Portal Uwodzicieli
Witryna poświęcona relacjom damsko męskim oraz budowaniu międzyludzkich więzi emocjonalnych.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit END.

Przeminęło z wiatrem, czyli pogoda ma znaczenie

Portret użytkownika glinx11

Na dzisiejszy dzień już od dawna planowałem coś wielkiego. Nie miałem dziś zajęć, mimo to postanowiłem wyjść z domu i pojechać na "łowy". Tak jest - w swoich ambitnych planach widziałem samego siebie wracającego do domu z dwudziestoma nowymi kontaktami w telefonie od najseksowniejszych laleczek, jakie widział ten świat. Potem, jak zostało napisane, ze dwa dni milczenia i po kolei sprawdzamy wszystkie kandydatki. Aż się podnieciłem od tych wszystkich planów. Tym bardziej rozczarował mnie fakt, że moje poszukiwania zakończyły się totalną klęską.

Po drodze na dworzec musiałem załatwić jeszcze parę innych mniej lub bardziej ważnych spraw, lecz potem już mogłem skupić się na tej dzisiejszego dnia najważniejszej. Niestety tuż po wyjściu z domu uświadomiłem sobie, jak niefortunną porę roku wybrałem sobie na szukanie sympatii. Chociaż słońce świeci, to zimno jak diabli, w dodatku wieje. Tak bardzo, że muszę chodzić w czapce, a z nią na uszach wyglądam dużo mniej atrakcyjnie. Oczywiście pogoda ma pełne przełożenie na jakość "towaru" - ludzie nie wychodzą, jak nie muszą (no, ja jestem chwalebnym wyjątkiem), a jak już muszą, to chcą załatwić wszystko jak najszybciej. Są też bardziej drażliwi i z pewnością bardziej skłonni do dawania koszy. No i nie ukrywajmy: dziewczyny lepiej wyglądają (i też lepiej się czują) w ubrankach wiosenno-letnich aniżeli jesienno-zimowych.

Stoję sobie na peronie i lustruję otoczenie. Niestety, prawdziwa posucha. Naliczyłem może trzy niebrzydkie dziewczyny - uwaga: niebrzydkie to nie znaczy warte podrywu! No nic, wsiadłem do pociągu (ale nie byle jakiego) i usiadłem na początku drugiego składu. W środku tak samo - nic interesującego. Postanowiłem umilić sobie czas i zwiększyć szanse na podryw, przeskakując na każdej stacji do kolejnego wagonu, i tak dalej, aż doszedłem do końca składu. Na niewiele to się jednak zdało - była może jedna ładniejsza laska, ale oczywiście wyraźnie starsza no i z facetem. To Polska czy Niemcy, że taka bieda (w sensie urody)?

Dojechałem do celu. Kręciłem się trochę po peronie, wypatrując na próżno czegoś ładniejszego, choć ludzi było sporo. Na dworcu zauważyłem całkiem całkiem blondynkę, za którą wróciłem na peron. Niestety po chwili nadjechał jej pociąg, a ja stwierdziłem, że nie ma sensu pchać się za nią i jechać w stronę, z której dopiero co przyjechałem. Wyszedłem na ulicę i skierowałem się w bardziej ruchliwe dystrykty. Idę, idę, nic ciekawego, aż tu nagle po drugiej stronie ulicy... TAKA dupeczka! Wiecie: szczupła figura, jasne dżinsy, czarna, seksowna kurteczka, długie włosy... Bez namysłu ruszyłem za nią, trzymając się oczywiście w pewnej odległości. W końcu dogoniłem ją na światłach i niby przypadkiem zerknąłem, żeby przyjrzeć się jej twarzy. Oj, bolesne rozczarowanie - nie dość, że miała dość szeroko rozstawione kości policzkowe, to jeszcze aparat ortodontyczny na zębach. Nie, dziękuję, postoję - pozory mylą. Wróciłem się na główną i ponowiłem wędrówkę.

Szedłem, szedłem, mijając z żalem zupełnie puste ławki, najlepsze miejsca na podryw - jasne, kto by w taki ziąb siadał? Cała ta wyprawa i jej zupełny brak rezultatów zaczynały mnie już ostro nudzić i męczyć. Chcąc się lekko ożywić, wszedłem do księgarni, jednak widok książki pt. "Grzeczne dziewczynki nie siedzą w fotelu prezesa" (czy coś w ten deseń) w niewytłumaczalny sposób zmotywował mnie (przypomnijmy: faceta) do podjęcia przerwanych poszukiwań. Nie na długo jednak. Krótko potem był empik. Wszedłem doń, mając nadzieję, że znajdę przy półkach jakieś laski. Przeliczyłem się, zamiast tego nieopatrznie zagłębiłem się w lekturę "Zachowaj spokój" Cobena. Dobrze, że na kanapie nie było wolnych miejsc, inaczej pewnie pozwoliłbym sobie na więcej niż jeden rozdział. Wróciłem na ulicę i skierowałem się z powrotem na główną.

Postanowiłem sprawdzić kino, które o tej porze było jednak niemal zupełnie puste. Wszedłem na górę - nic, zero, null. Już miałem schodzić, gdy zobaczyłem ładną ekspedientkę, stojącą przy kawiarni. Podszedłem bliżej i zacząłem lustrować wiszące na górze menu (naprawdę robiłem się głodny). Dziewczyna nie była jakaś HB, ale na pewno nie miała też czego się wstydzić. Spoglądała na mnie z zainteresowaniem, ale podejrzewam, że wynikało ono nie tyle z mojej atrakcyjności, ile raczej z faktu, że byłem potencjalnym klientem, który mógłby nieco ożywić ten z pewnością śmiertelnie nudny dzień. Ostatecznie na nic się nie zdecydowałem i opuściłem kino.

Zniechęcony i już porządnie zmęczony zdecydowałem się jeszcze odwiedzić centrum handlowe. Tak też zrobiłem. Przy księgarni stała samotnie jakaś blondyneczka - nic specjalnego, pomyślałem więc, że spróbuję z nią, jak nie znajdę nic lepszego - w końcu było pełno ludzi. Nie miało to żadnego znaczenia, bo ona i tak wyszła zaraz potem. Ja zaś rozpocząłem poszukiwania. Tym razem lasek było dużo więcej, lecz przy każdej z nich nasuwały się jakieś przeszkody: albo chodziły szybkim krokiem, albo gadały przez telefon, albo siedziały w perfumeriach, albo po prostu towarzyszyły im te nieznośne (choć częstokroć równie ładne) koleżanki. Łaziłem więc bez celu z piętra na piętro aż... zobaczyłem ją. Nie, ona również nie była HB, chociaż... kto wie? Chodziła sobie dość wolno od wystawy do wystawy, całkowicie samotnie. Nie zdołałem się przełamać na początku, jednak dyskretnie ją śledziłem. W końcu usiadła na ławce na najwyższym piętrze. Zanim tam dotarłem, kobieta siedząca obok wstała i sobie poszła. Usadowiłem się (z tej odległości wydawała mi się jeszcze bardziej atrakcyjna) i zacząłem gorączkowo męczyć się z podryw-tekstem i tłumić wszelkie podszepty Tchórzostwa. Przez ten czas przelatywałem listę odebranych wiadomości na komórce, żeby nie było, że tak po prostu sobie siedzę. No i przychodzi w końcu wielka chwila:

Ja: Czekasz na kogoś?
Ona (lekko zaskoczona, ale z uśmiechem): Ja? Tak.
Ja: A na kogo?
Ona (z pełnym zrozumienia uśmiechem): Na męża.

Kurczę, a wyglądała na studentkę! Na przyszłość muszę się nauczyć spoglądać laskom na ręce w poszukiwaniu obrączki. Uśmiechnąłem się z lekkim zakłopotaniem, ale cieszyłem się, że tak to przyjęła: widać było, że jest jej miło, że ją adorują. Po chwili wstałem i - oczywiście ciągle z uśmiechem - mówię do niej "No... to w takim razie miłego czekania". Wyszedłem z centrum i udałem się na dworzec z poczuciem kompletnie zmarnowanego dnia. Byłem trochę wściekły na siebie, a trochę na fakt, że na korzystną okazję do podrywu będę musiał czekać jeszcze tyle miesięcy.

Na peronie od cholery ludzi, ale HB jak na lekarstwo. Spotkałem kolegę z uczelni, ale nie angażowałem się w pogawędkę - może jeszcze uda się coś wyłowić? W kolejce tłok niemiłosierny. Przesunąłem się trzy wagony w bok i ustawiłem tuż obok całkiem niezłej laleczki. Niestety jej koleżanka siedziała naprzeciwko (kiedy się zatrzymywałem, spojrzała na tamtą znacząco - czyżby chodziło o mnie). Koleżanka wysiadła dopiero stację przede mną, zwolniło się też miejsce obok laski. Upewniłem się tylko, czy to czasem nie jest moja stacja (oczywiście doskonale o tym wiedziałem), ale słysząc ton, w jakim mi odpowiedziała, uznałem, że wszelkie próby nie mają sensu. Zresztą nie było za bardzo jak - ja za chwilę wysiadałem, ona nie.

Wróciłem do domu całkowicie na tarczy. Tyle godzin i absolutne zero rezultatów. Ale przynajmniej przełamywanie idzie mi coraz łatwiej. No i nie była to tak do końca moja wina - pogoda, brak ciekawego towaru też miały na to swój wpływ. Może następnym razem pójdzie lepiej? Chociaż z drugiej strony coraz trudniej oprzeć mi się wrażeniu, że takie wybieranie z ulicy to i męczące, i trudne. Lepiej się chyba wybrać na jakąś imprezkę - ale na prawdziwą, do klubu, nie na jakąś biedną domówkę. Tam już samotne laski będą raczej bardziej liczne i skłonne do zaakceptowania zalotów ze strony dość przystojnego faceta, za jakiego się nieskromnie uważam.

Odpowiedzi

Portret użytkownika salub

Perfumy to zajebisty motyw do

Perfumy to zajebisty motyw do poznawania fajnych lasek-polecam:) A jeszcze bardziej jesli znasz sie na zapachach.

Fajnie sie czytalo ta historie, z kazda kolejna klapa mialem nadzieje ze cos sie uda, no ale jesli nie teraz, to nastepnym razem Smile

Pozdro

Portret użytkownika mcm_13

"Ja: Czekasz na kogoś?Ona

"Ja: Czekasz na kogoś?
Ona (lekko zaskoczona, ale z uśmiechem): Ja? Tak.
Ja: A na kogo?
Ona (z pełnym zrozumienia uśmiechem): Na męża.

Kurczę,
a wyglądała na studentkę! Na przyszłość muszę się nauczyć spoglądać
laskom na ręce w poszukiwaniu obrączki. Uśmiechnąłem się z lekkim
zakłopotaniem, ale cieszyłem się, że tak to przyjęła: widać było, że
jest jej miło, że ją adorują. Po chwili wstałem i - oczywiście ciągle z
uśmiechem - mówię do niej "No... to w takim razie miłego czekania"."

HAHAHAHA, O kurwa na taki popularny shit test się nabrac! Czytaleś trochę o shit testach na stronie? :DDD

Poza tym wiem gdzie leży twój problem. Jesteś nastawiony na łowy, jak idziesz gdzieś to idziesz polować. A nie o to chodzi i laski to wyczuwają. Masz za duże mniemanie o sobie i wszystkie laski dla ciebie są zle, za grube, chude, kości mają poprzestawiane tu i ówdzie? wciskasz sobie te kity bo sie boisz po prostu podejsc do sredniej nawet dziewczyny. Takie sprawiasz wrażenie. Przecież nie ma idealnych dziewczyn. I przestań byc łowcą kobiet, bądz uwodzicielem kobiet. od razu ci się polepszy Smile