Oglądałem dziś pewien film. "Duchy moich byłych" - raczej mało znany. Tak czy inaczej, przedstawia on historię faceta, który z podrywaniem przegiął. Był pewny siebie, żadna laska mu się nie oparła. Ale czy był szczęśliwy? To już inna para kaloszy.
Wszyscy trafiliśmy tutaj po to, żeby coś w sobie zmienić. Żeby stać się bardziej pewnym siebie, żeby odnaleźć sens w życiu, żeby zemścić się na byłej albo żeby poderwać wymarzoną dziewczynę. Niestety, jest mały problem - w tym się można zatracić. Władza nad kobietami i powodzenie wśród nich nie zawsze daje szczęście. Bo nie szanujemy wtedy kobiety, męczymy się strukturą związku, chcemy podrywać wciąż nowe i nowe...
Ale czy warto?
Trudno powiedzieć. Z jednej strony, warto podrywać, poznawać nowe kobiety, mieć nowe doświadczenia... Bo przecież żyje się tylko raz.