak, to warto zapamiętać i zapisać sobie w kalendarzu. Będzie pretekst do popitki za rok. ;P

A jeżeli tak, to... co dalej? Nie ukrywam, że na wyciągnięciu numeru poprzestać nie zamierzam i chcę chociaż spróbować wyciągnąć ją na randkę. Wiem, że nie mogę tego zrobić przed upływem trzech dni - to jest przed czwartkiem. Mimo to dość mocno się boję. Nie tego, że odmówi, bo i tak mam takie przeczucie. Chodzi o to, żeby przyjąć odmowę do wiadomości z godnością, żeby po rozłączeniu się Natalia waliła głową w ścianę i pytała "Kurwa, czemu ja się nie zgodziłam?!".

Odpowiedzi

Portret użytkownika seboluuu

Trudno powiedzieć, czy to był

Trudno powiedzieć, czy to był podryw, skoro tak ubogo opisałeś Nam tą rozmowę z Natalią ;P
Ale myślę, że skoro wyciągnąłeś od niej numer telefonu to jesteś na plusie Smile
I jeszcze jedno... Nie zakładaj przed czynem niedokonanym, że dziewczyna się nie zgodzi na spotkanie, bo tego jeszcze nie wiesz! Bądź zawsze dobrej myśli, a wszystko od razu lepiej się potoczy. Jeśli to dobrze rozegrasz, to nie masz się czego bać, że dziewczyna Ci odmówi spotkania Wink A jeśli nawet to nie przejmuj się tym, jest przecież tyle "Natalii" na tym świecie Laughing out loud

Portret użytkownika glinx11

Jeśli chodzi o rozmowę, to...

Jeśli chodzi o rozmowę, to... nie pytałem jej w każdym razie o rozmiar stanika. ;P No wiesz, taka niezobowiązująca konwersacja o naszych kierunkach i o pierdołach, jakie opowiadał pan z katedry...

Portret użytkownika Neofita

Nie jestem pewien co do tego

Nie jestem pewien co do tego odczekiwania trzech dni. Szczególnie jeśli nie zrobiłeś na niej jakiegoś kosmicznego wrażenia. Jeśli po prostu się jej spodobałeś tak, że oceniłaby cię na jakieś HB6(Hot Boy, hehe) to po kilku dniach może cię zapomnieć i już nawet nie pamiętać jakie wrażenie na niej zrobiłeś, więc na wszelki wypadek się z tobą nie umówi.

Jestem mało doświadczony, więc dobrze byłoby, żeby ktoś starszy stażem skomentował mój koment.

Mój kontakt z dziewczynami z

Mój kontakt z dziewczynami z klasy jest dobry, oczywiście mógł być by lepszy oceniam się w tym kierunku (7/10). W twojej sytuacji spotykasz nie znajomą to jest zupełnie co innego niż dziewczyny, które znasz. W tym kierunku oceniam się na (3/10). Bo mogło by być dużo lepiej. Mimo wszystko jeśli rozmawiałeś tylko o kierunku,zainteresowaniach jakie ja interesują, to myślę że ona pomyślała, że się nią zainteresowałeś. Najważniejsze to jest właśnie czekanie. Oczywiście fajnie by było jak by ona pierwsza zadzwoniła, chociaż to nigdy się nie sprawdza. Zadzwoń tak za dwa dni, umów się wtedy kiedy Ci pasuje a nie wtedy kiedy jej. Np. Jak ona Ci powie, że w czwartek to powiedz, że Ci to nie odpowiada i umów się na sobotę. Pozdro "gimbus"

A po co w ogóle zastanawiać

A po co w ogóle zastanawiać się nad tym czy to był czy może jednak nie był podryw. Skup się lepiej na dalszym etapie uwodzenia zamiast się zastanawiać nad kwestią z tytułu wpisu. Czy fakt, że to był podryw coś ci pomoże? Fakt, że to nie był podryw ma cię pogrążyć, obniżyć twoją energię? NIE.

BTW: "To co, dasz telefon?" jest marne niesamowicie. Powiedz po prostu daj mi do siebie numer a nie stawiasz ją w sytuacji kiedy ona ma władzę (może powiedzieć tak ale może też odmówić do czego sam doprowadzasz właśnie takim sformułowaniem ). W dodatku jest to moim zdaniem "żebranie" o numer.

TY jej dajesz SZANSE a nie prosisz o nic.

Pozdrawiam Cię.