Możliwe, że każdego to kiedyś dotknęło lubi dotknie (choć są wyjątki), że czułeś się wypalony jeśli chodzi o kontakty z kobietami. Widząc fajną dziewczynę zamiast podejść, zagadać, wziąć numer i spędzić z nią miło trochę czasu poszedłeś dalej jakoś szczególnie się nią nie przejmując (nie mówię tu o excusach).
Jak wiemy nikt nie lubi nic robić na siłę, a w tym przypadku w stanie tego wypalenia podejście do interesującej dziewczyny jest czymś wymuszonym.
Ostatnio naszła mnie rozkmina, że jednak coś jest nie tak, że to chyba nie jest normalne. Czułem się jakbym nie czuł seksualnego pociągu do kobiet (jestem gejem czy jak?) jakbym odciął sobie swoją fujarkę i wstawił w ramkę. Może to wina studiów, daremnej pogody ? Marne to wytłumaczenie, bo właśnie te rzeczy nie powinny mieć zbyt dużego wpływu na Twój nastrój.