Witam
Na razie trochę OT, ale zaraz dojdę do właściwej treści.
Lubię zwierzęta.
Jak gdziekolwiek idę i zobaczę jakiegoś kota, to zawsze podchodzę i drapię za uchem.Czasami nawet rozkładam szeroko ręce i wołam "chodź do Sebusia"O dziwo zdecydowana większość podchodzi...Mieszkam w bloku na 4 piętrze, i czasami widuję gołębie za oknem...Ostatnio nauczyłem je jeść ziarno z ręki...
Zauważyłem nawet, że mają małego synka, który też do mnie podchodzi.Teraz gdy mnie widzą od razu przylatują całą trójką i do mnie podchodzą...
Pomyślałem, że skoro ja lubię zwierzęta, i one mnie to dlaczego nie postępować tak samo w stosunku do kobiet(z wyjątkiem "chodź do Sebusia")Po prostu uważam, że kobiety to również takie stworzenia, którym również należy się odrobina czułości...
W piątek byłem na studiach.
W przerwie pomiędzy wykładami postanowiłem rozejrzeć się czy na korytarzu siedzą jakieś fajne dziewczyny...
Jakieś stały przy ksero.
Tak patrzę przez chwilę, i widzę, że kserują jakąś grubą książkę.No to podchodzę, uśmiecham się i pytam:No co wy...całą książkę kserujecie?Tyle już widzę stron skserowanych...
Nie całą, tylko dla grupy po parę stron...
Ufff to dobrze...już się bałem...a co to za książka?
Pokazała mi okładkę, i jako że znam tą książkę, to pytam, czy może mają wykłady z X...
Tak...mają...
No to ja zaraz trochę o tym wykładowcy, że jest taki i taki(ale bez obrażania), że tak szybko dyktuje, że ja nie piszę...i tak dalej...
Zaczęły się śmiać...
No to się przedstawiłem: Jestem Sebastian i rąsia...
Ale jako że przerwa już się kończyła a one skończyły kserować to były zmuszone pójść...
Kulturalnie i miło się pożegnaliśmy i poszły...
Wiem z której są klasy bo wcześniej zdążyłem się zapytać, ale...KURWA ZAPOMNIAŁEM JAK MAJĄ NA IMIĘ!...chociaż mi powiedziały...
Po prostu, tak byłem skoncentrowany na interakcji, że mi to wyleciało z głowy...ja pierdolę...ale wtopa...
Jak będę w szkole(one na zaocznych i ja też) i je gdzieś złapię to znowu sobie pogadamy i przy okazji spróbuję się dyskretnie dowiedzieć...
Podsumowując:
Dochodzę do wniosku, że najlepsze miejsce na jakiś podryw lub interakcję to szkoła(lub studia)...Tam laski są (za przeproszeniem) w kupie, i nigdzie się im nie spieszy...no chyba, że szybko kserują...
Łatwo nawiązać kontakt wzrokowy i podejść...
Żałuję, że w technikum mówiłem, że nie chce mi się podrywać dziewczyn(chodzi o to, że miałem inne zainteresowania, i nie chciałem, żeby mi dziewczyna w tym przeszkadzała)...znała mnie prawie cała szkoła...a takie landrynki tam były...
Uważam również, że nie do końca prawdą jest stwierdzenie, że nie ważne co się mówi tylko jak się mówi, ponieważ dobrze mówić z sensem niż pierdolić jakieś głupoty...
A strach przed podejściem...jakoś wyparował...
Pozdrawiam
Odpowiedzi
Jestem na czwartym roku. Dwa
ndz., 2009-11-08 13:37 — KTDKJestem na czwartym roku. Dwa lata straciłem na jakieś krzywe akcje, niekonsekwentne podrywy, jeden rok na "dół po byłej", potem drugą byłą.
Czwarty i piąty rok mam zamiar spędzić w pełni świadomie i aktywnie! . Dzięki mistrzu za przypomnienie co w trawie piszczy i piszczeć ma, hehe.
Pozdro
Hah ja nigdy nie pamietam jak
ndz., 2009-11-08 21:18 — HudiniHah ja nigdy nie pamietam jak mi się laski przedstawiaja, chyba ze jakaś ma mało spotykane imię
ale akcja generalnie ok