Portal Uwodzicieli
Witryna poświęcona relacjom damsko męskim oraz budowaniu międzyludzkich więzi emocjonalnych.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit END.

Jak stoję z laskami

Portret użytkownika glinx11

No więc, jak w tytule. Obecnie rzecz rozchodzi się właściwie o pięć lasek:

a) Sylwia - rok starsza, byłem z nią na randce. Wydawało mi się, że wyszło nienajgorzej, ale mam coraz więcej wątpliwości. Nie łudzę się już, że odpisze mi na SMS-a z życzeniami i zastanawiam się, co z tym fantem dalej zrobić. Chętnie zadzwoniłbym i zaprosił ją na kolacyjkę w pewnej włoskiej knajpce (podpierając się poczuciem winy za to, że ostatnio za mnie płaciła), przy okazji wybadując, czy się na mnie obraziła, a jeśli się zgodzi, to w trakcie spotkania w jakiś sposób nawiązać do braku odpowiedzi i w miarę delikatnie (ale bez miętkości) zasugerować, że nie odpowiada mi takie podejście. Tylko nie wiem teraz, kiedy właściwie dzwonić - spotkaliśmy się w sobotę, żeby nie pomyślała czasem, że mi za bardzo zależy (w tej materii w stosunku do niej chyba i tak trochę już przesadziłem), z drugiej strony w przyszłym tygodniu wyjeżdża do rodziny i wróci dopiero po Nowym Roku, więc fajnie by było załatwić to w najbliższym czasie. Nie ukrywam, że bardzo spodobała mi się ta dziewczyna (z charakteru, z wyglądu od samego początku) i nie miałbym nic przeciwko, gdyby się nasza znajomość jakoś ładniej rozwinęła.

b) Marta - znajoma hostessa. Typ takiej niegrzecznej dziewczynki o ciętym języczku. Pod względem wyglądu żadna rewelacja, ale w sumie nie miałbym nic przeciwko zobaczeniu, co ukrywa pod tą spódniczką. Wstępnie umówiliśmy się na spotkanie (ale bez konkretnej daty), a wczoraj pożegnaliśmy się solidnym uściskiem. Nie mówi tego wprost, ale widać, że mnie lubi (tylko mnie właściwie w tym centrum zna, bo pracuje tam tylko przez chwilę). Nie do końca wszakże wiem, jak ją podejść, żeby traktowała mnie jakoś inaczej niż zwykłego kumpla, choć są ku temu jakieś przesłanki. W niedzielę zapytała, czy wczoraj byłem umówiony z jakąś dziewczyną. Zjebałem to, bo zamiast zapytać "A co, zazdrosna?", to zełgałem, że nie. Jest w maturalnej i zastanawiam się, czy nie zaprosi mnie na studniówkę. Fajnie by było, choć niekoniecznie mógłbym pójść. Jeszcze zobaczymy.

c) Basia - dziewczyna, która pierwsza się mi przedstawiła w sobotę. Była razem z mało pociągającą koleżanką, choć sama jest niczego sobie dupeczka. Zadzwoniłem do niej dziś, bez pomocy mnie nie skojarzyła. Poinformowałem o tym, że telefon do jej znajomej dałem znajomemu szukającemu jakiejś fajnej dziewczyny. Śmiała się strasznie długo, no i co chwila gadała do kogoś w tle. W końcu zapytałem, z kim gada, a ona na to, że z mężem (wcześniej wyjawiając mi, że jest w drugiej liceum). Kiedy wyraziłem swoje wątpliwości, stwierdziła, że ma w końcu osiemnaście lat. No cóż, jak dla mnie w drugiej liceum to pierwsze osiemnastki są dopiero po Nowym Roku, ale już nie rozwlekałem tematu. Nie, z tym mężem to było oczywiście pierdolenie (taki nieudolny ST). Wstępnie umówiliśmy się na piątek po zajęciach. Ona nie zgłaszała wątpliwości, potem mamy się zdzwonić i dograć szczegóły. Zacząłem w sumie w pewnym momencie żałować - na podstawie naszej rozmowy mogłem stwierdzić, że Bozia dała Baśce wygląd, a pożałowała intelektu. Ale w sumie nie będę taki wybredny, choć przed zakończeniem stulejkowej gehenny o pieprzeniu się nie ma przecież mowy. Zobaczymy, czy do spotkania w ogóle dojdzie.

d) Krysia - no, i tutaj powiem szczerze, że czekało mnie autentyczne zaskoczenie. W centrum sprawiała wrażenie w sumie takiej szarej myszki i córeczki rodziców. A przez telefon? Pewna siebie, zadziorna, pyskata. Ale przy tym zdradziła się, że jest needy: poznała mnie od razu i stwierdziła, że już myślała, że sobie jaja robiłem i że już miała takie sytuacje - że wziął numer i nie zadzwonił. Normalnie tej rozmowy długo nie zapomnę: ST za ST, musiałem stać w ciągłym pogotowiu. Poznałem przy okazji, że to, że laski lecą na pewnych siebie facetów, działa również odwrotnie. Przedtem w sumie traktowałem ją jako jedną z wielu, z którą fajnie będzie się spotkać, ale jak nic nie wyjdzie, to też nie będzie czego żałować. Z kolei po rozłączeniu się moja stulejkowa pała stała już na baczność. Powiedziała, że zaczyna teraz zajęcia i nie może gadać. Powiedziałem, żeby oddzwoniła, to ustalimy termin spotkania, a ona na to, że może teraz to ona potrzyma mnie w niepewności. Twarda zawodniczka, ale okej. Nie wiem tylko, co teraz z tym fantem zrobić. Widać, że oboje bardzo chcemy w naszym potencjalnym przyszłym związku dominować. Jak nie zadzwoni, licząc, że ja - jak wygłodniały piesio - to zrobię, to co? Zostawić to tak? Mam ochotę na tę dupę, nie powiem.

e) Marzena - laska, jaką poznałem w piątek w drodze na uczelnię, a do której wczoraj napisałem na gg. Odmówiła podania telefonu i wymówiła się przygotowaniami do egzaminu. Całkowicie zjebałem naszą rozmowę, bo powiedziałem, żeby napisała, jak będzie wolna. Ale mimo to też fajnie by było tak tego nie zakańczać.

Jestem otwarty na wszelkie rady i sugestie, nie bacząc na fakt, że to to samo.

Odpowiedzi

Portret użytkownika Sick Puppie

Rozkręcasz się, dawno nie

Rozkręcasz się, dawno nie czytałem blogów Twoich bo troche za długie są. Ale widzę, że idziesz do przodu coraz szybciej:))